-ˋˏ ༻Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ༺ ˎˊ-
prologue
❝złapać motyla❞
-ˋˏ ༻Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ༺ ˎˊ-
Stała w deszczu. Biała suknia ociekała wodą. Mokre hebanowe włosy oblepiały jej twarz. Usta zwężone w wąską kreskę, które ściskała nerwowo pokazywały jak bardzo się denerwowała. Przejechała dłonią po policzkach ścierając krople deszczu, które równie dobrze mogły być łzami. Kwiaty w jej wianku pozamykały się i teraz będąc pąkami czekały, aż ulewa ustanie. Ona też czekała. Cierpliwie wpatrywała się w niebo wyczekując nadejścia pierwszych oznak rozpogodzenia. Jednakże niebiosa wciąż były jej nie przychylne i ciemne chmury przysłaniały wyczekiwany błękit.
Przymknęła powieki. Wzięła głęboki oddech. Kochała zapach jaki ze sobą niósł. Nie zastanawiała się skąd wilgotne powietrze pachniało kwiatami, lasem i polami. Nie pragnęła w żadne sposób rozwiązać tej zagadki, która ją nurtowała. Po prostu stała w miejscu i oddychała pełnią piersią jak gdyby każdy wdech i wydech był dla niej tym ostatnim. Po prostu rozkoszowała się, że tak jest. Bez żadnych zbędnych myśli, które mogły zniszczyć magie tego momentu. Rozluźniła zaciśnięte usta i uśmiechnęła się.
Wracając myślami do swoich nastoletnich lat widziała młodszą siebie, która po przeżyciu takiej chwili zapisała by to w notatniku. Zaśmiała się pod nosem i delikatnie podniosła twarz, by deszcze mógł z jeszcze większą łatwością obmywać jej twarz. Trzymane w dłoniach kwiaty wypadły jej z dłoni i wylądowały na zielonej trawie koło niej.
Cała jej uwaga skupiła się na przyrodzie jak za dawnych lat. Każdy z jej zmysłów wyostrzył się jak na zawołanie. Słyszała jak między koronami drzew ptaki poruszały nerwowo skrzydłami i ich śpiew. Szum liści i traw brzmiał jak podkład muzyczny do piosenek skrzydlatych zwierząt. Czuła ruch lekkiego wiatru, który bawił się haftowanymi falbanami jej sukni dając je najpierw z przodu później z przodu. Muskał on też jej włosy. Chciała otworzyć oczy, lecz jakiś prawie niedosłyszalny głosik wewnątrz niej jasno ostrzegł by tego nie robiła. Mruknęła coś pod nosem.
Wtem usłyszała kroki, których słyszeć za pewnie nie powinna, lecz mokra gleba utrudniała skradanie się. Nie otwierała powiek wiedząc kto nadchodzi. Oczami, którymi jak często żartowała należały do jej serca czuła jego obecność, ledwo pojawił się na wzgórzu. Nie miała pojęcia skąd się to wzięło, ale ona po prostu znała moment, w którym on pojawiał się w jej pobliżu. Oboje to czuli.
⸻Wiedziałem, że cię tu znajdę ⸻ wyszeptał koło jej ucha
Stanął za nią i przez chwile oboje stali w upajającej cichy, w której każde z nich dawało drugiemu szansę na zebranie myśli. Kobieta poczuła na swoim ramieniu jego ciepłe usta i nie mogła zachichotać jak nastolatka, którą jeszcze w jakiejś części jej duszy była. Przytulił ją od tyłu, a ona położyła głowę na jego piersi. Ich oddech się zrównał i przez kilka długich minut trwali razem w uścisku.
⸻Już czas, mi amore ⸻ powiedział znów po chwili.
Odszedł od niej. Otworzyła oczy, odwróciła głowę i spojrzała w jego tęczówki, których barwę kochała bardziej niż jakikolwiek inną na świecie i wypuściła głośno powietrze z płuc. Kiwnęła mimowolnie głową i poczuła jak coś ściska ją w żołądku. Wzięła głęboki oddech. Mężczyzna widząc jej spięcie pocałował ją w czoło wzbudzając na jej twarzy kolejny uśmiech. Bez wątpienia kochała go, a on kochał ją. Złapał ją za dłoń i splótł swoje ciepłe palce z jej lekko odmarzniętymi. Pomimo strachu przed zbliżającą się ceremonią czuł szczęście. W końcu złapał swojego motyla.....
CZYTASZ
𝐃𝐧𝐢 𝐧𝐚𝐬𝐳𝐞 𝐣𝐚𝐤 𝐝𝐧𝐢 𝐦𝐨𝐭𝐲𝐥𝐢 🦋Camilo Madrigal🦋
Fanfiction❝𝑆𝑧𝑐𝑧ęś𝑐𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑚𝑜𝑡𝑦𝑙𝑒𝑚: 𝑝𝑟𝑜́𝑏𝑢𝑗 𝑗𝑒 𝑧ł𝑎𝑝𝑎ć, 𝑎 𝑜𝑑𝑙𝑒𝑐𝑖. 𝑈𝑠𝑖ą𝑑ź 𝑤 𝑠𝑝𝑜𝑘𝑜𝑗𝑢, 𝑎 𝑜𝑛𝑜 𝑠𝑝𝑜𝑐𝑧𝑛𝑖𝑒 𝑛𝑎 𝑡𝑤𝑜𝑖𝑚 𝑟𝑎𝑚𝑖𝑒𝑛𝑖𝑢. ❞ 🦋W sennej i owianej tajemnicami osadzie Dies Irea nie było motyl...