~6~

68 7 0
                                    

Peter obudził się rano w swoim pokoju, totalnie zdezorientowany. Jak się tutaj znalazł? Co się działo w nocy?
I wtedy tak samo jak ból głowy, uderzyło go wspomnienie o Mortcie Jaune. Skrzywił się.
Usiadł łapiąc się za głowę. Spuścił nogi na podłogę i powoli wstał. Na chwilę mroczki zasłoniły mu cały pokój, ale zaraz gdy zniknęły dostrzegł, że oparta o ścianę w kącie, śpi Michelle.
Kulejąc na jedną nogę podreptał w jej stronę i delikatnie pogłaskał po głowie (jakie ona ma piękne i miękkie włosy) mówiąc

- MJ? Wstawaj co ty tu robisz?

Zacisnęła mocniej zamknięte powieki by zaraz je otworzyć.

- Hmm? Co z Peterem?

Szybko zbadała sytuację i gdy zauważyła uśmiechniętego Petera, odrazu się podniosła i stanęła przed nim.

- Peter powinieneś leżeć. Co... jak się czujesz? Jak noga? - była bardzo przejęta, co w pewien sposób podobało się chłopakowi - Peter tak się martwiłam...

Zawiesiła ręce na jego szyji i mocno się wtuliła. Objął ją w pasie i wtulił głowę w jej szyję.

- Już dobrze... - szepnął jej do ucha.

I wtedy do pokoju weszła May, niszcząc cała atmosferę, ale Peter i tak się ucieszył, że ją widzi.

- Ciociu... - odsunął się od MJ i teraz podreptał do ciotki i również ją przytulił.

- Peter, coś ty wczoraj znowu nawyrabiał... - Pogłaskała go po głowie. - Zarzuć coś na siebie i choć na śniadanie. Ty też MJ nie wypuszczę cię z tego domu głodnej.

- Naprawdę nie trzeba May. - Michelle zachowywała grzeczność.

- Zjemy razem będzie miło... - May pościła do nich oczko.

- No dobrze... Zaraz przyjdziemy. - MJ rzuciła jej szybki, ale szczery uśmiech.

- Ile czasu byłem nieprzytomny?

- Ymmm a dlaczego pytasz? - zostali sami w pokoju.

- Bo przeszłyście na Ty i spałaś dzisiaj tutaj, w dodatku na ziemi co dla nie jest nie do pomyślenia bo...

- Lepiej zarzuć coś na siebie Peter - powiedziała naśladując głos cioci i tak samo puściła do niego oczko- chociaż całkiem ci do twarzy bez koszulki.

Zaśmiał się i odwrócił w stronę szafy kiedy MJ wyszła. Zaczął grzebać między ubraniami, kiedy nagle do niego dotarło co dziewczyna właśnie powiedziała.

- Do twarzy ci bez koszulki? - powiedział szeptem.

Chwilę stał jeszcze w szoku bo sam nie wiedział czy cieszył go ten fakt czy raczej niepokoił.

Teraz gdy pomyślał, że prawie nago przytulał się z dziewczyną jego marzeń, zrobiło mu się dziwnie gorąco od środka. A w dodatku jej się to chyba podobało.
Nie nie nie nie MJ to twoja przyjaciółka nie możesz się w niej zakochać.
Skarcił go głos w głowie.
Ubrał się więc w czarne jeansy z dziurami na kolanach, białą koszulkę a na to założył rozpiętą koszulę w czerwona czarna kratkę.
Myśl o jedzeniu śniadania z prawdopodobnie dwoma najważniejsyzmi osobami w jego życiu, wydawało się wspaniałe po tym wszystkim co działo się tej nocy.
Usiedli przy stole i zjedli przygotowane przez May kanapki.
Ciocia i Michelle siedziały już przy stole, kiedy Peter czekał aż ekspres skończy robić mu kawę.
Złapał kubek z nadzieją, że jego nadal trzęsące się ręce nie wyleją zawartości na podłogę, ale jak się okazało nadzieja nic mu nie dała.

- Szlak! - wyrwało mu się z ust.

Wzrok kobiet odrazu skierował się na niego. May już wstawał żeby wytrzeć podłogę, ale Peter powiedział, że zrobi to sam. Wytarł, może kieliszek kawy, jaki się wylał. Tym razem złapał kubek dwoma rękami i powoli podszedł do blatu stawiając go uradowany, że udało mu się go donieść bez wylania kropli.

Spider-Man//Tom Holland Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz