Rozdział 6

5.4K 191 71
                                    

Pov: Maddalena

Plaża była niedaleko hotelu, więc postanowiłam się przebrać w czarny, dwuczęściowy kostium. Na to nałożyłam zwiewną białą sukienkę. Do ręki chwyciłam telefon, ręcznik i krem do opalania.
Gdy zamierzałam skierować się do wyjścia, usłyszałam otwierane drzwi balkonowe.

- Oddzwonię później. - usłyszałam głos Marcello, przez co zaprzestałam swoich ruchów. Zmarszczył brwi, lustrując mnie wzrokiem.

- Gdzie idziesz? - schował telefon do tylnej kieszeni.

- Na plażę albo na basen. - wzruszyłam ramionami.

- Sama?

- Z Matteo. - dodałam. Pytająco uniósł brew.

- Miłej zabawy. Żeby przypadkiem Cię nie porwali. - warknął.

- Nie musisz się o mnie aż tak martwić. - powiedziałam z przekąsem. Wyszłam z pokoju, kierując się do następnych drzwi. Zapukałam do drzwi, które po chwili się otworzyły.

- Już miałem wychodzić. - odparł z lekkim uśmiechem.

- Choć jeden z was się nie spóźnia.. - parsknęłam.

- Taki mój urok. - wzruszył ramionami.
Zjechaliśmy windą na sam dół, wychodząc z hotelu.

- Basen czy plaża? - zapytałam, zakładając okulary przeciwsłoneczne na nos.

- Basen. Wczoraj się rozejrzałem i widziałem, dobry bar z koktajlami. - puścił mi oczko.

- Zwiedziłeś cały hotel? - zapytałam.

- Prawie. Trzeba korzystać. - wzruszył ramionami. Wskazując na bar przy basenie. Podeszliśmy do leżaków, na którym się położyłam.

- Jaki smak? - spytał z zamiarem zamówienia.

- Zdaje się na ciebie. Mam nadzieje, że masz dobry gust. - wymamrotałam, otwierając balsam do opalania.

- Zanetti zawsze mają. - odrzekł, coraz bardziej się ode mnie oddalając, jednak ciągle patrzył na mnie. Przeniosłam spojrzenie na jego nogi, a raczej stopy, które coraz bardziej przybliżały się do ramy basenu.

- Uważaj! - krzyknęłam, jednak z późno. Zaśmiałam się, gdy chłopak wpadł do wody. Kilka sekund później się wynurzył. Aczkowiek na jego twarzy nie było widać złości czy gniewu, a rozbawienie.

- Trzeba było wcześniej powiedzieć.

- Trzeba było patrzeć pod nogi. - sarknęłam. Podpłynął do brzegu, wychodząc z wody.

- Zaraz ciebie wrzucę i tak będziesz się śmiać. - wytknął palec w moją stronę. Machnęłam dłonią.

- Sama mam iść po koktajl?

- Nie. Zobaczysz jaki jestem zajebisty i wspaniały. - odparł, unosząc kąciki ust. - Lepszy od mojego brata! - krzyknął, oddalając się ode mnie. Prychnęłam, on był niemożliwy. Chwilę później dostałam niebieski napój z owocami na wierzchu.

- Mogłabym tu zostać. - mruknęłam szczerze. Napiłam się, patrząc na Matteo. - Mm dobre. - odsunęłam od siebie kieliszek koktajlowy.

- Czysty piasek. Szum wody i ciepły ocean. Żyć nie umierać.

***

Kompletnie wyczerpana, wzięłam małą kosmetyczkę z rzeczami do kąpieli i poszłam do łazienki. Napuściłam wodę do białej wanny, która stała na środku pomieszczeni, wlałam płyn do ciała, który wywoływał pianę. Z umywalki wzięłam telefon i włączyłam moją ulubioną playlistę na spotify.

Związana frenezja 18+ [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz