Chłopak leżał w swoim pokoju na łóżku, patrząc w sufit. Zegar na ścianie pokazywał godzinę 06:04. Pierwsze promienie słońca zaczęły wydzierać się do jego pokoju przez okno sprawiając, że wszystkie przedmioty rzucały długie cienie.
Peter nie potrafił już spać. Był zmęczony nic nie robieniem. W miasteczku mało się ostatnio działo, a on dławił się już codzienną rutyną, która obejmowała szkołę i właściwie tylko szkołę.
Usiadł na łóżku przecierając twarz rękami a wtedy zauważył, że te się trzęsą. Cofnął więc ręce od twarzy i obserwował je. Faktycznie się trzęsły i to dość mocno. Może by się tym przejął gdyby nie przypomniał sobie, że dzisiaj poszedł spać o 03:00 nad ranem, a dzień wcześniej spał zaledwie 4 godziny. Tak samo zresztą było z każdym innym dniem tygodnia od kilkunastu już dni.Nie potrafił spać bo nie był zmęczony, ale gdy nie spał był zmęczony i chociaż brzmiało to absurdalnie to faktycznie tak było. Jego rozmyślenia przerwała mu May, pukając w zamknięte drzwi jego pokoju.
- Peter? Wstałeś już?
- Yhm... - spojrzał jeszcze raz na zegar i ze zdziwieniem stwierdził, że jest trochę za wcześnie by ciocia go budziła. - Co się stało?
- Poprostu pewien mężczyzna...
- May możesz wejść, nie musimy rozmawiać przez zamknięte drzwi. - przerwał jej
- Peter... - powoli weszła do pokoju i spojrzała na poczochranego chłopaka podnoszącego się z łóżka.
Ten ton go trochę zaniepokoił, dlatego podszedł do ciotki, złapał ją za ramiona i patrząc w oczy zapytał
- Co się dzieje?
- Sam zobacz - powiedziała i wskazała ręką za drzwi jego pokoju.
Posłusznie więc wyszedł i poszedł do salonu. Stanął jak wryty gdy zobaczył, że na kanapie siedzi Nick Fury.
- Co... Co Pan tutaj robi? - wytrzeszczył na niego oczy, czując się głupio w swojej piżamie stając przed nim.
- Zadaje sobie te samo pytanie?
- Jak to, to Pan nie wie dlaczego tu...
- Młody... Sarkazm. - odpowiedział przewracając oczami, a raczej okiem bo na drugim miał opaskę.
- A no tak przepraszam ja poprostu... Wie Pan dopiero wstałem i ta... - przerwał gdy zobaczył w tle telewizor. Chociaż sam sprzęt go nie przeraził rzecz jasna. Chodziło o to co w nim pokazywano. - Co to kur...
- Peter! - May cały czas stała z boku.
Ale on nie wracał już na nic uwagi. Podchodził tylko powoli do ekranu z coraz większym przerażeniem na twarzy.
- Kiedy? - zapytał a pięści w jego dłoniach same się zacisnęły, chociaż wiedział, że ich nie użyje.
Fury wypuścił głośno powietrze i ze smutkiem spuścił lekko głowę w dół.
- Słuchaj młody...
Ale Peter go nie słuchał i nie słyszał. Łzy napłynęły mu do oczu ale za wszelką cenę nie chciał ich wypuścić.
- Kiedy!? - Peter oddychał coraz głośniej i miał wrażenie, że każdy mięsień jego ciała jest napięty.
Ale Fury tylko wziął pilot do ręki i dał głośniej poranne wiadomości.
„Na miejscu zdarzenia było trzech świadków. Byli to młodzi mężczyźni, którzy wracali do swoich domów. Naszemu reporterowi udało się przeprowadzić z nimi wywiad"
Wtedy przestali pokazywać zniszczenia na ulicy Freddiego, co wyglądało jak palące się wysypisko. Zaczęto przedstawiać pokoleji krótkie wywiady ze świadkami.
„ - Mówię Panu... Było więcej ognia i zadymy niż ludzi w tym mieście... "
Mówił pierwszy rozglądając się dookoła i nie potrafiąc ustać w miejscu.
" - Ja dzisiaj nie będę dobrze spał. - oznajmił blondyn w okularach. - Szczerze to cały świat nie będzie dzisiaj spał... Jak możemy żyć spokojnie kiedy wiemy co się stało."
Trzeciej wypowiedzi Peter już w ogóle nie słyszał. Na miękkich nogach podszedł do okna i oparł się rękoma o parapet czując, że robi mu się słabo. Teraz łzy złości i smutku zmieszały się spływając po jego policzkach. Wydał z siebie zduszony jęk.
- Słońce... - podeszła ciocia May, kładąc mu rękę na ramieniu.
- Nie! Nie błagam cię ciociu... Nie mów niczego w stylu będzie dobrze, tak miało być albo dasz sobie radę! Bo tak nie będzie! - niemal odchodząc od zmysłów poprawiał nerwowo włosy trzęsącymi się rękami.
Chodził od ściany do ściany niemogąc wylądować energii. W końcu nie wytrzymał i gdy w jego głowie kolejny raz pojawił się pasek wiadomości w informacją
„Iron Man nie żyje"
Uderzył pięścią z całej siły w ścianę zostawiając w niej spore wgniecenie, a z jego knykci pociekła krew.
- Co jest z wami nie tak!? - podszedł do Furego z pretensjami - Dlaczego walczył sam!? Co to miało być!? - kropla krwi z jego ręki spadła na podłogę - Nie... Nie to się nie stało... To nie mogło się stać...
- Przykro mi Parker... To potwierdzone informacje. - Fury spojrzał mu prosto w oczy.
- Dlaczego nikt nie wiedział, że on walczy!? Dlaczego nikt nie próbował mu pomóc!?
- Wiedzieliśmy, że walczył.
Chłopak zatrzymał się wyrwany z transu. Spojrzał na ciotkę a potem na Furego.
- Coś ty powiedział!?
- Peter nie przypominam sobie żebyśmy kiedyś przeszli na Ty.
- To nie ma teraz znaczenia Fury!
- Peter... - ciemnoskóry mężczyzna wstał z kanapy i podszedł do chłopaka. - Spokojnie... Wszystko dzisiaj ci wyjaśnimy na spotkaniu.
Powiedział i objął roztrzęsionego Parkera. Ten tylko oparł głowę o jego ramię i całkiem się rozkleił, nie mogąc już dłużej udawać twardego.
______
810 słów
CZYTASZ
Spider-Man//Tom Holland
FanfictionO tym jak wiele, w byciu superbohaterem, kryje się bólu i cierpienia. Czyli o dobrym Spider-Manie z sąsiedztwa, który awansował, ale za wszelką cenę starał się być „normalnym dzieciakiem". Miłego czytania 🕷️🕸️ ____________ Peter & MJ