Jak we mgle wypowiedziałam słowa transformacji. Usłyszałam jedynie nagłe bębnienie deszczu o rynny. Westchnęłam i otworzyłam wejście na balkonik. Oparłam się rękoma o mokry już metal i popatrzyłam w dal. Zapadał zmrok i chciałam pobyć w miejscu gdzie zobaczę panpramę Paryża. Wybrałam wieżę Eiffla. Zaczepiłam jo-jo o latarnię i szybko się przemieszczając postawiłam stopę na szorstkim metalu wieży. Podeszłam do kolejnej barierki i chwilę opierałam o nią brzuch oglądając kolejno zapalające się latarnie. Z kącików moich oczy zaczęły powoli spływać łzy. Powoli przestawałam czuć nogi i powoli usiadłam opierając się plecami o barierkę. Moje łzy łączyły się z deszczem, ale przez to czułam się coraz bardziej bezsilna. Pogoda odwzorowywała wiernie moje uczucia. Na domiar złego zaczęłam odczuwać trzęsienie się moich kończyń. Po tym co usłyszałam od Tikki byłam niestabilna emocjonalnie. Nawet pogoda sprawiała, że coraz mocniej rozczulałam się nad sobą, lub wpadałam w złość z powodu moknięcia. Dlaczego zaryzykowałam przyjaźń? Dlaczego miraculum jest dla mnie ważniejsze niż druga osoba? Dlaczego muszę stać się tą złą? W mojej głowie kotłowały się tysiące pytań. Ostatniego nie chciałam dopuścić do głowy, ale w końcu mu uległam. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie jak zakładam oba miracula i przywracam przeszłość. Zamiast zawracać głowę niedostępnym Adrienem pokochałabym Kota jako Marinette bym z nim była. Nie oddałabym miraculum i nie musiałabym go siłą zabierać przyjaciółce. To dało mi motywację do przejęcia pierścienia Kota. Skoro w najbliższej przyszłości miałam zostać złoczyńcą to po co to przedłużać? Cierpieć, żeby przyszłość i tak zrobiła to co należy? W końcu palcem przetarłam oznakę mojej słabości i skierowałam się do domu. Kiedy stałam w ciepłym pokoju przemieniłam się i padłam zmęczona na łóżko. Jutro był pracowity dzień i miałam zapowiedziany sprawdzian z chemii. Nie dość, że się nie uczyłam to jeszcze za nic nie rozumiałam chemii. Niezadowolona z siebie powoli zasnęłam.
-------------- Po sprawdzianie z chemii-------------
Przygnębiona usiadłam pod ścianą i myślałam w jaki sposób zabrać kotu miraculum. Nawet nie zauważyłam kiedy podszedł do mnie blondyn..-- Marinette? -- zapytał troskliwe
-- Co? -- w moim głosie można było wyczuć odrobinę rozdrażnienia. Chłopaka nieco to speszyło, ale kontynuował dalej
-- Jeżeli nie radzisz sobie z chemią chętnie Ci pomogę... -- dodał przyjaźnie. Chciałam mu powiedzieć coś w stylu za późno ale zacisnęłam palce.
-- Dzięki... -- nadałam mojemu głosowi przyjemnego brzmienia. Dopiero teraz do mnie dotarło że byłam zakochana w nudziarzu. Wzruszyłam ramionami i z niecierpliwością czekałam na dzwonek oznajmiający koniec lekcji. Kiedy wreszcie wybrzmiał skierowałam się w stronę ciemnego zaułka aby się przemienić. Podniosłam pozostawiony na ziemi przedmiot i włożyłam do jo-jo. Poprosiłam Kota o spotkanie w bardzo odludnym miejscu. Ten zgodził się z lekkim wachaniem. Po paru minutach stałam na dachu opuszczonego budynku na przedmieściach. Po dłuższej chwili mój partner się zjawił. Uśmiechnęłam się i szybko powitałam. Podeszłam do Kotka i objęłam go w pasie. Ten zdziwiony chwilę stał bez ruchu, ale potem odwzajemnił uścisk. Na chwilę objęłam jego twarz i spojrzałam w zielone spojówki.
-- Przepraszam... -- wydukałam i oparłam głowę spowrotem na jego ramieniu
-- Ale za co? Biedronko? -- dopytywał niecierpliwy i zdezorientowany. Wyjęłam scyzoryk i tzrymałam go lewej ręce, prawą zdejmując pierścień. Niestety zorientował się i zabrał szarpnięciem rękę.
-- Co ty... -- chłopak nie zdążył dokończyć ponieważ runął na ziemię. Mój nożyk tkwił wbity w jego bok. Spojrzałam na niego i zaczęły ciec mi łzy
-- Prze... Przepraszam... -- wydukałam. Jego nieobecne spojrzenie było bezbronne. Gdybym mogła sama bym sobie wbiła nżyk w serce. Byłam rozdarta, ale w końcu zdobyłam pierścień. Nałożyłam go i złączyłam oba miracula. W jednej chwili poczułam ścisk na kostce. To Aadrien? Wokół niego pojawiła się znaczna kałuża krwii. Był blady i zdołał jedynie wyszeptać...
-- Zawsze Cię kochałem... Ale nie rób tego... -- następnie jego uchywt zelżał, a jego klatka przestała się unosić. Padłam na kolana krzycząc jedynie
-- Co ja zrobiłam...
Następnie wstałam i wypowiedziałam swoje życzenie...
CZYTASZ
"Kiedyś nam się uda": Miraculous [Zakończone]
Romance-Witaj biedronko. -Mistrzu.. Nie jestem już biedronką.. - Odparłam zmieszana, w końcu nie miałam już miraculum -Marinette dla mnie zawsze nią będziesz czy z miraculum czy bez. -Mistrzu.. Co do tego.. Chciałabym odzyskać miraculum, strasznie mi br...