chap.1

637 32 11
                                    

Powolnym krokiem podeszłam do automatu, w którym kupiłam zwykłą czarną kawę. Byłam w niebo wzięta, gdy upiłam jej pierwszy łyk.

Niedawno wróciłam z urlopu i aż żałuje że z niego skorzystałam! Gdy tylko przekroczyłam próg swojego mieszkania, zasypała mnie cała sterta pracy. A do tego te dzisiejsze spotkanie w sprawie niejakiego Tony'ego Starka. Musiałam wydzwaniać do niego w celu przygotowania się do udziału w dyskusji z senatorem, jednak ciągle mnie zbywał wymówkami że nie ma czasu ale mogę za to porozmawiać z jego asystentką, Virginią Potts.

Oczywiście jakoś udało mi się wyjść z tego bagna, ale gdy tylko uratuje tyłek temu arogantowi, przysięgam że widząc go pierwszy raz na oczy, powyrywam mu wszystkie kłaki z głowy.

Podjudzona, dopiłam swoją kawę i zniecierpliwiona zerknęłam na zegarek.

- Pani Olivia Brown, proszona jest o wejście na sale konferencyjną.

Kiwnęłam głową i wstałam pośpiesznie, wyrzuciłam po drodze pusty kubeczek do kosza i niechętnie weszłam na zatłumioną salę. Dosłownie wszyscy wpatrywali się we mnie a ja czułam się przy tym, jak klaun w cyrku.

- Pani Brown, witam. - Stern kiwnął mi głową i wskazał dłonią, bym zajęła miejsce przy najbliższej jemu ławie.

Szybko zajęłam swoje miejsce, ignorując spojrzenia osób trzecich. Wyciągnęłam potrzebne mi dokumenty i zaczęłam swoją jakże cenną "przemowę".

- Panie Senatorze, jako iż wiemy, Pan Stark zaprojektował, a również zbudował potężną zbroje. Służyć ona może do ataku jak i samej obronie. Wiem że mają państwo pewne zastrzeżenia co do działań Pana Starka, jednak proszę o przemyślenie pańskich decyzji. Tony Stark dokładnie posługuje się zbroją, zdążył już nawet, dzięki niej uratować kilkanaście żyć. - Zrobiłam sobie krótką przerwę, bo aż zaschło mi w gardle. - Moim zdaniem, przejęcie technologi zbroi od Pana starka nie jest najlepszym pomysłem dla Amerykanów, żeby United States Armed Forces ją posiadły, i wykorzystały jako broń... zważając uwagę również na to, że jest to tylko i wyłącznie własność Anthony'ego Starka, który wyraźnie podkreśla, że nie wyraża zgody na użytkowanie jego projektu oraz samej zbroi. - Schowałam dokumenty do teczki i spojrzałam na senatora Sterna. - Dziękuje.

- Również dziękuje Pani Brown. - Stern uśmiechnął się nerwowo. Oczywiście że był zdenerwowany, za wszelką cenę chciał odebrać Starkowi zbroje i doskonale wiedział, że nie będzie to takie proste.

- Widzisz? Ta Pani ma całkowitą racje i nic ci do MOJEJ zbroi. - Tym razem zabrał głos, najprawdopodobniej Tony Stark.

Spojrzałam w stronę, skąd dochodził głos i zobaczyłam mężczyznę o brązowych krótkich włosach z charakterystyczną bródką z wąsem. Widziałam go tylko kilka razy, czy to w wiadomościach, czy w gazecie ale nigdy na żywo.

Stark również spojrzał w moją stronę, posyłając szeroki uśmiech i machając do mnie dłonią. Co za palant.

- Stark, ile razy mam mówić, że to nie twoja decyzja co się stanie ze zbroją. - Stern postanowił dalej ciągnąć swoją zaciętą walkę z geniuszem. Miałam ochotę strzelić sobie dłonią w czoło, ale postanowiłam jedynie przewrócić na to wszystko oczami.

- To jest do cholery moja zbroja i mówię to ostani raz, ja będę decydował co z nią będzie. - Odpowiedział wyprowadzony już z równowagi Stark. Jak tak dalej pójdzie, to mężczyzna może jedynie śnić o prawie wolnego słowa.

Na szczęście długo nie trwała ich zacięta walka, z powodu upartego charakteru Anthony'ego, dzięki czemu już kilka minut później mogliśmy wyjść z sali.
Odetchnęłam z ulgą, gdy kroczyłam przez korytarz w celu opuszczenia budynku, gdy nagle jak na złość, ktoś postanowił mnie zatrzymać.

Yours Forever||Tony Stark (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz