three

462 42 2
                                    

— Ta, cześć — mruknął Ten, spoglądając na blondyna. Szczerze? Naprawdę nie spodziewał się, że Johnny faktycznie będzie przystojny, ale był. I to jeszcze jak. Seo był tak atrakcyjny, że Ten miał ochotę go kopnąć albo udusić, albo ugryźć. Sam nie był jeszcze pewien, jaka kara należała się chłopakowi za tak nieziemską urodę. Włosy Johnny'ego sięgały mu mniej więcej do brody, a ich jasny kolor kontrastował z jego opaloną skórą. Ten nie rozumiał, jakim cudem, ktoś tak wysoki i dobrze zbudowany jak Seo, był w stanie wyglądać tak seksownie w typowo damskiej fryzurze, ale jedno wiedział na pewno – irytowało go to. Johnny był delikatnie denerwujący, już gdy ze sobą pisali, ale teraz widząc jego twarz, Ten był pewien, że nie znosił tego człowieka. Jego twarz była perfekcyjna aż do znudzenia, a oczy układały mu się w półksiężyce, gdy bezczelnie uśmiechał się do niższego.

— Proszę bardzo, oto twoja zguba — powiedział Johnny, kładąc czarny, skórzany portfel na stoliku przed Tajem, po czym usiadł naprzeciwko niego. — No, to jak już masz pieniądze, to możesz w geście wdzięczności kupić mi kawę.

— Wdzięczności? Ukradłeś mi 6000 won — wytknął mu Ten, biorąc portfel do ręki.

— Nic ci nie ukradłem, to był żart — wyjaśnił blondyn, na co jego towarzysz zaczął sprawdzać zawartość przegródki na banknoty. — To jak?

— Niech ci będzie — mruknął czarnowłosy, podnosząc się z miejsca. — Jaką tą kawę?

— Zwykłą czarną — odparł Johnny. Nie był on wszakże smakoszem kaw i pił ów napój tylko dlatego, że czasem potrzebował kofeiny, aby móc funkcjonować na porannych wykładach. Co prawda w tym momencie zegar wiszący nad wejściem wskazywał godzinę siedemnastą z minutami, więc teoretycznie Johnny wcale nie potrzebował kawy, ale w praktyce chciał spędzić trochę czasu z nowo poznanym chłopakiem i kłamstwem byłoby, gdyby powiedział, że powodem nie była jego śliczna buźka. Seo musiał przyznać, że chociaż Ten był strasznie denerwujący, to twarz miał naprawdę ładną, co skłoniło go do rozważenia propozycji "jebania się poza kawiarnią". Doszedł jednak do wniosku, że chyba nie ufał Tenowi na tyle, żeby się zgodzić. Ba! Johnny nie ufał mu w żadnym stopniu. Chłopak miał w sobie po prostu coś, co kazało mu być ostrożnym w jego towarzystwie.

Jakieś dwie minuty później Ten wrócił do stolika i wbił wzrok w blondyna.

— Co? Na co się gapisz? — spytał zdezorientowany Seo.

— Na ciebie. Myślałem, że to oczywiste — odparł Taj. — Jak już mamy się więcej nie zobaczyć, bo nie przystałeś na propozycję jebania się, to chociaż daj mi się napatrzeć.

— Czy proponujesz jebanie się każdemu, kogo spotykasz? — spytał Johnny, nie mogąc uwierzyć, że czarnowłosy bez krzty wstydu mówił o czymś takim na głos w miejscu publicznym.

— Zazwyczaj to inni składają mi propozycje, ale to głównie, gdy są pijani — przyznał młodszy. — Tobie składam propozycję, bo jesteś przystojny.

— Zastanowię się — odparł po chwili Johnny z nonszalanckim uśmiechem, po czym mrugnął w stronę Tena, który zniesmaczony wykrzywił twarz na ten gest.

— O kurwa, to- To było obrzydliwe — powiedział Taj, na co starszy z nich przewrócił oczami. — Nigdy więcej tego nie rób, bo odgryzę ci chuja.

— Odważne stwierdzenie, patrząc na fakt, że mój chuj nawet nie zmieści ci się do mordy — odszczeknął blondyn, na co Ten nieznacznie uniósł brwi.

— Chyba mnie nie doceniasz, Johnny Seo.

Znowu to zrobił. Znowu powiedział do niego imieniem i nazwiskiem, i to tym razem w prawdziwym życiu. Johnny'emu podobało się to zdecydowanie za bardzo i z dumnej miny Tena wywnioskował, że chłopak doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Blondyn chciał mu odpowiedzieć, ale właśnie w tym momencie do ich stolika podeszła kelnerka i podała im dwie kawy, życząc im smacznego.

— Latte? I to niby ja, cytując, jebię gejem nawet przez SMS-y — skomentował Johnny, wsypując torebeczkę brązowego cukru do swojego napoju.

— Johnny, ja zdążyłem już kilkukrotnie zaproponować ci seks. Czy naprawdę uważasz, że zamówienie latte jest najbardziej gejowską rzeczą, jaką zrobiłem? — zauważył Ten, zgarniając łyżeczką piankę z wierzchu swojej kawy.

— Fakt — zgodził się blondyn, po czym upił łyk napoju, czego szybko pożałował, bo gorąca ciecz targnęła się na jego życie i poparzyła go w język. Taj natomiast włożył łyżeczkę ze spienionym mlekiem do ust, po czym dokładnie ją oblizał, patrząc na starszego prowokacyjnie, na co on jedynie mruknął pod nosem ciche "spieprzaj". Chwilę później zapadłą miedzy nimi ciszę przerwał telefon Tena.

— Boże, co znowu? — spytał chłopak sam siebie, po czym wcisnął zieloną słuchawkę na ekranie i przyłożył komórkę do ucha. — Czego? Mhm... Nie no okej, niedługo wrócę, ale jeśli ci się spieszy to możesz przyjść do kawiarni. Tak, tej. Dobra, dobra, cześć.

Johnny spojrzał wyczekująco na młodszego, który westchnął cicho.

— Nasze jebanie się poza kawiarnią musi zaczekać, bo Kun koniecznie chce, żebym pomógł mu z nauką na kolokwium — wyjaśnił niezadowolony Ten, a blondyn pokiwał głową ze zrozumieniem.

— Jaki kierunek? — spytał Johnny. Jak już miał potencjalnie umawiać się z kimś na seks, to mógł chociaż czegoś się o nim dowiedzieć.

— Historia sztuki. — Czarnowłosy skończył zjadanie pianki z napoju, a następnie się go napił.

— I co chcesz robić dalej? — kontynuował wywiad Seo, samemu idąc w ślady młodszego i upijając łyk kawy.

— Nic związanego z historią sztuki — przyznał Ten. — Studiuje głównie dla wrażeń, nie dla faktycznej wiedzy.

— Czyli co, nie masz żadnych planów na życie? — podsumował blondyn, a jego towarzysz przecząco pokręcił głową.

— Chcę otworzyć studio tańca — sprostował, oblizując usta z mlecznego napoju.

— Tańczysz? — zapytał głupio Johnny.

— Nie, tak dla hecy se otworzę — odparł sarkastycznie Ten. — Wyślę ci jakiś filmik, jak wrócę. Może się nie posikasz z wrażenia.

— Nie zapędzaj się — powiedział blondyn, po czym znów przystawił kubek do ust i napił się kawy. Czarnowłosy przez chwilę skupił całą swoją uwagę na pełnych wargach starszego, zaciskających się delikatnie na brzegu naczynia.

— Czemu musisz być tak cholernie seksowny, jednocześnie będąc tak nieznośnym — jęknął zrezygnowany Ten.

— Wzajemnie — mruknął Johnny znad ciepłego napoju, po czym odstawił kubek z powrotem na stolik, a kropla ciemnego płynu niepewnie pozostała na jego dolnej wardze, jakby zastanawiała się czy dać sobie spłynąć w stronę brody chłopaka, przez co czarnowłosy, wciąż obserwujący usta Johnny'ego, miał ochotę ją zetrzeć, najlepiej własnym językiem. Seo jednak go wyprzedził i sam rozprawił się z uporczywą resztką kawy, zgrabnie ją zlizując. I to właśnie okazało się być momentem, który sprawił, że Ten w ekspresowym tempie opróżnił zawartość wysokiej szklanki, po czym podniósł się z miejsca, uznając, że nie ma zamiaru dłużej znosić pełnych ust Johnny'ego.

— Odezwij się, jak się namyślisz — rzucił Taj na odchodne i nie czekając na odpowiedź, ruszył w stronę wyjścia i tyle go widziano. Johnny natomiast wziął kolejny łyk kawy, po czym uśmiechnął się pod nosem, przyznając w myślach, że Ten był naprawdę interesującym przypadkiem.

no bitches? ↳johntenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz