Rozdział 5

1.2K 33 0
                                    

Gdy wróciłam do domu spotkałam się z czterema srogimi spojrzeniami.

- Nie zadawaj się z Theo. Najlepiej gdybyś w ogóle się do niego nie zbliżała.

- Niby dlaczego?

- On nie jest dla ciebie odpowiedni- powiedział na co parsknęłam.

- Nie masz prawa decydować kto jest dla mnie odpowiedni, a kto nie. Mogłeś o tym pomyśleć kilka lat temu.

Z tymi słowami wyminęłam ich i poszłam do kuchni po coś do jedzenia. Ostatecznie skończyło się to tak, że musiałam iść na zakupy bo te zjeby nie mają nic w lodówce.

Ubrałam buty, wzięłam torebkę z potrzebnymi mi rzeczami i wyszłam z willi. Poszłam drogą przez pobliski park by trochę odpocząć od tych debili. Było tu mega zielono i w okół rosły same przepiękne kwiaty, które umilały mi drogę. Może i kocham przepych, samochody i inne szybkie pojazdy, ale też i czasem naturę i chwile dla siebie w otaczającym mnie spokoju. Po piętnastu minutach byłam już na miejscu. Wzięłam zupkę chińską i coś do picia.

Nie chciałam iść jeszcze do tymczasowego domu więc usiadłam na ławkę w parku w drodze powrotnej i zadzwoniłam do moich słonecznek. Oczywiście odebrał Cameron.

- Hej kochani!

- Hej Maeve! Jak tam, dajesz radę?

- Jeszcze jakoś daje sobie radę, ale jakbym mogła to bez wachania bym ich pozabijała i to tak jeszcze najboleśniej jak się da. A wy jak się trzymacie?

- Dobrze ale tęsknimy za tobą i mega nam ciebie brakuje.

- Mi was też i to bardzo bardzo.

- Jeszcze tylko chwila i wszystko wróci do normy.

- Mam taką nadzieje, serio.

- Dobra muszę kończyć mała.

- Pa Cam, kocham was.

- My ciebie też słoneczko.

Po skończeniu rozmowy postanowiłam jeszcze pójść do apteki po leki na moją chorobę, niby dla większości to nic takiego. Jednak ja wiem, że to naprawdę uporczywe zmaganie się z nią. Kiedy wykupiłam receptę postanowiłam już wrócić, była już godzina osiemnasta. Weszłam do domu i razem ze swoimi rzeczami skierowałam się do swojego pokoju. Nie zwracając w ogóle uwagi na nich zamknęłam drzwi. Postanowiłam się wykąpać.

Gdy weszłam do łazienki odrazu pozbyłam się swoich ciuchów i stanęłam przed lustrem. Moje oczy automatycznie przeniosły się na poszczególne części mojego ciała, gdzie znajdowały się blizny. Niektóre zrobione przeze mnie, a niektóre nie. Na udach widniały krwawe pręgi, dalej były podrażnione jednak zważywszy na to, iż były zrobione kilka dni temu to dość dobrze się goiły. Oczy dalej lustrowany me ciało i wyszukiwały kolejne blizny, czy to rany po akcjach czy to specjalne przypalenia lub cięcia w zemście. No cóż moje życie nigdy nie było kolorowe.

Nie chcąc patrzeć na to dłużej weszłam pod prysznic, z którego leciał już ciepły strumień wody. Namydliłam ciało jak i włosy po czym po dokładnym umyciu opłukałam wszystko. Wychodząc opatuliłam się w ręcznik, a potem wytarłam się porządnie. Kiedy byłam już sucha ubrałam się we wcześniej przygotowaną piżamę, czyli spodnie i koszulkę któregoś z moich chłopców. Umyłam zęby i wróciłam do pokoju. Wzięłam leki i postanowiłam poprzeglądać jeszcze telefon. Po jakiś dwudziestu minutach poszłam spać. Byłam dość zmęczona.

Bad sisterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz