3

255 19 10
                                    

Popatrzyłem na sapnapa i powiedziałem:

-Pójdę mu pomóc...

-Nie, zostań tutaj, poradzi sobie

-Time Skip-

Nie wiem co się działo potem z Dreamem bo gdzieś pobiegł i pociągnął za sobą tamtą trójkę. Sapnap chciał to wykorzystać aby wrócić do zamku ale powiedziałem mu ze nigdzie nie idę puki nie zobaczę że z zamaskowanym chłopakiem wszystko jest w porządku. Nie wiem dlaczego ale miałem poczucie, że chcę mu pomóc. Chłopak westchnął i powiedział:

-Musimy wracać bo zaraz będziesz miał kolacje, a jeżeli się spóźnisz zaczną węszyć gdzie byłeś i mi też się oberwie

- Dobra pójdę, ale jutro tu wrócę

-Time Skip-

Byłem już przy bramie zamkowej razem z chłopakiem. Szybko przez nią przeszliśmy i szybko poszedłem do sali głównej. Gdy otworzyłem drzwi zobaczyłem gniewne spojrzenie mojej matki, powiedziała:

-Gdzie byłeś? Wołałam cię i nie przyszedłeś...

-Uhm, na krótkim spacerze po okolicy. Chciałem ją lepiej poznać

-Dlaczego wiec dostałam wiadomość od strażników, że opuściłeś zamkowe mury. Dobrze wiesz że nie możesz wychodzić nigdzie bez mojej zgody

Prychnąłem tylko i usiadłem przy wolnym miejscu na przeciwko matki. Ta szybko dopowiedziała:

-Masz zakaz wyjścia poza swoją komnatę, ja już tego dopilnuje. Przy twoich drzwiach będzie stał strażnik

Ucieszyłem się bo Sapnap na pewno pozwoli mi gdzieś wyjść.

-I już ja sobie porozmawiam z tym twoim ochroniarzem, nie myśl że to on będzie cię pilnował. Bo skoro nie potrafi zatrzymać cię od wyjścia poza mury, to do niczego się już przy tobie nie przyda!!!!

Nie chciałem mieć kogoś innego za strażnika więc skłamałem:

-Z całym szacunkiem, ale mój ochroniarz nie miał z tym nic wspólnego. Sam zdecydowałem o wyjściu poza mury i uciekłem mu, kiedy ten nie patrzył

-A więc to tak, w takim razie zostaniesz uziemiony nie na dzień lecz na dwa tygodnie...

Wziąłem oddech i wyszedłem z sali trzaskając za sobą drzwiami.Postanowiłem wrócić do swojego pokoju. Po drodze do niego spotkałem Sapnapa i poprosiłem go żeby poszedł ze mną, ten się zgodził i razem przekroczyliśmy próg pokoju. Poleciłem szatynowi aby usiadł na krześle i powiedziałem:

-No to się porobiło...

-Co się stało?

-Matka dała mi szlaban na dwa tygodnie, jeżeli się jej sprzeciwie to może mi odebrać prawa do tronu

-Nie zrobi tego nie martw się

-Ale to oznacza że nie będę mógł nigdzie wychodzić!

-Coś się wymyśli...

_U Dreama_

Ugh głowa mnie boli. Jeden mi uciekł... dwóch leży. Będę miał trochę spokoju przez parę dni... Dobra pora wstać...

Chłopak podparł się drzewem i zaczął powoli wlec się w kierunku jego drzewa.  Po trzydziestu minutach w końcu dotarł, jednak nie był wstanie wdrapać się na górę... zdjął maskę, która była porysowana i miała parę kropel krwi z głowy chłopaka. Uśmiechnął się lekko i osunął się na trawę, zemdlał...

Gdy się obudził było całkowicie ciemno, wstał powoli i tym razem o dziwo udało mu się z trudnościami wdrapać na drzewo. Podszedł do jednej z szafek i wyciągnął całe trzy rolki bandażów i zaczął opatrywać sobie rany, których było na prawdę dużo. 

Zauważył na podłodze tulącą się do niego kotkę i lekko się uśmiechnął, jednak uśmiech szybko zleciał mu z twarzy ponieważ poczuł ból kolejnej opatrywanej rany. 

-W końcu skończyłem...

Położył się na łóżku i zasnął...

-Time Skip-

Minął tydzień i żadnej wiadomości od Nicka, czyby mu się cos stało? Nie tylko jemu, tamtemu też? Muszę dzisiaj pójść do zamku... W końcu Nick jest tutaj kluczowy w dostarczaniu mi informacji od ojca, no i gdzie posyła straże... Uhh łeb nadal mnie boli... 

Chłopak wstał z łóżka i zszedł z drzewa, poszedł nad rzekę się wykąpać i wrócił chwilę później. Przygotował swój plecak, założył jak zwykle kaptur i maskę. Zaczął iść w stronę starego domu... 

Przejście zajęło mu dwie godziny z racji że nadal miał problem z raną na nodze.

-No i jestem, teraz tylko muszę sprawdzić w paru miejscach gdzie jest Nick... 

To tak, do sprawdzenia jest: Wieża strażników, jakieś zamkowe pokoje, nasza stara skrytka, cały dziedziniec... Ciekawe w jakim stanie jest mój pokój, jak starczy mi czasu w przerwie obiadowej strażników to tam pójdę, a teraz dziedziniec...

Chłopak niepostrzeżenie wdrapał się na mór i cicho przedostał się w stronę dziedzińca gdzie nie zastał nikogo. Następnym miejscem do sprawdzenia była stara skrytka, która znajdowała się pod oknem mojego pokoju. Jednak tam też nikogo nie było, a jedyne co tam ujrzałem to kurz. Kiedy próbowałem z niej wyjść uderzyłem się w głowę, ale nie przejąłem się tym i poszedłem dalej.

Postanowiłem zrobić sobie przerwę i aby nikt mnie nie zauważył wdrapałem się na dach obok okna do mojego pokoju. Zajrzałem do środka...

--------------------------

Hej 

słowa: 772

-Someone   


Lost Prince |DreamNotFound|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz