ten rozdział ma tyle samo sensu i logiki, co słowa piosenki "Tequila" od The Champs XD
Dwa dni później Olivia i Nicholas mieli już wracać do Trondheim, więc Camilla zaproponowała, żeby, tak jak te kilka dni temu, jej bracia wpadli do nich na kawę. Argumentowała to tym, że rzadko mieli okazję na spotkanie ze swoją kuzynką. Andreas akurat wtedy pojechał do Lilki, "towarzyszyć jej w nauce", ale za to Alan nie odmówił swojej siostrze, ku rozczarowaniu Mii. Nie powiedziała mu, że niezbyt przepada za jego kuzynką, bo uznała, że nie powinna mówić mu takich rzeczy.
Kiedy weszli do domu Camilli, zastali w środku Olivię. Wytłumaczyła im od razu, że Joakim z Camillą nie wrócili jeszcze z zakupów, bo mieli sporo załatwień, a ona jest sama na dole, bo jej narzeczony pakuje ich walizki. Oczywiście usprawiedliwiła się od razu, że źle się czuje i dlatego Nicholas odwala za nią całą robotę.
Ona za to postanowiła podać gościom coś do picia. Alan i Mia przez chwilę siedzieli sami w salonie, oczekując na jej powrót. Brunetka miała ochotę na kawę, a szatyn z początku stwierdził, że nie chce nic, ale za namową kuzynki zgodził się na wodę z sokiem malinowym. Olivia przyniosła gotowe napoje, stawiając je przed nimi i zasiadając znów na swoim krześle.
Rozpoczęła rozmowę, bo wyglądało na to, że ciągłe gadanie to było jej ulubione zajęcie. Nie omieszkała także wspomnieć o tym, że niedługo ze swoim narzeczonym lecą na Karaiby. Tym razem jednak przynajmniej nie prowadziła monologu, bo Alan rozmawiał razem z nią, popijając swój napój. Mia natomiast siedziała cicho, słuchając, bo nawet ochota na kawę jej odeszła. Przecież tę kawę zrobiła Olivia, więc nie będzie tego dobrowolnie piła.
Po jakichś piętnastu minutach Camilla i Joakim nadal nie wracali ze sklepu i nie zapowiadało się, żeby mieli wrócić w przeciągu najbliższych kilkunastu minut. Nicholas na chwilę zszedł na dół, ale tylko po to, żeby się przywitać, bo zaraz wrócił na górę, tłumacząc się, że musi przespać się przed długim kierowaniem samochodem. Mia zastanawiała się, dlaczego, skoro są aż tak bogaci, nie przelecą do siebie prywatnym odrzutowcem. To zdecydowanie bardziej pasowałoby jej do Olivii, niż prawie dziesięciogodzinna podróż tak prymitywnym środkiem transportu, jakim jest samochód.
Z rozmyślań wyrwała ją brunetka proponując, aby wybrali się na spacer. Stwierdziła, że spacerowała tu wcześniej i znalazła trasę przez naprawdę urokliwy las. Alan zgodził się, więc jej nie pozostawało nic innego. Ubrali się i wyszli, nadal kontynuując rozmowę, której Mia wolała się biernie przysłuchiwać.
– Zaczekajcie chwilę, muszę coś wyrzucić – odezwała się Olivia, kierując się na chwilę w stronę krzaków i drzew.
– Czemu nie zrobiłaś tego w domu? – zapytała zielonooka. Zachowanie dziewczyny tym razem ją zdziwiło.
– Znalazłam teraz jakieś papiery w kieszeni kurtki – odpowiedziała. – Drażnią mnie trochę.
– I zamierzasz wyrzucić je tak po prostu do lasu? – nie odpuszczała Mia.
– Nie. – Przewróciła oczami. – Tam, trochę dalej, jest worek na śmieci. Poczekajcie chwilę – poprosiła, znikając na kilkadziesiąt sekund za wysokimi krzakami. Wróciła do nich, otrzepując ręce tak, jakby co najmniej dotknęła się czegoś zapleśniałego. – Możemy iść dalej – poinformowała. Mia zmierzyła ją podejrzliwym spojrzeniem, ale nic nie powiedziała.
Zatoczyli tą leśną ścieżką spore koło, kierując się powoli z powrotem do domu Camilli. Nie zdążyli jednak tam dojść, bo najpierw Alan zaczął skarżyć się na kiepskie samopoczucie, a później, nie reagując na pytania Mii skierowane w jego stronę, stracił przytomność, upadając na ziemię.
CZYTASZ
Looking For Love ~ Alan Walker [w korekcie]
Fanfiction[lepszy opis pojawi się, kiedy go napiszę] ❗książka bardzo wolno pisana❗ Alan spotyka wśród ludzi w klubie swoją dawną znajomą ze szkoły średniej. Mia chce wyjechać na studia do Niemiec, ale ponowne spotkanie z niebieskookim chłopakiem zatrzymuje j...