~3~

90 8 5
                                    

W pokoju szybko przebrał się w strój i wziął plecak. Wyskoczył przez okno i huśtając się na pajeczynie dotarł do szkoły. Schował się za szkoła między koszami na śmieci i szybko się przebrał w „normalne" ubrania.
Teraz szedł już w stronę wejścia do szkoły.

- Penis Parker! Jak ci dzień mija?

Nie miał zamiaru się nawet odwracać słysząc te słowa.

- A żebyś wiedział, że tragicznie. - mruknął pod nosem tak by nikt nie słyszał.

Wszedł do szkoły 8 minuty po dzwonku. Z jednej strony cieszył się, że nie musi przedzierać się przez tłumy dzieciaków a z drugiej gdy wejdzie do klasy wszyscy będą na niego patrzeć.

Nie pukając wszedł do klasy i już zmierzał do swojej ławki kiedy nauczyciel zapytał go czy wszystko okej.

- Ymm no właściwie to nie... ale tak. - słowa same wypadały mu z ust, a on już nie pamiętał co odpowiedział.

Wtedy zerknął na klasę i zobaczył, że dosłownie każdy się na niego gapi.

- Panie profesorze ja pójdę z Peterem do pielęgniarki. - to był Ned.

- Dobrze Ned myślę, że to dobry pomysł... - powiedział Nauczyciel angielskiego i zmierzył Petera jeszcze raz wzrokiem.

I w ten sposób tak jak szybko do klasy wszedł, tak samo szybko z niej wyszedł.

- Stary co ci jest? Czemu się spóźniłeś? Czemu nie odbierałeś odemnie telefonu?

Ale Peter znowu błądził gdzieś myślami niesłysząc kumpla.
Szedł poprostu przed siebie a w uszach szumiało mu od obijających się o czaszkę słów Iron Man nie żyje, Iron Man zginął, Iron Man walczył sam, Iron Mana już nie ma, Iron Man Iron Man Iron Man Iron Man Iron Man Iron Man Iron Man Iron Man Iron Man Iron Man Iron Man Iron Man Iron Man Iron Man Iron Man
- Peter? Słyszysz mnie? Ej Peter co z tobą? - Ned próbował się przedrzeć przez głosy w głowie Parkera.
Iron Man Iron Man Iron Man Iron Man Iron Man Iron Man Iron Man Iron Man Iron Man Iron Man...

Wtedy Peter poczuł piekący ból na lewym policzku. Ned zwyczajnie dał mu z liścia.

- Co ty wyprawiasz? - spojrzał zdziwiony na Neda.

- Co ja wyprawiam? Jaja sobie robisz chyba. Co jest? Chodzi o Iron Mana?

Usiedli na ławce na korytarzu i wtedy mu o wszystkim opowiedział ale pominął sam fakt, że Iron Man nie żyje, bo to już wiedział cały świat.

- Kurde... Stary ja trochę nie wiem co powiedzieć...

- Wiesz trochę mi lepiej jak się wygadałem. Chociaż to nie zmienia faktu, że to moja wina. - ale widząc, że Ned już próbuje powiedzieć, że tak nie jest szybko dodał - po Części moja wina... Ned nie dziw mi się... Siedziałem w domu i już mnie od siedzenia zaczynały boleć plecy kiedy Iron Man...

- Rozumiem cię... Wiesz, że zawsze możesz mi się wygadać. Ale nie zamartwiaj się tym... Stało się i niestety nic nie możesz z tym zrobić.

Peter bardzo cieszył się, że posiada tak bliskiego przyjaciela i przytulił go.

- Dzięki Ned... Naprawdę dzięki...

Ned trochę nierozumiejąc za co ten mu dziękuję odwzajemnił uścisk i tak siedzieli splecieni w przyjacielskim uścisku.

- Ouuu sorry nie chciałam przerywać wam... Tego czegoś co robicie...

Peter odsunął się od Neda.

- Oh, hej MJ. - wstał i z zakłopotaniem podrapał się po głowie.

- Rany Peter wyglądasz okropnie... Boże co ci się z ręką stało? - nie czekając na odpowiedź zwróciła się do Neda - Facet z angola cię woła do sali bo miałeś zrobić na dzisiaj jakąś karną pracę domową i nie chce żeby ehhh no idź, do niego poprostu.

- Ale Peter... - Ned bardzo chciał zostać z kumplem ale MJ nalegała i w końcu poszedł.

Zostali sami co Peterowi bardzo odpowiadało. Chociaż było by lepiej gdyby wyglądał trochę lepiej i czuł się trochę lepiej.

- Chodźmy. - oznajmiła i odwróciła się by faktycznie gdzie iść.

- Gdzie? - zdziwiony podbiegł do niej i dopiero wtedy zauważył, że wzięła ze sobą z sali plecak. - Po co ci pleak?

- Bo idziemy.

- Ale gdzie? - lekko się zaśmiał, pierwszy raz od dzisiaj rana.

- Coś z tobą zrobić. Musisz się umyć i trzeba cię opatrzyć.

- I ty chcesz to zrobić?

- Yyyy opatrzyć tak i spokojnie miałam 5 z edb. Co do kąpania to myślę, że dasz radę zrobić to sam.

- A jeśli nie? - zaśmiał się i lekko zarumienił.

- Pajac. - zaśmiała się i szturchnęła go pięścią w ramię dla żartu.

Przez następne 5 minut szli w ciszy a on zastanawiał się jakim cudem zdobył się na żarty. MJ miała na niego jakiś wpływ. Jedyny w swoim rodzaju.
Może dlatego, że poprostu mu się podobała. Właściwie to za nią szalał. Uwielbiał też spędzać czas w jej towarzystwie bo wiedziała, że jest spider-manem i mógł być przy niej całkiem sobą.
Poszli do jej domu. Peter bardzo lubił siedzieć w jej pokoju. Bardzo mu się podobał i uważał, że jest przytulny a do tego pachniał MJ.
Siedział chwilę sam w jej pokoju gdy dziewczyna poszła po apteczkę i zrobić im herbatę.

- Halo? Już wróciłam.

Peter naprawdę błądził myślami faktycznie dopiero teraz zauważył ją siedzącą obok niego.

- Oj Peter... - powiedziała i objęła go ręka a on oparł głowę o jej ramię. - Bardzo zmienny masz humor wiesz...

- Wiem, przepraszam... - westchnął.

- Nie przepraszaj. Ja to rozumiem i wcale się tobie nie dziwię.

Nie chodzili ze sobą ale czasami Peter trochę czuł się jakby tak było. Była między nimi jakąś głęboka więź.

Herbata była bardzo gorąca dlatego najpierw poszedł się kąpać. Czuł się trochę dziwnie biorąc prysznic w domu swojej przyjaciółki, ale wolał tutaj niż u siebie w domu gdzie spotkał by ciocię. Nie był na nią zły ale nie miał ochoty z nią teraz rozmiawaic, po tragicznym poranku.

Gdy się okąpał, co zajęło mu jakieś 10 minut, wyszedł z łazienki z mokrymi włosami i poszedł do jej pokoju.

- Jak nowo narodzony? - zapytała MJ pijąc już swoją herbatę.

- Powiedzmy...

Sięgnął po herbatę ale wtedy jego ręka go zabolała i syknął cofając dłoń. Sięgnął po kubek lewa ręka i stanął obok okna patrząc na zewnątrz.

- Smaczna. - oznajmił gdy zrobił łyk napoju.

- Napewno nic sobie nie złamałeś?

Przewrócił oczami i usiadł na łóżku obok dziewczyny.

- Poprostu trochę za dużo siły w to włożyłem... Poprostu zrób z nią co chcesz i zmieńmy temat.

Wystawił w jej stronę rękę i pozwolił jej opatrzyć ją chociaż wiedział, że za kilka dni nie będzie po niej śladu. Tak już miał. Rany goiły się na nim szybciej. Szkoda tylko, że z wewnętrznym cierpieniem tak nie było.

__________
1040 słów

Spider-Man//Tom Holland Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz