~ 2 ~

184 13 19
                                    

Nieobecność Kaoru na torze S-ki najszybciej została zauważona przez Miye. Chłopakowi ciężko było uwierzyć w marne (jego zdaniem) tłumaczenia zielonowłosego, że Cherry po prostu czuje się źle i nie jest w stanie się zjawić.

- Zima to dla niego najgorszy czas - tłumaczył co było po części i prawdą, i kłamstwem.

- Ale, że dobry tydzień? - zapytał zbulwersowany. - Ty coś kręcisz. Ja to wiem!

Zwykle wtedy Nanjo uśmiechał się chcąc ukryć swój smutek. Pogodzenie się z myślą, że nie zobaczy już przyjaciela na S-ce okazało się gorsze niż początkowo zakładał. Jemu samemu odechciało się tu przyjeżdżać, lecz obiecał przecież Kaoru że nie zrezygnuje z wyścigów, bo ktoś musi przypilnować tej dzieciarni, szczególnie Miyi, by zbytnio nie obciążać staruszka Shadow'a. I tylko dlatego się tu jeszcze zjawiał. Z początku rywalizował mniej, lecz potem by zapomnieć zgadzał się na byle wyzwanie. Choć znalazło by się wielu godnych go przeciwników, żaden nie zapewnił mu tych emocji co jego ukochana różowa księżniczka. Brakowało mu przekomarzać się na torze, tych popychań, wyzwisk. Bez tego było... po prostu zbyt nudno. Jedynie Chinen starał się to mu trochę zastąpić, lecz "syn nie żona".

Wkrótce miał minąć już drugi tydzień. Kiedy Kojiro znów zawitał w domu przyjaciela, ten ukrywał jak nosi go bez jazdy na desce. Przez pierwsze dni przyłapywał się na ubieraniu w swój strój, tylko po to żeby przed lustrem, poprawiając kitkę, ogarnąć że to skończony rozdział, a on nie musi nigdzie iść.

- Czy Miya w końcu sobie odpuści? - westchnął przepuszczając go w drzwiach.

- Znów do ciebie wydzwania? - zapytał ściągając buty.

- Jest bardziej uparty niż spam, o ile to w ogóle możliwe - powiedział stojąc oparty o framugę drzwi i patrząc jak ten ściąga kurtkę.

- Uwierz mi, że sam mam go powoli dość - wyznał wpychając czapkę do rękawa. - Wydaje mi się, że on wie że kłamie - dodał to samo czyniąc z szalikiem.

- A powiedziałeś co ci kazałem? - zapytał kierując się do salonu.

- Owszem - przytaknął siadając na kanapie.

- I?

- Nie uwierzył. To cud, że ci tu jeszcze nie przylazł.

- Był raz, ale ograniczył się do listów z groźbami.

- Z czym?! - czerwone tęczówki powiększyły się z zaskoczenia.

- No groźbami - przewrócił oczami. - Że jak nie wrócę to odpuści sobie dostanie się do kadry, że wtedy rozpowie już wszystkim że jesteśmy razem i tak dalej.

- Uodporniłeś się widzę.

- Próbuje. Młody ma na naszym punkcie jakiegoś świra.

Na te słowa Kojiro zaśmiał się krótko, ale zaraz spoważniał.

- Jak sobie radzisz? - zapytał zmieniając temat.

- Szczerze? - urwał na chwilę by spojrzeć na niego. - Nie radzę kompletnie - wyznał opadając na kanapę.

Twarz ukrył w dłoniach i nawet nie opieprzył wyższego, że ten wciągnął go na kolana. Pozwolił sobie na ujście emocji i rozklejenie się przy przyjacielu.

- Może... chcesz pojeździć? - zaproponowałam niepewnie.

- Co? - zapytał pewny, że się przesłyszał.

Zdjął dłonie z twarzy przez co płynne złoto jego tęczówek spotkało się z głębokim kolorem rubinu jego oczu. Kojiro na widok zapłakanej, napuchniętej od płaczu twarzy różowowłosego ścisnęło za serce.

||OS|| ~ Me and my broken heart ~ ||Matcha Blossom||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz