-4-

1.4K 90 215
                                    

Przez cały tydzień myślałem o tym wpisie, w którym Luniak zażyczył sobie, aby "zasmakować moich ust". Gdy w mojej głowie pojawiało się wyobrażenie nas, całujących się, odczuwałem pewną ekscytację i stwierdziłem, że będę w stanie to zrobić bez problemu, a wręcz z przyjemnością. 

Musiałem tylko znaleźć odpowiedni sposób. Szukałem więc w głowie różnych opcji i przypomniało mi się nagle, w przeddzień meczu, że James w wakacje wymyślił sposób na "ekonomiczne palenie". Polegało to po prostu na tym, że jedna osoba zaciągała się dymem, a potem łączyła usta z drugą osobą, aby się nim podzielić. Było to dość przydatne, gdy zaczęły nam się kończyć papierosy, a nie mieliśmy jak kupić nowych.

Choć pamiętałem o tym, że przysięgliśmy, że to co działo się w Dolinie Godryka, zostanie w Dolinie Godryka, ta opcja wydawała mi się najbardziej podstępna i miała potencjał, aby ją wykorzystać w tej sytuacji. Nie musiałem przecież od razu przyznawać się do wszystkiego, co tam się działo. Pozostało mi więc zaplanować całą akcję i postanowiłem, że spełnię życzenie Lupina na imprezie po meczu, o ile go wygramy. Wydawało mi się, że to będzie najlepszy moment. I nagle nie mogłem się doczekać soboty, która była już następnego dnia.

Na zewnątrz było dość chłodno, ale warunki do gry były dobre. Gdy nadszedł czas, zasiedliśmy z Glizdogonem i Luńkiem na trybunach. Ja oczywiście byłem gotów na to, aby rozgrzać publiczność i wesprzeć Rogacza w grze, więc gdy zaczął się mecz, od razu nakręcałem wszystkich, aby krzyczeli "Potter" i "Gryffindor". 

Mecz przebiegał świetnie, mieliśmy zwycięstwo w kieszeni, więc wiedziałem, że będę mógł bez problemu zrealizować mój plan. Gdy tylko okazało się, że Gryffindor wygrywa, na trybunach z naszej strony zapanowała radość, a świętowanie mogło tradycyjnie się odbyć w naszym pokoju wspólnym.

Jak zwykle, starsi uczniowie wykombinowali alkohol. Miód pitny, ognista whiskey no i piwo kremowe. James chciał porządnie opić zwycięstwo, na co i ja się zgodziłem, więc razem dobraliśmy się do trunków. Stwierdziłem, że będzie mi prościej pocałować Luńka, gdy trochę się wstawię. Na pewno prościej będzie się odważyć, aby to zrobić, bo wbrew pozorom, trochę się tym stresowałem. Nim jednak to, trzeba było trochę się pobawić na imprezie. Wraz z Rogaczem dość sporo wypiliśmy, jak zwykle, i gdy siedzieliśmy tak obok siebie, postanowiłem częściowo wprowadzić go w plan.

— Rogacz. Zrób coś dla mnie. Gdy zaraz zaproponuje ci palenie, powiedz że paliłeś wczoraj i zaproponuj, abym poprosił Lunatyka, okej? — Wymamrotałem do niego.

— Jasne, jak sobie życzysz, Łapo. — Pokiwał głową i spojrzał na mnie, jakby jeszcze chciał o coś zapytać. W pokoju nagle rozbrzmiało Bohemian Rhapsody, więc James momentalnie się podniósł z miejsca, a ja za nim i we dwóch wpakowaliśmy się na stolik i zaczęliśmy śpiewać piosenkę na głosy. 

Gryfoni przyglądali nam się, podziwiając nasz występ, a my wczuwaliśmy się w każdą minutę piosenki. Gdy tylko się skończyła, uznałem, że to już ten moment, by zacząć działać. Zeskoczyliśmy z Rogaczem ze stolika, a ja spojrzałem na niego.

— James, chodź zapalić! 

— Wolę się napić, paliłem wczoraj. Poproś Lunatyka! — Odpowiedział i poklepał mnie po ramieniu, a potem odszedł w stronę znajomych z drużyny. Ja spojrzałem na Remusa z łobuzerskim uśmiechem i podszedłem do niego nonszalanckim krokiem.

— Luniak, chodźmy zapalić!

— No dobra. A gdzie? — Zapytał i dopił piwo kremowe. 

— Do dormitorium, bo tam mam papierosy! — Chwyciłem go za nadgarstek i ruszyłem z nim do schodów. Wejście po nich było nieco skomplikowane w stanie nieważkości, ale jego delikatne dłonie asekurowały mnie po drodze. 

To Tylko Zeszyt 2: Łapa w akcji [WOLFSTAR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz