~2~

91 10 0
                                    

W końcu jednak Peter odsunął się od Furyego.

- Lepiej to jakoś zdezynfekuj bo ci się jakieś cholerstwo do tego wda. - odrzekł Fury wskazując na zakrwawioną dłoń chłopaka.

- Tiaa zaraz się zagoi...

Peter już trochę się uspokoił, ale to tylko dlatego, że nadal nie potrafił uwierzyć w to co się stało.

- Czasami ta siła ci się przydaje do samoobrony, ale coraz częściej żałuję, że ją masz. - to była May.

Ze zmartwioną miną podeszła do przyszywanego syna, złapała zranioną rękę i przyglądała się ranami na kostkach młodego.
Szybko jednak z ręki skierowała przerażony wzrok na Nicka i puściła ją oddalając się o krok i łapiąc za głowę.
Peter był tak samo zdezorientowany jak rano gdy May przyla mu powiedzieć, a raczej pokazać, że w salonie jest gość.
Co ją zmartwiło w jego rękach? Zastanawiał się, ale szybko i on zauważył, że ręce dalej mu się trzęsą.

- Co z nim? - Fury podniósł się z krzesła w kuchni, patrząc to na May to na chłopaka.

- Jego ręce... - łzy napłynęły jej do oczu - Peter słońce... Skończ z tym całym pająkowaniem... Zrób sobie przerwę, spójrz co się z tobą dzieje.

- Ciociu ja naprawdę... - zaczął się tłumaczyć

- Pokaż no te ręce - Starszy mężczyzna stał już przed nim.

- Naprawdę nic mi nie jest. Ciociu to nic takiego naprawdę...

- Pokazuj mi te łapy.

- Nic mi nie jest...

- Peter do cholerny jasnej tak ciężko jest ci pokazać twoje dłonie?! Słuchaj się starszych.

Posłusznie więc wyciągnął ręce przed siebie widząc, że nie wygra.
Jego ręce trzęsły się jeszcze bardziej niż rano, a już rano wyglądało to niezdrowo.

Widząc wzrok Furyego przeskakujący to na ręce to na jego twarz, znowu zaczął się tłumaczyć.

- To przez to, że mało sypiam ostatnio. Dużo się dzieje w szkole i do późna robię zadania. I ciociu... Ja od tygodni siedzę w domu. Zero pająkowania, czy jak ty to nazwałaś. Słowo...

- Zero mówisz? - zapytał podejrzliwie mężczyzna z opaską.

- Tak. I wiesz co!? Właśnie dlatego jestem taki wściekły! Bo kiedy ja siedziałem w swoim pokoju i było mi ciepło w tyłek, Iron Man walczył! I zginął bo mnie tam nie było! - złość na nowo wlewała się do jego żył - Błagam cię nie mów mi, że wszyscy byli niedostępni albo w kosmosie czy cholera wie co jeszcze bo ja byłem wolny! Mogłem tam z nim być!

- I co by to dało Peter!? - teraz i Fury podniósł ton, a May wycofała się o kilka kroków i opadła na krzesło że zrezygnowaniem - Za kogo ty się uważasz!? Sam cały czas powtarzasz, że jesteś tyło Spider-Manem z sąsiedztwa! Myślisz, że gdybyś tam był coś by to zmieniło!? Jesteś jeszcze dzieciakiem...

- Mam 17 lat i przypominam ci, że ugryzł mnie jakiś zmutowany pająk! Potrafię zatrzymać autobus gołymi rękami, a chyba nie każdy siedemnastolatek tak potrafi!

- A myślisz, że w Iron Mana rzucali autobusami?!

- Mogłem go kryć, zawsze da się jakoś pomóc. Przecież walczyłem już z wieloma bestiami!

- Peter powtórzę Ci to jeszcze raz, nic nie mogłeś zrobić.

- Właśnie, że mogłem! Wiesz... Chyba zrezygnuje z tego dzisiejszego spotkania jeśli mam na nim słuchać takich samych bzdur co tutaj.

- Jeśli na nie nie przyjdziesz pokażesz się z tej złej strony Parker, wszyscy pomyślą...

- Błagam cię naprawdę mnie nie obchodzi co pomyślą inni! A teraz wybacz ale spóźnię się do szkoły.

Powiedział poszedł szybkim krokiem do swojego pokoju, trzaskając drzwiami i zamykając się na klucz.

___________
553 słowa

Spider-Man//Tom Holland Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz