III. Wybór nie zawsze należy do nas

39 5 2
                                    

Poczułem chłód. Zimny, a zarazem przyjemny wiatr owiewał moją twarz. Otworzyłem oczy i powitały mnie gwiazdy z blaskiem księżyca. Podniosłem się do siadu i w tedy upewniłem się w przekonaniu, że jestem sam. Nie wiem która jest godzina, bo zabrali mi telefon którego szukałem. Wiem tyle, że skończyli sprawę ze mną, ale dalej będą mnie gnębić lub wystraszyli się mojego zemdlenia. Nie pozostało mi nic innego niż dźwignąć się na chybocące nogi i doczłapać się do domu. To też uczyniłem.
Gdy wróciłem do domu na starcie usłyszałem przeprosiny od taty, rzucone w moją stronę. Nie mam podstaw do tego, aby uważać, że nie były one szczere. Na końcu usłyszałem od niego słowa „Niezależnie od tego co by się stało, zawsze będziesz naszym synem i członkiem tej rodziny." Słodko.
Kiedy skierował swoje spojrzenie na mnie, zmartwił się. Widziałem to w jego oczach. Nie wyjaśniłem sytuacji, ale zapewniałem go, że jest dobrze. Chyba dalej mi nie wierzy, ale nie drąży tego tematu.
Gdy przechodziłem przez korytarz w stronę mojego pokoju - który znajdował się na jego końcu - zerknął do pokoju dziewczyn. Jednak w tej samej sekundzie zostałem wypchany, a drzwi się zamknęły. Alexo standardowo grał jak nie w Cyberpunk'a czy Fife to w inne gówna.

Przekroczyłem próg mojego pokoju. Po przebraniu się w szare dresy padłem na łóżko. Nawet nie wiem kiedy odleciałem. Tak się skończyła moja wczorajsza przygoda...

A teraz, jest dzisiaj.
Nowy dzień = nowe wrażenia. A uwierzcie, że jest ich dzisiaj nie mało.

No więc jak na wzorowego ucznia przystało zacząłem dzień od udania się do szkoły i złapania spóźnienia na pierwszej mojej lekcji - to już tak rutynowo. Lekcje mijały wolno i nudno. Raczej każdy tak ma. Przez wszystkie zajęcia starałem się unikać Emeta i jego armii. Zacząłem drugą lekcją. Z pierwszej uczniowie zostali zwolnieni bo babki od fizyki nie było. Na drugiej lekcji edb więc w sumie sobie zrobiłem trzydziestominutową drzemkę.
Potem geografia i od razu wzięła mnie do odpowiedzi. Dostałem piątkę! Ta baba mi nie ufa i pyta przy każdej możliwej okazji, więc ja jej też nie ufam i uczę się trzy tematy do przodu. To się przeradza w obsesje.
Trzecia lekcja wf.
Czwarta i piąta język polski (Przed językiem polskim wydarzyło się coś bardziej ciekawego, ale o tym opowiem później.) . Kolejne utwory Słowackiego i Kochanowskiego zostały przerobione. Ludzi którym zawdzięczamy prawdziwą, polską, dobrą lekturę i wiersze czy treny o tym, jacy powinni być z nas godni mieszkania w tym pięknym kraju patrioci, o rodzinie, miłości ojca do córki, wielkich więzi nas łączących i wiary w Boga Jedynego.
Po drugim języku polskim i całe szczęście ostatnim w ciągu tego dnia wszyscy wyszli z klasy jak po najcięższych torturach. Osobiście myślałem ze mi ręka odpadnie od robienia notatek i zapisywania słowo w słowo to co ona mówi - nawet pierdoły o swojej rodzinie. Testy bierze z kosmosu więc na wszelki wypadek warto się zabezpieczyć. Nie jest to wredna baba. Jest całkiem miła na lekcji jeśli ktoś jest aktywny i słucha. Ale jak nie to modlić się tylko o to żeby zdać do następnej klasy. Jest niska i ma krótkie blond włosy. Większość kojarzy ją z tego że jej piersi chyba przekraczają jakikolwiek rozmiar. Gdyby jeszcze była młoda to nikt by nie gardził, ale z racji że ma te czterdzieści pare lat to w zadowalaniu piętnastoletniego kolegi z dolnych partii raczej nie pomoże. Cassie Smith - moja polonistka i wychowawczyni.
Całe szczęście ktoś z tych bogów na górze zwanych dyrektorami czy kto tam te plany układa się zlitował i dał nam okienko. Na tej długiej przerwie czy jak zwał tak zwał wyszedłem do sklepu. Niby razem z klasą, ale na tyłach i w praktyce sam.
Po powrocie z biesiady czekał nas już tylko angielski podzielony na grupy. Chłopacy mieli z panem Jamesem Harrisonem, a dziewczyny z panią Arią Montgomery. Babka niczego sobie. Chłop jak to chłop dorzuci jakimś skomplikowanym żartem po angielsku i cieszcie.

Najwięcej podczas tych lekcji działo się na przerwach.  Przerwy w szkole to raj dla uczniów. A zwłaszcza, gdy coś się dzieje. Przecież jakbym miał komentować te przerwy to nie byłoby to mniej ciekawsze od meczu piłki nożnej.
Niby zwykłe, zimne, pomalowane na żółto ściany, a jednak uczniowie wprawiają je w życie.

Od pierwszej przerwy gdziekolwiek bym się nie udał to napotykałem ją. Blondyna z delikatnie kręconymi końcówkami włosów. W pistacjowym sweterku z Avocado na plecach i dopasowanych jeansach. Nie widziałem jej twarzy, ponieważ Zasłaniała ją albo książką, albo włosami, albo chowała się za filar zanim zdążyłem spojrzeć na jej twarz.
Łaziła za mną, gapiła się, wzdychała jakby się zakochała. Aż nie czuje że rymuje. A może to ja niecelowo chodziłem za nią i przypadkowo na siebie wpadaliśmy (Całe szczęście nie dosłownie.). Wiem, że jestem wybredny. Nie mam znajomych, a dalej gardzę ludźmi co chcą nawiązać ze mną jakakolwiek znajomość. Może po prostu jestem introwertykiem i nie szukam sfatań czy wrażeń u boku innych.

Najciekawszym wydarzeniem dzisiejszego dnia nie była jakaś dziewucha co chodzi za mna krok w krok oczywiście. Było to coś o wiele ciekawszego, co budziło szereg mieszających się emocji z serią poważnych strat i obrażeń. Bójka. Całe szczęście nie brałem w niej udziału. Brał jednak ten alfons co wczoraj doprowadził mnie do stanu nieważkości i u którego widniały moje zdjęcia na telefonie. Ja byłem bacznym obserwatorem jak reszta osób na korytarzu. Skubany wygrał, znowu.
Wydarzył się jednak zwrot akcji.
Wysoki, słabo zbudowany typ z którym się bił okazał się być laską. Ładna była... ale ubrana jak facet i takich zaimków używała. Figura, oczy, usta, mówiły jedno, serce drugie.
Nie wiem jakie miał obrażenia po walce z Emetem - przywódcą - ale interwencja karetki nie świadczyła o niczym dobrym.
Życzę jej powodzenia w przetrwaniu. Widocznie lubiana nie jest, a fakt, że jest trans nie pomaga jej się odnaleźć wśród rówieśników. Ale może pomaga jej/mu się odnaleźć w sobie...
W każdym razie szanuje i podziwiam z całego serca. Idolka moja <3

Na stołówce wydarzył się cud. Nie siedziałem sam. Dosiadły się jakieś dwa osiłki. Po dwóch minutach stchórzyłem i uciekłem do innego stolika. Just... Please bez komentarza, wiem ze jestem lamusem.

A teraz ta ciekawsza wersja języka polskiego.
Gdy wszedłem do sali od polskiego zbyt wcześnie zobaczyłem coś, z czego raczej inni byli nie zadowoleni... ale co zobaczyłem to moje.
Jeśli ktoś nie wie o czym mówię, to mam na myśli to, że jakaś szkolna para postanowiła urządzić sobie szybki numerek i najbliżej i najłatwiej dostępnym miejscem była właśnie ta sala.
Ups. Żeby nie było, grzecznie i szybko przeprosiłem opuszczając to miejsce. Chociaż jakbym się przyłączył to to co wymacane już by mi nie było odebrane... nie no żart.

I coś na co dużo dziewczyn czekało cały rok, a teraz o tym nawet nie mówią. Poczta walentynkowa - która była tradycją rozpoczynającą nowy semestr i celebrującą walentynki-walewdupe (miała na celu zachęcić do wyznania sobie uczuć). - oficjalnie się zamknęła, a osoby które miały dostać zaległe walentynki - otrzymały je na ostatnich godzinach lekcyjnych.
Uwaga proszę o werble.
Znalazłem się w grupie tych osób.
Dostałem czarne, ładne, małe, zgrabne serduszko, na którym napisane było białą kredką:
Czekam za szkołą.

Myślicie, że udałem się za szkołę? No przecież oczywiste, że tak. I powiem wam, że nie jesteście w błędzie. Otóż nie mogłem przegapić takiej okazji.

———————
Wiem, że rozdział króciutki...
Ale mam w planach kilka takich zrobić.
Może książkowe rozdziały zejdą na tory epizodów.
Kwestia do myślenia.
Mam nadzieje, że nie uraziłam żadnej osoby trans, która to czyta...
Ani żadnych osób, które zaliczyły numerek w sali od języka polskiego...
Jeśli tak to przepraszam kochaniii!!!
Zachęcam do komentowania <333

Thank you for the happiest year of my lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz