4. Cappuccino

65 4 42
                                    

*miesiąc później*

Alan leżał na kanapie w salonie u swojego brata i ze znudzeniem patrzył na mecz koszykówki, którym Andreas był zdecydowanie zainteresowany. Pogoda za oknem też dawała wiele do życzenia. Krople deszczu uderzające o szyby domów jakby namawiały wszystkich do spania i praktycznie nikt nie chodził ulicą. Komu chciałoby się chodzić na spacery w taką pogodę?

Mecz koszykówki był w cholerę nudny i szatyn zastanawiał się, kto normalny coś takiego w ogóle ogląda. W momencie gdy oczy chłopaka zaczęły się zamykać, na ekranie telewizora pojawiły się zakłócenia, a już po chwili dało się dojrzeć tylko biało-czarne punkty poruszające się jak mrówki. Andreas się załamał.

– Nie! – zawołał. – Czemu właśnie mi się to teraz przydarza! – Podszedł szybkim krokiem do telewizora i sprawdzał podłączenie kabelków, jednak już po kilku sekundach w całym domu zgasło światło. Oznaczało to koniec oglądania. – No po prostu zajebiście! – zdenerwował się jeszcze bardziej.

– Co jak co ale ta akcja była dużo ciekawsza niż cały ten mecz – uznał Alan z uśmiechem satysfakcji. Andreas oczywiście miał gdzieś to, co niebieskooki mówił na temat meczu, ważne było dla niego tylko to, żeby oglądać dalej.

Pobiegł do przedpokoju i zbiegł na dół, zapewne sprawdzić bezpieczniki prądu. W tym czasie drzwi do domu otworzyły się i do środka weszła Emilie, cała przemoczona przez ulewę.

– Z tego co wiem dzwonek do drzwi Andreasa nie ma zębów, więc by cię nie ugryzł. – Alan dopiero teraz zmienił pozycję na siedzącą.

– A weź się zamknij – odparowała. Jej głos aż ociekał jadem.

Emilie i Alan przez trzy tygodnie znajomości zdążyli się znienawidzić, co wcale nie byłoby dziwne, gdyby nie to, że Emilie była dziewczyną Andreasa i chcąc nie chcąc musieli się widywać. Niebieskooki potrafił zirytować dziewczynę jak mało kto w ciągu kilku sekund, a Emilie była chodzącą chmurą gradową i Alanowi w tak samo krótkim czasie udzielał się jej humor.

Wtedy właśnie na górę wrócił Andreas z załamaniem wymalowanym na twarzy.

– Co się stało, Andy? – spytała czule Emilie, wtulając się w chłopaka. Alan przewrócił oczami, bo dziewczyna była naprawdę irytująca.

– Nic, Emilie – odparł szybko. – Po prostu wybiło prąd w całym domu. Tyle. – Złożył pocałunek na czole dziewczyny i objął ją ramieniem. – Masz ochotę na coś do jedzenia? – dodał z uśmiechem na twarzy. Skierowali się w stronę kuchni, a Alan pomyślał, że to najlepszy moment, żeby się stamtąd ulotnić.

– Szybko przeszła ci ta ochota na mecz koszykówki – stwierdził jeszcze, będąc już przy drzwiach.

Ulewa na zewnątrz wcale nie ustawała, wyglądało na to, że deszcz nawet wzmagał w siłę. Chłopak wyjął kluczyki od samochodu z kieszeni i wsiadł do swojego Audi. Nie miał innych planów na ten dzień, więc czekało go kolejne nudne popołudnie spędzone samotnie w domu. Przez myśl przemknęło mu, że nawet ten mecz koszykówki był od tego lepszy. Kiedy wyrwał się z zamyślenia, zauważył, że licznik prędkości wskazuje prawie 85km/h, więc szybko zwolnił, nie chcąc zarobić mandatu lub wpaść w poślizg przez padający deszcz.

Już po dwóch minutach był u siebie w domu. Rzucił kluczyki od samochodu na kanapę, nie do końca interesując się ich losem. Wcale nie był zadowolony z wizji kolejnego samotnie spędzonego popołudnia. O ile jego brat często irytował go swoim dogryzaniem w jego sprawach sercowych, czasem sam zastanawiał się, czemu tak wzbraniał się od znalezienia sobie dziewczyny.

Deszcz mocno uderzał o szyby, spływając po nich ciurkami. Coraz większe krople z głośnym bębnieniem rozbijały się o grube szkło. Z sekundy na sekundę zdawało się padać mocnej i mocniej, a niebo przybrało bardziej szary odcień niż betonowa ulica. Ciężkie chmury, naszpikowane deszczem, płynęły leniwie po niebie. Mogło się zdawać, że ulewie nie było końca. Teraz już nikt nie przebiegał ulicą, a samochody tylko raz na jakiś czas rozświetlały reflektorami powstały półmrok.

Looking For Love ~ Alan Walker [w korekcie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz