Glizda

297 44 0
                                    

//Izuku//

Izu już od parunastu godzin bierze kompiel, w łazience znajdującej się w pokoju Luny. By zmyć tą obrzydliwą zaschniętą krew, a właściwie to zmył ją w godzinę, ale potem uznał, że woli posiedzieć już w czystej, gorącej wodzie przez następne dziesięć godzin w efekcie wyszedł  z łazienki nad ranem.

~ Siedziałeś w tej zakichanej łazience od jedyna stu godzin spojrza jest szusta rano. Nie wierzę, że ci się chciało tyle tam siedzieć. Nawet gdy byłeś zestresowany lub spięty tyle nie siedziałeś pod prysznicem.

Normalnie też bym się dziwić, ale Katsuki zalazł mi za skórę i to dość ostro więc.. Sam rozumiesz.

~ To i tak lepsze niż pordowanie niewinnych ptaków.

To ty się na nie rzucałeś nie ja.

~ Jesteśmy jednym ciałem więc ty również.

Czasem się zastanawiam, jak ja z tobą wytrzymuje?

~ Oboje jesteśmy jacyś pieprznięci.

W to nie zaprzeczę.

Izu czując że zaraz padnie z głodu po cichu opuścił swój pokój. Podążając długim korytarzem i schodząc na parter z szustego piętra znalazł kuchnie, w której pałetały się omegi.

- Dzień dobry Luno. Co Luna tu robi tak wcześnie śniadanie dopiero o dziewiątej.-
Spytała fioleto-włosa omega.

- Nie mogłem spać i zgłodniałem. Jak masz na imię?

- Jirou Luno.

- Mów mi Izuku i śmiało możecie na mnie patrzeć

- To co sobie L.. Izuku rzyczysz na śniadanie?

- Nie, nie przeszkadzajcie sobie. Sam się obsłużę.

- Izuku, ale to nasz obowiązek. Ty jesteś Luną stada.

- Nie oficjalnie.- Puścił jej oczko na co ona się uśmiechnęła. Gdy chłopak zjadł śniadanie wiedział, że nie zaśnie, a puki co i tak nie miał co robić więc zaczął pomagać przy robieniu śniadań by każda z omeg po kolei mogła odpocząć. Około dziewiątej do kuchni weszła jakaś szczupła czarno-włosa beta wyglądająca gorzej niż te wszystkie tapety razem wzięte. Ten podkład wręcz z niej ściekał, a o jej ciuchach nawet nikt nie wspomina gorzej niż dziwka na wybiegu z gówna.

- Co to za bałagan!? Ej Jirou, co wy tak się guzdrzecie śniadanie jest za godzinę, a wieczorem impreza z okazji obalenia tam tego zacofanego stada jeszcze mają być goście specjalne. Alfa se wymyślił, że na imprezie będą ci więźniowie i cała ta maskarada z tamtego zadupia. Nie rozumiem czemu Alfie. Tak bardzo na tym zależy. Pff wszyscy wiedzą, że tam żyją same obdartuchy.- Izuku kończył właśnie zmywać naczynia jednocześnie mordując, tą betę z niewyparzoną gębą, w myślach.- Ej ty! Męska omego!

- Tak?- Zielono-włosy silił się na bycie miłym byle nie powiedzieć czegoś niewłaściwego.- Widać, że jesteś tu nowy. Przynieś mi wodę.- Izu podstawił jej szklankę z wodą pod ten niewyparzony pysk. Wzięła łyk po czym wypluła wodę i rzekomo przypadkiem rozbiła szklankę.- Czy ty głupia omego chciałaś mnie otruć!?

- Weź nie przesadzaj to tylko zwykła woda minelarna!- Spoliczkowała szmaragdowo-okiego

- Jak śmiesz się tak do mnie odzywać!? Mówisz do swej przyszłej Luny!?

- Ty? Luną!? Nie rozśmieszaj mnie.- Odpowiedział z pogardą w głosie.

- A co myślisz, że ty będziesz lepszy ode mnie. Jeszcze czego Alfa nigdy by nie wybrał takiej omegi jak ty.- Parsknęła śmiech, a raczej za chrukała.

- A ty co Wilk czy świnia, a może ty jesteś obślizgłą glizdą?- Wciąż kpił z bety.- Bo do niej najbardziej mi pasujesz! Choć nie, w tedy bym je uraził. Ciebie nawet do patafiana porównać się nie da, bo nawet oni są ładniejsi i modrzejsi od ciebie. O już wiem jesteś jak stare zgniłe śmierdzące gówno, na które nawet muchy się boją usiąść.- Brnął dalej czarno-włosa uniosła rękę by się zamachnąć. Lecz Izu to nie przeraziło tyle razy był poniżany i bity, tyle razy mu się obrywało za byle, że przestał się bać byle bety. Ręka tego czegoś uniósła się wysoko by znów Uderzyć Izu. Na jej nieszczęście pewien przystojny alfa jej w tym przeszkodził.

(Jakie przezwisko najbardziej pasuje do Momo Yaoyorozu? Piszcie w komentarzach! <3)

- Czy mogę wiedzieć co to za zachowanie wobec swojej przyszłej Luny, panno Yaoyorozu?- To coś  momentanie podkuliło ogon i zaczęło się tłumaczyć oraz oczywiście o wszystko obwiniać Izu. Chłopak natomiast przypatrywał się wszystkiemu ledwo powstrzymując śmiech.

- Alfo. Co Alfa tu robi?

- Właśnie szukałem swojego mate gdy zobaczyłem jak go traktujesz.- Dizewczyna zaczęła przepraszać na co Katsuki ją po prostu wyrzucił z kuchni.

- Co ty tu robisz? Nie powinneś tu być wśród omeg. Jesteś moim mate twoim zadaniem jest..

- Ładnie wyglądać, dogadzać twoim potrzebą, urodzić Ci szczeniaki?- Spytał oburzony.

- Między innymi tak, ale powinneś w głównej mierze myśleć o swoim bezpieczeństwie. Gdyby mnie tu nie było uderzyła by cie!

- Co stego!? Myślisz, że przez moją drugą płeć jestem słaby!?

- Co? Nie, nic z tych rzeczy. Po prostu jesteś omegą i się o ciebie martwię.

- Aha czyli gdybym był deltą, albo betą byś miał mnie w dupie!?

- Oczywiście, że nie!

- To o co ci znowu chodzi!? Uderzyła by mnie to by to zrobiła i tyle! Mam to gdzieś!

- A ja nie mam! Dlaczego nie możesz być jak każda omega!? Czemu nie możesz wziąć przykładu z Momo!?- Katsu zamknął się gdy poczuł pieczenie prawego policzka. Patrzał zszokowany na ledwo powstrzymującą łzy omegę.

- Na przyszłość pomyśl zanim coś powiesz. Powinneś się cieszyć, że wcześniej nie popełniłem samobójstwa, a chciałem i to nie raz. Tak z innej beczki naucz poddanych i siebie szacunku do omeg.

- Izuku ja..

- Jeszcze jedno. Ja i Eri wyjeżdżamy z samego rana nie mam zamiaru mieszkać w takim miejscu.- Szmaragdo-oka omega wyszła zostawiając wszystkich w osłupieniu. Na korytarzu, którym szedł Izuku wszyscy milczeli.

Miłość na czterech łapach BkDkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz