□10□

733 52 25
                                    

---Tu jest sekretariat poczekam na ciebie tutaj-- powiedział biało-włosy.

Vazquez przytaknął i wszedł do środka, wcześniej pukając.
Carbonara czekając na bruneta, zastanawiał się dlaczego David odszedł mówiąc te słowa tak...
Toksycznie? Z niezadowoleniem?

Nawet nie zauważył, gdy jego przyjaciel wyszedł z sekretariatu...

---Nad czym tak myślisz?-- zapytał.

---Huh? Oh... Nad niczym ważnym. W jakiej jesteś klasie?-- zapytała z ciekawością.

---Yyy-- spojrzał na plan-- W klasie B-- powiedział po sprawdzeniu.

---Ooo to klasa tych co na nas wpadli-- zaśmiał się Carbonara.

---A właśnie co do niech... To mam wrażenie, że ten brunet co na ciebie wpadł jakoś mnie nie polubił-- powiedział Vazquez.

---Wydaje ci się-- zaśmiał się Carbo, mimo że sam miał wątpliwości...
---Choć pokaże ci resztę szkoły!

--------------

---Cześć Hank-- przywitał się szatyn.

---Cześć Grzesiek, to jest San mój kuzyn chyba się nie znacie-- powiedział zmieszany.

---Oh... Miło poznać-- uśmiechną się brązowo-oki.

---Mi ciebie również-- odpowiedział miło włoch-- Ale właściwie to się znamy-- zaśmiał się.

---Poważnie?-- zapytał jednocześnie Gregory i Hank.

---Może mnie nie zapamiętałeś-- uśmiechnął się Włoch-- Grałem wtedy z wami w pytania i wyzwania

---Oh... Faktycznie przypomniało mi się... Wybacz San-- powiedział zmieszany Gregory.

---Spoko każdemu może się zdarzyć

---SAN! SAN!-- cała trójka odwróciła się w stronę krzyków...

---Ah ten Dia... Wybaczcie będę iść, miło było pogadać-- uśmiechnął się.
---Pa Hank! Pa Gregory!-- krzyknął odchodząc w stronę wołającego jego imię na cały korytarz.

---Co tam Grzesiu?-- zapytał Hank opierając się o ścianę.

---Szkoda gadać, zaraz mamy fizykę-- powiedział znudzony szatyn.

---Wiem z tą suką-- dodał Hank.

---Eh nie chcę tam iść... Znając ją to będzie marudzić jakie to jest okropne, że nas uczy! Niczym Capela marudzący na życie-- westchnął.

Hank zaczął się śmiać...

---No co?-- zapytał Gregory.

---Nic...-- wymamrotała przez śmiech.

---Dobra chodź pod salę-- powiedziała i zaczął iść w tamtym kierunku, a po chwili Hank dołączył do niego.

-------------------

Erwin stał chwilę na tych schodach znieruchomiały... Nie wiedział co o tym myśleć... Jego przyjaciel nie chciał zniszczyć jego związku...
I zastanawiał się o jakie plotki chodziło Grzesiowi...

Szczerze nie wiedział ile tak stał, ale na pewno do końca przerwy. Gdy zadzwonił dzwonek na lekcje szybko powróciła myślami do realnego życia.

Pobiegł pod salę, akurat gdy pani przyszła i wszyscy wchodzili do środka... Znów tego dnia usiadł z Dante, bo jego brata Crabo nie wiadomo czemu nie było na lekcjach.

-----------------

---Sonny?-- powiedział szeptem Kui.

---Co?-- popatrzył na niego.

---Jakie masz rozwiązanie w tym dziesiątym zadaniu?

---Yyy... Czekaj-- zaczął szukać wzrokiem odpowiedzi.
---Masz przepisz sobie-- powiedział pokazując zadanie.

---Dzięki-- powiedział chińczyk gdy skończył przepisywać.

---Panowie czy ja wam przeszkadzam?-- zapytała nauczycielka.

---Może trochę-- odpowiedział grzecznie Sonny.

---Do dyrektorki! Już! Oboje!-- krzyknęła wkurzona.

---Ale ja nic nie zrobiłem!-- oburzył się mąciciel, gdy Sonny już wstawał z krzesła by wyjść z sali.

---Nie pyskuj tylko idź!-- odpowiedziała zdenerwowana.

---Eh... Dobrze-- wywrócił oczami.

Sonny i Kui wyszli z sali i udali się w przeciwnym kierunku niż gabinet dyrektorki szkoły.

----------------------

Pov. David

---Fanje, miłej zabawy-- powiedziałem sam nie wiem czy zdenerwowany
czy nie... Ale jestem pewny jednego zabrzmiało to jakbym się obraził.

Odszedłem od nich i udałem się pod salę gdzie stała już większość mojej klasy. Stanąłem sobie z boku, żeby przeczekać do końca tej przerwy...

-----------------------
Witam!

Kolejny rozdział za nami...

Pozdrawiam i KC <3

|•We Are Different•| |•5city•|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz