David usiadł na schodach. Chciał po prostu posiedzieć w ciszy i się trochę ogarnąć, nie mógł przecież winić Carbo za to że go nie kocha...
Musiał się z tym pogodzić, nie ważne jak bardzo będzie to bolało.
Wstał z schodów i poszedł do łazienki, gdzie obmył wodą swoją twarz i zdjął kaptur z głowy.Gdy wyglądał tak jak zawsze, wyszedł z łazienki i udał się pod salę gdzie miał mieć lekcje, gdyż za nie całe cztery minuty miał być dzwonek.
Carbonara nadal był przy tej sali, ale on stwierdził nie zwracać na siebie jego uwagi, gdyż chłopak go nie zauważył. Co mu niezbyt wyszło przez Labo i Lucasa...
---SIEMAAA!-- krzyknęli oboje na co David walnął obu w głowę.
---AŁA! A TO ZA CO!-- krzyknął Labo.
Oczywiście, że Carbo już patrzy na tą trójkę... Zresztą jak większość ich klasy.
---Za wasz debilizm-- powiedział brunet.
---Ale nie obrażaj! Sam nie jesteś mądrzejszy-- powiedział Lucas.
---Co ty taki nie w humorze?-- zapytał Labo patrząc na bruneta.
---Czemu każdy ma problem kurwa do mojego humoru? Zjebany dzień to zjebany humor-- podsumował wkurwiony Gilkenly.
---Dobra spokojnie-- powiedział zdziwiony Lucas.
Brunet wywrócił oczami.
---Co teraz mamy?-- zapytał Labo.
---Historie z tą jedzą-- mruknął Lucas.
---Byle nie pytała..-- powiedział David.
---Totalnie nie pamiętam ostatniego tematu..---Stary ale ona mówiła, że będzie pytać dzisiaj-- odparł Labo.
---Żartujesz?!-- krzyknął brunet.
---Powodzenia-- zaśmiał się Laborant.
-------------------------
Gregory właśnie szukał siwo-włosego chłopaka, aby z nim porozmawiać...
Chciał wytłumaczyć to na spokojnie, a wcześniej poniosły go trochę emocje...W końcu znalazł złoto-okiego, o dziwo samego więc nie czekając podszedł do niego.
---Hej Erwin...--przywitał się.
---Monte? Cześć-- powiedział z uśmiechem Erwin.
---Przepraszam...-- powiedział szatyn.
---Ty mnie? Montuś ty nie masz za co mnie przepraszać... Ja już mam, a tak poza tym zerwałem z Heidi-- powiedział siwy jakby nigdy nic.
---Co? Czemu?-- zapytał zdziwiony.
---Wsumie to po prostu chyba to nigdy nie była miłość-- wzruszył ramionami.
---Ale też zerwałem z nią, bo chyba faktycznie się w kimś innym zakochałem i chyba teraz to na serio-- powiedział to z iskierkami w oczach.---To chyba dobrze?-- stwierdził szatyn.
---Taaak tylko nie wiem co z tym faktem zrobić...-- powiedział zmieszany Erwin.
---Wiesz nie jestem jakimś specem miłosnym czy coś, ale myślę że najlepszym rozwiązaniem będzie powiedzenie tej osobie co czujesz
---Nie wiem czy ta osoba chciałaby ze mną być...-- powiedział cicho.
---Jestem pewny, że tak jesteś wspaniałą osobą-- powiedział pocieszające szatyn.
---Myślisz, że jak powiem to teraz tej osobie to będzie dobrym rozwiązaniem?-- zapytał niepewnie siwo-włosy.
---Myśle, że tak-- powiedział szatyn.
---Okej...-- ręce Erwina zadrżały z stresu-- Grzesiu?
---No co?-- zapytał Montanha, myśląc że Erwin chcę jeszcze o coś zapytać w sprawie wyznania miłości tej osobie.
---Bo...-- wziął głęboki wdech-- To ty mi się podobasz...-- powiedział trochę ciszej i odwrócił wzrok na podłogę.
Szatyn zdziwił się na słowa Erwina, gdyż tego się nie spodziewał...
-----------------------
Tum Tum Tum lalala POLSATTIDĘ ZANIM MNIE ZABIJĄ ZA TO!
POZDRAWIAM I KC <3
CZYTASZ
|•We Are Different•| |•5city•|
Fanfiction|•We are different•| |•My jesteśmy różni•| ____________________ •Dwie osoby, które mają inne poglądy na świat... •Czy możliwe jest, że chociaż się zaprzyjaźnią? •Każdy jest inny...