Rozdział 6

382 20 18
                                    

Wysiedliśmy w z samochodu i ruszyliśmy na park trampolin. Bawiliśmy się świetnie ale trochę nie miałam siły i energii alby skakać i bawić się z innymi. Nagle przyciągnęłam uwagę mojej nowo nabytej przyjaciółki że tak mogę ją nazwać. Niki podeszła do mnie z pytaniem "coś się stało?"

Y/n: jest w porządku nie mam siły po prostu.
Niki: ouuu...po tym jedziemy na jakieś jedzonko to może odzyskasz trochę siły- powiedziała siadając obok mnie.
Y/n: Możemy mieć taką nadzieję.

Po moich słowach nastała pomiędzy nami cisza. A w oddali było słychać darcie mordy chłopaków. Lecz trochę dłuższą ciszę przerwała dziewczyna słowami:

Niki: Widać to Y/n przynajmniej ja to zauważyłam.
Y/n: Co? Nie wiem o czym mówisz.
Niki: o Ranboo. Podoba ci się? Szczerze.. możesz mi ufać.
Y/n:tak...cudowna z ciebie przyjaciółka wiesz? Zyskałam tak wiele znajomych u ciebie jako przyjaciółkę.. nawet się zakochałam ale boje się że bez odwzajemnia. Zostałam z Clay'em z wielkim ALE alby was poznać ale chyba zrobiłam słusznie..w moim życiu przynajmniej coś się zadziało. Nawet może za dużo- rzuciłam przyjazny uśmiech w stronę dziewczyny co odwzajemniła.
Niki: Wiesz? Może myślę że z odwazjemieniem- uśmiechnęła się.
Y/n: A skąd to to możesz wiedzieć.
Niki: Po prostu intuicja.
Y/n: Nieraz zawodzi.
Niki: Ale nie zawsze!- uniosła trochę głos dziewczyna nie tracąc swojego uśmiechu na twarzy.

Resztę wyjazdu spędziłam z Niki i Wilbur'em w ich towarzystwie było mi dobrze. Obgadywalismy moje sprawy miłosne. A nawet jakieś zjebane rzeczy od jakiś przodków doszło nam po kolory dachówek.

Kiedy wracaliśmy do domu było bardziej energiczniej i wesoło. Wilbur nie mógł się skupić na drodze. Nasza trójka z tyłu to był armagedon. Dojechałam do domu w pozycji leżącej. Moja głowa leżała na kolanach Ranboo a nogi n kolanach Tubbo. Wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się wszyscy do domu. Ku naszemu zdziwieniu Tommy nic nie zjebał więc GRATULEJSZYN. W salonie byli wszyscy TOTALNIE WSZYSCY. Siedziałam na kanapie a obok mnie usiadł Ranboo mi chwili położył się. Jego głowa była na moich kolanach a reszta ciała na kanapie. Spiełam się trochę i nie wiedziałam co zrobić.

Y/n: Wszystko w porządku?- zapytałam
Ranboo: taaakk...tylko zmęczony jestem.
Y/n: oh okej.

Siedziałam raz na jakiś czas bawiąc się włosami chłopaka. Zaczęliśmy się rozchodzić praktycznie wszyscy poszli a nikt nie zainteresował się że został jeszcze Ranboo. Próbowałam obudzić chłopka gdy mi się udało pomogłam mu przejść do mojego pokoju. Bo tak zaspanego człowieka można porównać do najebanego. Chłopak usnął na moim łóżku a ja stwierdziłam że nie będę spać gdzie indziej bo mi się nie chciało. Miałam duże łóżko więc położyłam się obok niego i wtulona w niego odpłynełam.

Obudziłam się około 8 rano chłopak nadal spał ale ja już nie mogłam. Więc nadal leżałam wtulona w niego.. nigdy nie czułam się tak dobrze ja w jego jakim kolwiek towarzystwie.

Po 15 minutach chłopak się obudził.

Ranboo: ouhhh... Nie śpisz juz? Powiedział zaspanym głosem.
Y/n: omm. Nie tak jak widzisz.
Ranboo: ale nie chcę mi się wstawać...a szczególnie z tobą przy boku. No nie mogę
Y/n: nie musimy wstawać- powiedziałam z zamkniętymi oczami.
Ranboo: Dobrze. Jeszcze chwilę ale jesteśmy i tak do tego zmuszeni.

Po kilkunastu minutach wstaliśmy ogarneliśmy się. A chłopak zaproponował nam spędzenie wspólnego czasu bo za 2 dni wyjeżdżał czyli akurat w moje urodziny. Więc nie miałam wyjścia żeby się nie zgodzić. To tak bolało. No bo kiedy ja się z nim zobaczę. Z moją leniwą i bezmyślną dupą chyba nigdy.

Zeszliśmy na dół i zrobiliśmy sobie śniadanie. No dobra Ranboo zrobił makaron z serem. Był tak pyszny że lepszego makaronu w życiu nie jadłam.

Stracił ją...ale nie na długo <3 ||Ranboo x reader||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz