Rozdział 5

374 18 0
                                    

Uczta powitalna odbywająca się Wielkiej Sali minęła Laurze dość szybko, mimo nieprzychylnych spojrzeń rzucanych w jej stronę. Gdy tylko uczta się skończyła, prefekci jak to mieli w zwyczaju, zwołali pierwszorocznych oraz resztę domowników, prowadząc ich do pokoi wspólnych. Następnie wskazali im odpowiednie dormitoria. Laura mimo iż nie była przekonana, również udała się za domownikami.

Nastolatka przeszła przez pokój wspólny kierując się do swojego dormitorium, starając się nie zwracać uwagi na kąśliwe komentarze posyłane w jej kierunku. Gdy tylko dotarła do sypialni zamykając za sobą drzwi, oparła się o nie głęboko wzdychając.

Na całe szczęście pokój miała sama, co oznaczało, że dziewczyna bez problemu może rozmawiać z Kirą, nie zwracając na siebie zbędnej uwagi innych. Rozejrzała się po pomieszczeniu i westchnęła. Hogwart za każdym razem, nieważne czy z zewnątrz, czy też wewnątrz, napełniał ją nieznanym uczuciem spokoju. W zamku, pomimo pozorów czuła się bezpiecznie i uwielbiała w nim przebywać.

Sypialnia mimo, że była niewielka, sprawiała wrażenie bardzo przytulnej. Jedno, dwuosobowe łóżko z zasłonami, oczywiście w kolorze bordowym, biurko z krzesłem, szafa oraz półki na książki w odcieniu ciemnego dębu. Najważniejszą rzeczą dla nastolatki była jednak prywatna toaleta. Naprzeciwko łóżka, a zarazem tuż nad biurkiem znajdowało się okno z przepięknym widokiem na błonia. W oddali można było dostrzec zakazany las.

-Kira.- zwróciła się do sowy siedzącej na biurku. –Pewna myśl nie daje mi spokoju.-kontynuowała gdy tylko zwierzę przybrało postać jej przyjaciółki.- Czy to możliwe, że Dumbledore, a wcześniej dyrektor Dipped, chcieli aby ślizgoni nigdy nie byli w przyjacielskich stosunkach z gryfonami?- zapytała, nie będąc pewna, czy powinna zadać to pytanie, czy też zatrzymać je dla siebie.

-Nie wykluczam takiej możliwości, a wręcz przeciwnie. Tylko nie potrafię sobie wyobrazić, jaki mogliby mieć w tym cel.- odpowiedziała lekko zamyślona siadając na krześle. Poszłam w jej ślady siadając na krańcu łóżka.- Wiesz, wydaje mi się, że z tym starcem wszystko jest możliwe. Chociaż wydaje mi się, że on najzwyczajniej chce, aby cały świat myślał o ślizgonach jako o tych złych, zaś o gryfonach jako tych dobrych. W jego zamyśle pozostałe dwa domu miały być zapewne neutralne. Rozumiesz o co mi chodzi?- zapytała.- Dyrektor robi wszystko, aby ludzie myśleli, że tylko i wyłącznie ze Slytherinu wywodzą się czarodzieje pałający się czarną magią, na przykład śmierciożercy.

-Chyba rozumiem. To też jest bardzo możliwe.- Pokiwałam głową na znak zgody.- Czy to możliwe, że ten stary dziad nadal miesza wszystkim we wspomnieniach?- spytała po dłuższej chwili zastanowienia.

-Niestety, ale tak przypuszczam. – wyraz twarzy Pani Elementum wyrażał zmartwienie i smutek.

***

Następnego dnia, Laura obudziła się w wyśmienitym nastroju. Nareszcie czuła, że wróciła do domu. Niestety dobry humor nastolatki prysł niczym bańka mydlana w trakcie śniadania, kiedy jeden z jakiś natrętnych chłopaków usiadł naprzeciwko niej.

-To co piękna, masz może dziś wolny wieczór?- zapytał z chamskim uśmieszkiem. Nie kojarzyła go ze swojego rocznika, więc zapewne był od niej o rok starszy. Miał jasnobrązowe włosy, ułożone w tak zwany artystyczny nieład. Oczy zaś miał koloru jasnoniebieskiego, w których zapewne nie jedna dziewczyna mogła zatonąć. Chłopak był przystojny, delikatne mięśnie odznaczały się w jego posturze, a na jego rękach można było dostrzec żyły, co niesamowicie pociągało nastolatkę. Jednak, mimo jego niesamowicie, przystojnej twarzy nie miał nic więcej do zaoferowania. Po tym jednym zdaniu dziewczyna mogła śmiało stwierdzić, że to taki typowy idiota, próbujący popisać się przed kolegami.

-Odwal się.- warknęła nastolatka.

Wzięła tosta i posmarowała go dżemem. Zdążyła się już przyzwyczaić do bycia obiektem zakładów większości szkoły. O dziwo, to właśnie ślizgoni jej nie wyśmiewali, tylko ignorowali. To właśnie przez ich zachowanie Potter miała coraz większą ochotę trafić do tego właśnie domu. Niestety było już na to za późno, ale kto zabroni marzyć? W prawdzie nie pomagali jej, ale ich zachowanie było w stosunku do niej obojętne. Mimo, że nie raz mieli okazję do upokorzenia jej, nie wykorzystali tego, a czasami na swój własny, zawiły sposób w pewien sposób pomagali, uprzykrzając życie jej dręczycielom. Nigdy nie ośmieliła się powiedzieć tego na głos, ale była im wdzięczna.

-Czyżby nasza szkolna cnotka wystawiała pazurki? Od kiedy ty taka wyszczekana jesteś, co Potter? –kpina w jego głosie była wyraźnie dostrzegalna. Nie minęła chwila, a wszyscy którzy usłyszeli ich wymianę zdań , wpadli w gromki śmiech.

- Od zawsze. –odrzekła z wymuszonym uśmiechem wywołując gwizdy kolegów chłopaka.

-Jakaś wyszczekana się ostatnio zrobiłaś.- zakpił z cwanym uśmieszkiem.

Dziewczyna z każdą kolejną chwilą w jego towarzystwie, miała coraz większą ochotę rzucić w nich jakąś bardzo ciekawą klątwą z interesującymi skutkami. Ostatkiem sił powstrzymała się przewracając oczami. Jej rozmówca najwyraźniej postanowił dać jej już spokój i wrócił na swoje poprzednie miejsce. Nie miała zamiaru ciągnąć dalej rozmowy, która do nikąd nie prowadziła. Była zdania, że nie należy wchodzić w konwersacje z kimś, kto najwyraźniej zatrzymał się w rozwoju jako pięciolatek.

***

W trakcie przerwy obiadowej przed nastolatką, pojawiła się tajemnicza notatka od Kiry, której ta oznajmiła o przeniesieniu się z pokoju Laury do tak zwanego pokoju życzeń. Poprosiła ją o spotkanie w nim po ciszy nocnej, aby nikt nic nie podejrzewał. To był długi dzień, który ciągnął się w nieskończoność, a to dopiero ledwie połowa.

***

Szczęśliwego Nowego Roku!

Ta mniej ważna || siostra Harry'ego Pottera  2.0Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz