o14. a night full of stars and beautiful words

408 31 156
                                    

-ˋˏ ༻Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ༺ ˎˊ-

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-ˋˏ ༻Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ༺ ˎˊ-

chapter fourteen 
❝noc pełna gwiazd i pięknych słów❞

-ˋˏ ༻Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ༺ ˎˊ-

Alora po raz kolejny się zawahała.

Podniosła dłoń, zatrzymując ją parę metrów przed klamką i zagryzła dolną wargę zastanawiając się czy, aby na pewno jest gotowa na tak radykalny krok, jakim był odwiedzenie rodziny Madrigal w ich własnym domu, w którym była tylko kilka razy i to w towarzystwie Camilo lub swojej rodziny, lecz nigdy sama. Bała się na kogo może wpaść , choć podbudowywał ją fakt, że dorosła część rodziny odpadała, gdyż idąc wprost do La Casa Madrigal spotkała ich kręcących się po dziedzińcu między ludźmi, którym pomagali, a sama Alma życzyła jej miłego dnia i zaproponowała odwiedzenie jej wnucząt. 

Wypuściła powietrze z płuc minimalnie przekręcając gałkę drzwiową, w momencie, kiedy drzwi same otworzyły się z hukiem, a kafelki pod jej nogami podskoczyły i bestialsko wepchały ją do środka, nie pozwalając jej na chwile zawahania. Z jej zaciśniętych ust wypadł cichy krzyk, zachwiała się ledwo łapiąc równowagę i usilnie próbując znaleźć coś, o co mogłaby się złapać, chroniąc się przed upadkiem. Na próżno jednak starała się to zrobić, ponieważ już po kilku minutach przewróciła się i siedząc na ziemi, wpadła na jakąś Kolumbijkę o ciemnej karnacji, orzechowych oczach, łezkowatym pieprzyku na lewym policzku i długich, lśniących, czarnych włosach z różowym kwiatkiem po lewej stronie i diamentowymi kolczykami na uszach.  

Dwudziestojednoletnia piękność, ścisnęła brwi do siebie, ze zniesmaczenia i  ze zdziwienia utkwiła swoje spojrzenie w Alorze, która czują jej wzrok na sobie, poczerwieniała onieśmielona, wlepiając tęczówki w jej liliową, falbaną, warstwową,  ozdobioną kwiatami sukienkę i dopatrzyła się, że jej własna pistacjowo-cytrynowa sukienka jest do niej bardzo podobna, choć oczywiście na tak ładna jak starszej kobiety. Teza ta sprawiła, że zawstydzenie wypełniło ją po brzegi i coraz bardziej żałowała, że przyszła do Casity.

⸻Nic ci nie jest? ⸻ zapytała Madrigal, wystawiła dłoń w jej stronę, aby pomóc jej wstać i odrobinę uśmiechała się pogodnie, choć przebłyski skwaszenia nadal widniały w jej obliczu, który Soria skądś kojarzyła i dogłębnie badała tęczówkami, szukając ją w swoich wspomnieniach. 

⸻Oh nie! ⸻ zaprzeczyła szybko, przejechała po swoich włosach, które zaczęły sterczeć w każdą stronę, bądź też tak się jej wydawało, przez doskonale, falujące się kosmyki piękności przed nią. 

Kiedy doprowadziła swoją fryzurę do porządku, złapała za jej dłoń, która była niezwykle gładka i przyjemna w dotyku, a bijący od niej zapach każdego istniejącego kwiatu uderzył  nozdrza nastolatki, gdy brunetka podniosła z ziemi i stanęły na tyle blisko siebie, że mogła poczuć tą nieziemską woń. Alora przełknęła ślinę, przejeżdżając palcami po sukience, żałując że ona sama nie może być równie urzekająca co kwiatowa dama przed nią, a to jak uderzenie wprost w policzek,  zabolało ją dogłębnie gdzieś w głębi jej serca. Zagryzła dolną wargę, czując znów jak kompleks bycia nieidealnej, zjawia się w jej umyśle i bezdusznie ponownie się tam rozrasta. 

𝐃𝐧𝐢 𝐧𝐚𝐬𝐳𝐞 𝐣𝐚𝐤 𝐝𝐧𝐢 𝐦𝐨𝐭𝐲𝐥𝐢 🦋Camilo Madrigal🦋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz