Tymczasem pod nieobecność Wery w osadzie wiele rzeczy się zmieniło. Część z nich wyglądała zupełnie inaczej niż dziewczynka mogła przypuszczać, snując domysły, nocami w wyobraźni przenosząc się do miejsca, w którym spędziła większą część swojego życia.
Osadnicy próbowali wrócić do zwyczajnej codzienności z lepszym lub gorszym skutkiem. Niektórzy nie uważali incydentu z dzieckiem ninja za coś, nad czym powinno się rozwodzić. Inni jednak mieli w swoich sercach wątpliwości i nadal dźwięczały im w uszach krzyki dziewczynki, a przed oczami jawiło im się wspomnienie tego, jak została wyprowadzana z osady siłą.
Najmocniej jednak całe zajście odbiło się na rodzinie, która zajmowała się Werą, odkąd tylko drwale przynieśli ją do osady. Wszyscy bez wyjątku żałowali osób do niej należących, tym bardziej, że nie tak dawno temu umarł stary Ikami. Część osadników zgodnie uznała, że okropnym brzemieniem były dla członków rodziny dwie przybłędy, a teraz także wszystko, do czego doprowadził krwawy incydent, w związku z którym zdecydowano się na interwencję shinobi.
Mawiano, że los wynagrodzi rodzinie za jej trudny, jednak wielu czuło, iż coś zmieniło się bezpowrotnie, a zmiana ta była po stokroć bolesna i niełatwa do zaakceptowania.
------
Ocknęła się. Bodźce zewnętrzne zaczęły do niej docierać, choć stopniowo. Nieprzyjemny szum w uszach sprawił, że była zmuszona, aby jakkolwiek zareagować. Sfrustrowana niekomfortową sytuacją i bardzo zdezorientowana, popychana uczuciem paniki otworzyła oczy. Zdawało jej się, że nie jest w stanie zrobić nic więcej.
Jej ciało było ociężałe, a każda próba ruchu powodowała intensywne mrowienie, które przypominało coś na kształt bólu. Nawet mruganie wydawało się dość żmudnym procesem. Wizja była dla niej rozmyta, choć poprawiała się z każdą chwilą.
Dźwięk powoli się normował, przybierając odpowiednie kształty. Teraz była prawie pewna, że słyszy wodę. Chyba pluskanie. Blondynce trudno było to określić, bo jej myśli również dopiero zaczynały nabierać pędu. One jednak przyspieszały w lepszym tempie niż reszta ciała wracała do zwyczajnej sprawności, dlatego w poczuciu rezygnacji i niemocy niebieskooka próbowała zrozumieć, gdzie jest i co się właściwie stało.
Panika, a raczej próba znalezienia jej źródła, od razu przeniosła ją do żywych, gwałtownych obrazów. Pierwszym, co sobie przypomniała, była ogromna wola ochrony swojej przyjaciółki przed ciosem, a potem ból. Pamiętała, jak do tego doszło.
Kiedy obie pilnowały stada, a niepokojący odgłos jednej z owiec je zaalarmował, Wera szybciej zorientowała się w sytuacji. Tamashi stojąc o wiele dalej dostrzegła dopiero, jak brązowowłosa biegnie za obcym mężczyzną niosącym pod pachą biedne zwierzę. Blondynka zaraz ruszyła ich śladem również nie szczędząc sił. Była już blisko, kiedy zrozumiała, że zaczyna się robić niebezpiecznie. Mężczyzna wcale nie przestraszył się drewnianego kostura czarnookiej, a co gorsza wyciągnął nóż, którego ostrze błysnęło w słońcu.
Niebieskooka pamiętała, jak w ostatnich momentach szaleńczego biegu od wysiłku paliły ją płuca. Nie miała żadnego planu, bo nie była zupełnie przygotowana na czyjkolwiek atak, tak, jak jej towarzyszka. Dziecięce serce nie potrafiło jednak pozwolić, aby ktoś zranił jej duchową siostrę.
Ciało wręcz instynktownie stanęło na drodze napastnika, stanowiąc zaporę chroniącą czarnooką. Tamashi wtedy nawet zupełnie nie myślała o tym, co nastąpi, jakby zapomniała, że wszystko ma swoje konsekwencje. W tamtym momencie życie i zdrowie Wery liczyło się bardziej od jej własnego. Nie mogłaby postąpić inaczej.
![](https://img.wattpad.com/cover/181241975-288-k427486.jpg)
CZYTASZ
"Naruto - the wenin saga" cz.1 Na przekór przeznaczeniu
Fanfiction"- Wera - rzekł, dostrzegając wyszyte imię dziecka na dolnej części materiału. Uśmiechnął się złowieszczo pod nosem - Dziwne imię dla dziwnego człowieka-mieszańca. Pasuje jak ulał. Nie martw się dziecino. Nie będziesz musiała się męczyć życiem z nim...