.6.1.

71 4 10
                                    

18 grudnia

Już prawie jesteśmy Eri! - powiedziała wesoło Uraraka. Głowa dziewczynki kręciła się to w lewo, to w prawo, zachwycając się świątecznymi ozdobami porozwieszanymi pomiędzy tokijskimi drapaczami chmur. Była połowa grudnia, wszyscy byli w świątecznych nastrojach. Duże, wielokolorowe, papierowe kule wisiały w powietrzu, na sznurkach, projektory wyświetlały śnieżynki i bałwany na ścianach biurowców i galerii.

Tego dnia Eri i jej ,,rodzice" poszli na miasto, aby odebrać świąteczny tort na przyjęcie wigilijne klasy 1A. Przez to, że większość dotychczasowego życia spędziła zamknięta w małej, ciemnej celi, Eri rzadko miała okazję zobaczyć tak wiele kolorów na raz. Zrozumiałe było więc, że przyglądała się temu wszystkiemu z taką ciekawością i ekscytacją w oczach, starając się to wszystko ogarnąć wzrokiem i nie przegapić ani jednej ozdoby czy światełka. Obu nastolatkom uśmiech cisnął się na usta na widok podziwu i zachwytu Eri. Widok ten był tak uroczy, że można było zwrócić tęczą.

Po przejściu kolejnych kilku przecznic dotarli do małej piekarni pomiędzy księgarnią a apteką. Budynek był drewniany, a witryna była wypełniona najróżniejszymi wypiekami. Gdy tylko weszli, słodki zapach ciast, tortów i pieczywa uderzył w ich niczym aromatyczna bomba. Przy ścianach znajdowały się szklane gabloty prezentujące asortyment piekarni, a na suficie porozwieszane były małe, papierowe samolociki z małymi, papierowymi mikołajami w środku i ceramiczna, miniaturowa wioska z pociągiem, również podpięta pod sufit.

- Hej, Uraraka - odezwał się Midoriya - Może ty odbierzesz ciasto, a ja popilnuję Eri, co ty na to?

- Dobry pomysł - Uraraka podeszła do lady, przy której starsza pani ugniatała ciasto - Dzień dobry - przywitała się, na co kobieta podniosła wzrok ze swoich rąk i uśmiechnęła się ciepło do nastolatki - Jestem Uraraka Ochacko. Moja przyjaciółka Ashido Mina, zamówiła ciasto na nasze przyjęcie wigilijne.

- Ach tak - powiedziała pani w podeszłym wieku, wycierając ręce z mąki - Skończyłam je wczoraj, wrócę z nim za kilka minut.

Gdy staruszka weszła do odosobnionej części sklepu, Uraraka odwróciła się i zobaczyła Midoriyę kucającego obok niebieskowłosej sześciolatki wskazującej na różne łakocie w gablocie przed nimi. Cichy chichot wybiegł z jej ust na widok błysku szczęścia i ślinki z ust Eri. Nastolatka przeniosła swój wzrok na kolegę z klasy, uśmiech sam cisnął się jej na usta. Minęły prawie trzy miesiące odkąd klasa 1A wzięła Eri pod swoją opiekę, a Midoriya okazał się być lepszym ojcem niż ktokolwiek mógłby sobie wyobrazić. Była szczęśliwa, że mogła dzielić z nim te wszystkie chwile z Eri.

- To twój chłopak?

Nagłe pytanie sprawiło, że Twarz Uraraki momentalnie przybrała kolor dojrzałego pomidora. Odwróciła się w stronę głosu, by zobaczyć mężczyznę w podeszłym wieku z ciepłym uśmiechem na twarzy i zamówionym przez nich ciastem w rękach.

- Nienienienienie - zaprzeczała gorączkowo wymachując rękoma w geście zaprzeczenia - T-t-t to tylko przyjaciel, z-znaczy my nawet nie-

- Oh wybacz mojemu mężowi - powiedziała starsza pani, żartobliwie klepiąc staruszka w ramię - Ma duszę romantyka - mówiąc to uśmiechnęła się, dzięki czemu, Uraraka nieco uspokoiła, popatrzyła na ciasto i wyjęła z kieszeni pieniądze ze zrzutki klasowej po czym wręczyła je kobiecie za ladą.

- Jak długo są państwo razem? - zapytała szesnastolatka

- Prawie 60 lat - powiedziała starsza pani, patrząc czule na męża - Mamy piątkę dzieci, ósemkę wnucząt i trójkę prawnuków.  Oboje możemy śmiało powiedzieć, że bardzo chętnie powtórzylibyśmy to wszystko od samego początku gdybyśmy tylko mieli taką możliwość.

- Family Matters - |TŁUMACZONA|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz