Rozdział 8

264 17 6
                                    

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Praktycznie po cało dwu dniowym siedzeniu w moim pokoju zdałam sobie sprawę że jutro miałam wyjazd. Spakowałam dwie walizki najbardziej potrzebnych rzeczy. Jedyne co mnie dziwiło to to że Clay nie powiedział mi kiedy wracam. Uznał że wybór należy do mnie. Po spakowaniu się oczywiście dalej leżałam w swoim pokoju i pisałam z Ranboo pisaliśmy i rozmawialiśmy ciągle.

Kiedy nadszedł dzień wyjazdu porzegnałam się ze wszystkimi. Teraz to wyglądało tak jak ja byłabym Ranboo a Niki mną ale jej to naprawdę łzy leciały po policzkach. Na koniec długo przytuliłam dziewczynę i ruszyłam w drogę. Wilbur jako mój osobisty szofer zawiózł mnie na lotnisko więc to tak na prawdę z nim porzegnałam się ostatnia czekał aż mój samolot odleci widziałam go jeszcze przez okno w samolocie jak obleciała go jakaś grupka dziewczyn. Ehhhh nie ma jak to być popularnym streamerem.

Podróż minęła bardzo fajnie. Jakaś dziewczynka za mną ciągle kopała mój fotel. Tak mnie to wkurzało że myślałam że zaraz na nią naskoczę.

Trochę potem byłam już na miejscu nie dowierzałam odebrałam swoje walizki a na lotnisku czekał już mój brat.

Alex: Heeej Y/n- powiedział przytulając się do mnie.
Y/n: Heeeeej- odwzajemniłam przytulasa.
Alex: do mnie jeszcze długa droga jak będziesz chciała możesz się przespać w samochodzie.
Y/n: okej okej.

Wysiedliśmy do samochodu i zaczęła się podróż do jego domu było to jakieś zadupie. Wsenśe kilka domów na krzyż. Ale mieli tam dużo zwierzątek. Szczególnie konie, kury ,psy i koty ee to nie tak dużo jednak wsumie. Ale roiło się od koni na polach. Ale Alex miał tylko psa i dwa koty.

Dojechaliśmy wkońcu na miejsce nie powiem był to piękny dom pomiędzy polami a w oddali było słychać i widać konie. Alex zaprowadził mnie na górę do swojego pokoju miałam tam nawet balkon ale taki zjebany że widziałam pokój jakiegoś sąsiada który widział też mój pokój. Po za tym też miał balkon. No w skrócie nasze balkony były skierowane do siebie i mogliśmy zobaczyć Całe swoje pokoje. Zasłoniłam więc wszystkie zasłony żeby nie było mnie widać wtedy było dość ciemno ale chuj. Rozpakowałam się i poszłam spać.

Obudziłam się około 18 wtedy było już dosyć ciemno ale odsłoniłam okna wtedy w pokoju już ktoś był usiadłam na łóżko zakrywając ryj książką przy okazji czytając ją. Odsłoniłam na chwilę książkę i zobaczyłam go na balkonie. Przypominał mi Ranboo... Ale nie mogłam tego stwierdzić napisałam więc do blondyna "hej co tam porabiasz". Wtedy blondyn na balkonie wyciągnął telefon z kieszeni i zaczął coś pisać . Po paru sekundach odpisał mi " ehh no nic ciekawego siedzie na balkonie a ty?".. o kur- dobra ale ja się nie spodziewałam że on mieszka na takim zadupiu. Odpisałam mu "a nic ciekawego wiesz? Tylko gapie się na ciebie z sąsiedniego okna." Chłopak nic nie pisał na balkonie spojrzał w moje okno i uważnie się przyglądał a ja podeszłam do okna i pomachałam. Jego mina wtedy mówiła " madafak co to się stało" szybko wybiegł z balkonu i wybiegł z pokoju. Nie miałam wątpliwości że biegnie do mnie więc ja też zaczęłam biec. Wtedy też zrozumiałam ile los dla mnie zrobił. Szybciej wbiegłam na jego posesję. Byliśmy coraz bliżej siebie i jak to zawsze robię rzuciłam się totalnie na niego.

Ranboo: Y/n...- powiedział lekko zdyszany- co ty tu robisz?-zapytał.
Y/n: A no przyjechałam do brata.
Ranboo: Brata? To Alex to twój brat?
Y/n: Mhmm
Ranboo: o boże....ale teraz to mi życie namieszało- zaśmiał się i mnie pocałował lekko i szybko w usta aby nik nie zauważył.

Ranboo: teraz musimy korzystać z całego czasu jaki mamy- wziął mnie z rękę i pobiegliśmy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przedostatni rozdział :((( 600 słów. Jeśli ktoś to czyta to pozdrawiam <3

Stracił ją...ale nie na długo &lt;3 ||Ranboo x reader||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz