chap.2

515 28 3
                                    

Była 4 nad ranem a jakiś imbecyl postanowił mnie obudzić, dzwoniąc na mój numer. Spojrzałam nietomna na wyświetlacz telefonu, dostrzegając nieznany mi numer. Mimo tego odebrałam, z zamiarem opieprzenia natręta.

- Halo, czy ty jesteś chory człowieku. Wiesz do cholery która jest godzina, nie? To już ci mówię... jest pieprzona 4 nad ranem!- Skończyłam chcąc się już rozłączyć, gdy nagle usłyszałam ten irytujący głos.

- Hejj Brown, chyba cię obudziłem. - Zaśmiał się do telefonu, co jeszcze bardziej mnie podjudziło.

- Jakiś ty spostrzegawczy Stark. - Odparłam z przekąsem. - Czego chciałeś i skąd masz mój numer?

- Znalazłem w komórce służbowej i zapisałem u siebie, kilka dni temu sama wydzwaniałaś. - Przez telefon czułam, jak uśmiecha się zwycięsko. Miałam ochotę go udusić.

- Wydzwaniałam w ważnej dla ciebie sprawie ale ty wolałeś mnie zbywać i każąc rozmawiać z Potts. - Mruknęłam, czując się już wystarczająco rozbudzona.

- Już przeprosiłem, ale jak chcesz to mogę zrobić to drugi raz. - Mężczyzna zaśmiał się cicho, co ten człowiek w ogóle robi o 4 rano?

- Spać nie możesz że mnie budzisz?- Zapytałam i wstałam z łóżka.

- Chciałem tylko usłyszeć twój głos Olivio. - Stwierdził.

- Już usłyszałeś? To żegnam. - Rozłączyłam się i trzepłam komórkę na pościel.

Stwierdziłam że już i tak nie zasnę, więc postanowiłam się przebrać z aksamitnej piżamy w zwykły szary dres i uzupełnić zaległą dokumentacje. Zeszło mi na tym dwie godziny, dlatego też nie przebierając się, podjechałam szybko do supermarketu kupić produkty na tosty które zrobię mi i Natashy na śniadanie, dwa kartony soku pomarańczowego i jabłkowego, jakieś ciastka a przy okazji proszek do prania.

Wchodząc do mieszkania powitała mnie ogarnięta już rudowłosa.

- A ty co tak wcześnie na zakupach?- Zapytała biorąc ode mnie jedną torbę.

- Nie mogłam spać. - Mruknęłam wchodząc z nią do kuchni. - Zrobię na śniadanie tosty, może być?

- Jasne. Wiesz co jest najlepsze w tostach? - Uniosła brew do góry i uśmiechnęła się szeroko.

- No co?

- To, że nie jesz ich nawet przez kilka miesięcy, a jak zaczniesz to wpierdalasz je codziennie. - Zaśmiałam się na jej słowa.

- Tak Natasha, masz racje. - Pokręciłam głową na boki rozbawiona i z pomocą Natt, zaczęłyśmy przyrządzać śniadanie.

- Co dzisiaj masz w planach?- Zagadnęła Natasha.

- O 13 mam spotkanie w korporacji, zapewne będę musiała wypełnić kolejne dokumenty. Z tego co wiem, będę musiała jeszcze umówić się z nowym klientem. - Odpowiedziałam i westchnęłam męczenniczo.

- Życie prawnika nie jest takie łatwe, co?- Rudowłosa zaśmiała się. - Ja za to muszę udać się do firmy Starka. - Na samo usłyszenie jego nazwiska, dorwało mnie podirytowanie.

- Pewnie kombinujecie teraz, jak by tu go ściągnąć do Avengers. - Skomentowałam na co kobieta kiwnęła głową. - Przerąbane.

***

- Tak, rozumiem pana sytuacje...Oczywiście, ma pan jeszcze tydzień czasu, postaram się najbardziej jak tylko będę mogła. Ja także pozdrawiam, do usłyszenia. - Skończyłam rozmowę z moim klientem i zmęczona oparłam plecy o oparcie krzesła obrotowego.

Yours Forever||Tony Stark (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz