nine

648 38 39
                                    


Czas upłynął niesłychanie szybko. Zanim się obejrzałam było kwadrans po siódmej. Zerwałam się jak oparzona, przepraszając ciocie, że nie zdążę jeśli teraz nie zacznę się przygotowywać i skończymy oglądać później.

Pobiegłam jak najszybciej do łazienki, uprzednio biorąc jakąś za dużą bluzkę. Umyłam się jak najszybciej mogłam. Użyłam swojego ulubionego płynu do ciała oraz szamponu. Podsuszyłam lekko włosy, żeby nie były za mokre i jeśli stało by się tak, że nie zdążą wyschnąć, to nie przewiało mnie. Ubrałam swoją za dużą bluzkę, umyłam zęby i zaczęłam się malować. Postanowiłam na lekki makijaż, zważając na to, że to w końcu tylko spacer. W dodatku będzie w miarę ciemno. 

Pobiegłam do pokoju się ubrać, przelotnie spojrzałam na zegar. Stanęłam jak wryta. Już minęło prawie pół godziny?! Miałam parę minut na to by się ubrać, a ja nawet nie wiedziałam co!

Zrezygnowana usiadłam na łóżku podpierając brodę dłońmi. Ciocia zapukała lekko do mojego pokoju.

- Proszę! - jęknęłam zasłaniając twarz.

- Jak ci idzie? Lara, ty jeszcze nie gotowa! - wykrzyczała zdziwiona.

- Nie mam pojęcia w co się ubrać. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- No już, zobaczymy co ty tam chowasz w szafie. - podeszła do wspomnianego obiektu i zaczęła się rozglądać. - To zwykły spacer prawda?

W odpowiedzi pokiwałam głową, a ciocia mruknęła coś pod nosem. Po chwili jakieś ubrania uderzyły we mnie, aż się przewróciłam na plecy.

- Na co czekasz? Ubieraj się! - ciocia May klasnęła w ręce - Jeśli to zwykły spacer to nie musisz ubierać nic oficjalnego. 

Leżały na mnie para czarnych jeans'ów oraz żółty golf. 

- Dziękuję ciociu, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.

- No już się nie rozczulaj, a pośpiesz, bo zostało ci niecałe dziesięć minut! - powiedziawszy to wyszła z pokoju.

Z prędkością światła ubrałam to co wybrała ciotka i schowałam do małej torebki wszystkie rzeczy, które mogą mi się przydać. W holu ubrałam czarne convers'y oraz wykrzyczałam, że już idę.

Zbiegłam na dół po schodach. Na zewnątrz rozejrzałam się, ale nigdzie nie widziałam Louis'a. Spojrzałam na godzinę - wybijała równo dwudziesta. Czy jednak to on się spóźni? Myślałam właśnie, że powinien być szybciej, tak chyba wypada, nieprawdaż? 

- Boo! - coś szepnęło mi do ucha.

Pisnęłam przerażona i odskoczyłam do przodu łapiąc się za serce. Tym razem słyszalny był głęboki śmiech. No tak, tylko ten idiota mógł zrobić coś takiego.

- Jak mogłeś mnie tak przestraszyć?! Prawie dostałam zawału! - powiedziałam oburzona.

- Wiem, widziałem. - zduszony śmiech wciąż wydobywał się z jego warg. 

Skrzyżowałam ręce i patrzyłam na niego obrażona.

- Oh, już się nie dąsaj. - podszedł do mnie i ułożył dłonie na moich ramionach. Ja tylko podniosłam brew. - Proszę, Lara. - spojrzał na mnie spode łba.

- Niech ci już będzie, ten ostatni raz Louis! - uśmiechnął się szeroko.

- A więc, idziemy? - zdjął swoje ręce z moich ramion, a jedną z nich wyciągnął w moim kierunku.

- Możemy - zachichotałam, łapiąc jego wyciągniętą dłoń. 

Zostałam poprowadzona w nieznanym mi kierunku z Louis'em po boku.

Watch out | Louis PartridgeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz