Kamień

348 46 2
                                    

//Izuku//

Od parunastu godzin szli na  wybrzeża dawnego stada Izu. Omega z minuty na minute coraz bardziej zaczynam się stresować i bać. Nie chciał tam wracać, ale obiecał sobie, że wydosta stamtąd swoją siostrę, a kamień to taki dodatek. Zielono-włosy stanął na jednej z grubszych gałęzi. Spoglądając w dół dostrzegł wielką drewnianą bramę westchnął by dodać sobie choć trochę pewności i otuchyPo. Obawiał się, że misja może okazać się klapą.

- Emm Luno?

- Tak Denki?

- Wszycy pytają, kiedy zaczynamy działać?

- Przekaż Alfie, że ma wkroczyć gdy tylko zrobi się zamieszanie.

- Tak jest.- Skłonił się w pół i skierował do przywódcy stojącego kawałek dalej. W tym czasie zaczął wdrażać swój własny plan co prawda różnił się tylko trochę od oficjalnego, ale mimo wszystko. Izu zaszeleścił trochę w krzakach.

- Kto tam idzie!? Wyłazić, ale już!

- Serio już całkiem o mnie zapomniałeś, Lida?- Spytałem sarkastycznie.

- Otwierać bramę!- Krzyknął dawny znajomy. Dwóch strażników wykonało jego rozkaz gdy przekraczałem próg podłożyłem kamień by pozostali mogli wejść.- Izuku! Kopelat, ale co ty tu robisz? Wiesz przecież, że twój ojciec znaczy się Alfa cię zabije.

- Też się cieszę, że cię widzę Lido. Moim Ojcem się nie przejmuj dam sobie z nim radę.- Izuku odszedł w stronę domu głównego.- Wróciłem!- Wydarł się przeciagle Izuku. Na korytarz wyszły omegi, delty, a nawet prawa ręka mojego pożal się Boże ojca. No to gdzie ten przygłup, któremu nawałem?- Omega kipiała pewnością siebie, choć w samym środku trzęsła się ze strachu. Nie musiał długo czekać na reakcję "brata". Shigaraki przycisnął Izuku do ściany jednocześnie go podduszając.

- Nie dość, że wracasz tu jak gdyby nigdy nic to jeszcze obrażasz swojego Alfe.

- On nie jest moim Alfą.- Zielono-włosy na pluł mu na twarz.

- Widzę, że się rozbrykałeś w tej dziczy i przyda Ci się za to kara. Zabierzcie go do celi!

Dwie delty chwyciły omegę podnosząc go. Izu bez wszelkich ceregieli ruszył do podziemi. Gdy już przechodzili obok celi. Midoriya znikałtował obu strażników, którzy go prowadzili. Zabrał klucze i zamknął w jednej z cel. W następnej kolejności zaczął wypuszczać więźniów wśród, których znajdowały się dzieci.

- Dobra słuchajcie brama puki co jest uchylona musicie się stąd wydostać.- Oznajmił stanowczo szmaragd-Oki. Wszyscy zaczęli wychodzić tylko jedna starsza kobieta do niego podeszła była to Mitsuki.

- Dziękujemy Izuku.- Odezwała się blondynka o rubinowych oczach.- Nie wiem jak ci się odwdzięczę. Dzięki tobie po pięciu latach wreszcie będę mogła zobaczyć syna.

- Nie musisz mi się odwdzięczać. Lepiej już idź niedługo będzie tu nie mała bijatyka.- Kobieta skinęła głową i dołączyła do reszty, a Midoriya szybkim krokiem ruszył wzdłuż korytarza po drodze wypuszczając innych więźniów nieważne za co zostali zamknięci. Omegę i tak zresztą to nie obchodziło, aż doszedł na sam koniec korytarza tam znalazł osobę, którą szukał.

- Eri..- Omega otworzyła cele. Mała jagby niechętnie spojrzała na osobę, która weszła.

- Izuku!- Eri rozpromieniła się natychmiastowo.- Myślałam, że już po mnie nie wrócisz.- pięcioletnia omega przytuliła brata.

- Ja zawsze do ciebie wrócę Eri.- Powiedział przytulając niebiesko-włosą istotkę.- Zabiorę cię stąd. Izuku przemienił się, a Eri wspięła na jego grzbiet. Po około dziesięciu minutach byli prawie przy bramie. Niestety tutejsze delty zaczęły ich ścigać Izuku i Eri w ostatniej chwili wybiegli za bramę przed, którą czekał Katsuki, Kirishima i wszyscy, którzy ocalali w tym matka blondyna.

Miłość na czterech łapach BkDkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz