sixteen

555 21 122
                                    

Mam nadzieję, że taki mały, bardzo spóźniony prezent ode mnie się spodoba!♥

Ważna rzecz, jako iż jest to ostatni rozdział tej książki, proszę was bardzo o dużą aktywność. Każda gwiazdka, a szczególnie komentarz, sprawia, że jestem przeszczęśliwa. Komentujcie wszędzie gdzie tylko macie ochotę, miło czyta się wasze wrażenia i przemyślenia, dzięki!

!NOTKA NA DOLE JEST DLA MNIE STRASZNIE WAŻNA, PRZECZYTAJCIE!

Co ja będę przedłużać, chyba nadszedł ten moment...

***

- Narracja trzecioosobowa -

Grudzień, piękny miesiąc. Biorąc pod uwagę, że w tym roku napadało wiele śniegu, a Londyn jak zawsze był cudownie przystrojony, to nawet mróz, który nie odpuszczał, nie był w stanie zepsuć dobrego humoru. Oczywiście nawet przy tak pięknej atmosferze, która zaczęła przybierać coraz mocniejszy klimat nadchodzących świąt czasem było ciężko zwlec się rano z łóżka. Ale były powody, dla których warte było to poświęcenie. Rzecz jasna nikt nie ma tu na myśli szkoły, która o tej porze roku była utrapieniem. Pierwsze tygodnie grudnia zawsze były okropnie ciężkie. Nauczyciele wiedząc, że za niedługo przerwa świąteczna lecieli z materiałem jak szaleni. Całe szczęście zostało tylko trochę więcej niż tydzień, a potem wraca do Nowego Jorku na wspólne święta z rodziną.

Prawdziwy powód jej radości i chęci do codziennego wstawania rano znajdował się właśnie w szkole. Czasem u niej, w jakiejś kawiarni, małej knajpce albo innych tego typu miejscach. Czasem nawet ona sama znajdowała się u tego powodu. Miała na myśli osobę, która sprawiała, że uśmiech nie opuszczał jej twarzy przez wiele godzin dziennie. To przez nią się zawstydzała, rumieniła, obrażała. Po rozmowie z Louis'em cały świat nabrał dla niej jeszcze żywszych kolorów niż kiedykolwiek. Wystarczyło wspomnieć o nim a w jej żołądku jak za machnięciem magicznej różdżki pojawiało się stado motyli. Zaczynała wypełniać ją nieokreślona euforia, ale pokochała to uczucie, które sprawiało, że jej serce wręcz skakało ze szczęścia.

Dzisiaj właśnie z jego powodu miała tą siłę by wyjść spod ciepłej kołdry i opuścić ukochane łóżko. Jej zauroczenie zaprosiło ją na randkę. Nie, żeby podczas ostatnich paru tygodni tego nie robiło. Również były to randki, ale dzisiaj, jak to ujął, miała być to taka na poważnie, a nie luźny wypad na kawę, czy kolacje. Była cała w skowronkach przygotowując się do szkoły nie wiedząc co mógł przygotować. 

Pamiętne wyjawienie swoich uczuć co do drugiej osoby było już tylko wspomnieniem, które na zawsze pozostanie w jej pamięci. Dokładnie pamięta jak po wyjściu Lou z jej mieszkania dziewczyny wręcz rzuciły się na nią chcąc wyjaśnień. Opowiedziała im wszystko, wtedy dalej w to nie dowierzając, a one słuchały z ogromnym zaciekawieniem. Alice przytuliła ją i życzyła wszystkiego co dobre, by układało im się i, żeby byli szczęśliwi. Eva zanim zaczęła cieszyć się wraz z nią zrobiła jej cały wykład na to, że ma uważać, nie robić rzeczy, których będzie później żałować oraz, że gdyby ten idiota ją zranił ma natychmiast zadzwonić, a ona mu nie odpuści. Mimo tej całej ostrzegawczej gadki przyjaciółka również się uśmiechnęła i przytuliła szczerze chcąc dla niej jak najlepiej i po prostu się o nią martwiąc. Prawie całą noc przegadały myśląc o tym co przyniesie przyszłość, że obudziły się dopiero w południe. Tego dnia postanowiły, że będą już wracać, ponieważ wszystko się wyjaśniło, a ona ich już nie potrzebuje. Pożegnała się z nimi i obiecała spotkanie zaraz po świętach.

Gdzieś z tyłu głowy miała tą myśl, że miło byłoby spędzić święta z chłopakiem, ale uznała, że to może być za szybko. Mówiąc szczerze, to oficjalnie nawet nie są parą. Louis nigdy nie zapytał jej czy nie chciałaby zostać jego dziewczyną, ale nie miała do niego o to żalu. Wiedziała, że tak samo jak dla niej, dla niego to też jest nowe, to prawdziwe uczucie, a nie żaden podstęp. Potrzebował czasu, a ona w stu procentach to rozumiała. Poza tym, strasznie stęskniła się za rodziną, zwykłe rozmowy przez telefon to nie to samo. Serce jej topniało na myśl, że jej mama niedawno urodziła jej najmłodszą siostrzyczkę i w końcu ją pozna! Chwaliła bliźniaczki mówiąc, że odkąd tylko wyjechała robiły co tylko mogły by razem z tatą pomóc mamie. Było jej trochę przykro, że nie mogła obserwować jak jej rodzeństwo dorasta i zdaje sobie sprawę z tych spraw, ale nie zamieniłaby na nic tych miesięcy spędzonych w Londynie. Poznała wspaniałe osoby, zwiedziła wiele miejsc, poznała lepiej historię i tradycje mieszkańców Wielkiej Brytanii, zjadła typowe dla nich potrawy i o wiele więcej. Nie żałuje czasu spędzonego w tym miejscu.

Watch out | Louis PartridgeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz