1

203 16 1
                                    

Wpadłem do domu. Gdy spojrzałem na swoją rękę autentycznie byłem wstanie zobaczyć jak moja krew przyspiesza i płynie coraz szybciej. Dopadłem do szafy i spakowałem wszystko co było mi potrzebne. Gdy z dna szafy wyciągnąłem ostatni kunai zobaczyłem okrągły prostokątny pakunek o zaokrąglonych kształtach. Na wierzch była przyklejona kartka napisana ewidentnie niedawno.

Naruto parę słów wyjaśnienia i wstępu dla ciebie. Nie było czasu wyjaśnić ci niczego gdy podjąłeś decyzję by się zgodzić. Więc poniżej zamieszczam wszystkie niezbędne ci wyjaśnienia.
Na wstępie zaznaczam tylko bym wolał bym abyś nigdy nie otworzył tego pakunku lub gdy będziesz starszy i będziesz więcej wiedzieć i rozumieć. W środku znajduje się ubranie organizacji do której należałem. Organizacja nazywa się Akatsuki i nie zajmują się niczym dobrym. Pamiętaj jest to dla ciebie ostateczna kryjówka i nie idź tam jeśli nie będziesz musiał. 
W środku jest także płaszcz twojego ojca. Płaszcz 4 Hokage.  Twój ojciec nim był. Przykro mi że nie dowiedziałeś się tego od twoich krewnych lub opiekunów tylko ode mnie. 
To w jaki sposób będziesz go nosić zależy od ciebie i tylko od ciebie. Zmieniłem dla ciebie napis na ...

Rozerwałem paczkę targany sprzecznymi emocjami. Czułem się jak bym profanował coś świętego a z drugiej strony było to coś do czego ciągnęło mnie najbardziej w tym momencie.
W środku zobaczyłem biały płaszcz z motywem pomarańczowych płomieni na dole. Z tyłu zamiast napisu "4 Hokage" zobaczyłem napis "Owari kage". Cień końca?

Owari Kage ponieważ samodzielnie zdecydowałeś oddać swój żywot mojemu zadaniu. Cień twojego końca przeze mnie położył się na twoim losie i życiu. Jeśli kiedykolwiek będzie ci dane nosić ten płaszcz noś go z dumą i odwagą. W nim zawinięte masz kunaie twojego ojca z opisem jego techniki. Jeśli kiedyś ją opanujesz przydadzą ci się.

Prawdopodobnie po raz ostatni

Itachi.

Przycisnąłem obydwa płaszcze do siebie ledwo tamując nadmiar emocji próbujący wydostać się przez moje oczy. Jeden płaszcz był lekko zużyty a drugi prawie całkowicie nowy. Płaszcz Itachiego nosił znamiona walk a płaszcz mojego ojca nie miał praktycznie żadnych skaz. 
Kartka wraz z kunaimi i zwojem upadła na ziemię w trakcie gdy tuliłem płaszcze klęcząc na ziemi.

-uciekaj bo niedługo tu będą! - zabrzmiał głos w głowie.

Podniosłem się i gdy schyliłem się po rzeczy na podłodze zobaczyłem napis na odwrocie listu:

-Ludzie nie płaczą dlatego że są słabi. Płaczą dlatego że musieli być silni zbyt długo. Pamiętaj o tym 

Otarłem łzy i schowałem rzeczy z ostatniej paczki Itachiego do plecaka. Stanąłem w oknie i rzuciłem spojrzeniem na wioskę. Przypomniałem sobie jak się czułem gdy byłem poniżany, opluwany i raniony. Przymknąłem oczy i puściłem się ram okna spadając na pobliski dach. Wylądowałem miękko i ruszyłem skokami w stronę bramy wioski. Gdy wylądowałem 100 metrów od bramy wioski ruszyłem ku niej spokojnym krokiem.
Rozglądałem się czujnie a gdy zbliżyłem się bardziej przerzuciłem swoje spojrzenie na strażników. Schowali się w swoim małym domku przy wejściu i ewidentnie byli znudzeni. To oznacza brak nowych rozkazów. Spokojnie przeszedłem przez bramę wioski i dopiero gdy zniknąłem za zakrętem ruszyłem biegiem w stronę lasu. Może tajemniczy głos przecenił prędkość z jaką informacja będzie iść do Hokage? Nie wiem ale wolę dmuchać na zimne i się oddalić. Przydał by się jakiś duży przywołaniec który mógł by mnie stąd zabrać.

Po około godzinie podróży nadal szedłem przez niekończący się las i mam już dość. Jestem cały mokry od tego deszczu, zmęczony i głodny. Przydało by się znaleźć gdzieś zatrzymać. Gdzieś gdzie jest sucho i względnie bezpiecznie. Cały czas w będą w ruchu rozglądałem się w poszukiwaniu schronienia. 
Nagle dostrzegłem szarość betonu odcinającą się na tle zieleni trawy, drzew i krzaków. Zeskoczyłem z drzewa zbliżając się do betonu który okazał się być obudową włazu wkopanego w ziemię. Rozejrzałem się nie pewnie nie wiedząc co zrobić. A co jeśli to pułapka?

-Nie pochwalam twojego przebywania w tym miejscu ale może ci to pomóc.

Znów tajemniczy głos. Już dwa razy mi pomógł więc niech będzie i trzeci. Chwyciłem za rączkę włazu i pociągnąłem. Klapa ustąpiła i uchyliła się ukazując drabinę tonącą w mroku. Powoli zacząłem po niej schodzić opuszczając się w ciemność. Gdy zszedłem i postawiłem nogi na kamiennej podłodze stałem przez kilka minut w miejscu czekając aż moje oczy przyzwyczają się do mroku. Gdy to nastąpiło powoli ruszyłem przed siebie starając się uważnie stawiać każdy krok. Szedłem cały czas prosto aż dotarłem do dużej sali. Gdyby nie warunki można by pomyśleć że jestem w kompletnie innym miejscu. Z tego co dostrzegałem na przeciwległej ścianie stał tron zrobiony chyba z kamienia a dokoła całej sali były porozstawiane różne szklane tuby i stoliki pełne dokumentów. Gdy postawiłem kolejny krok w całej sali zapaliły się pochodnie a ja poczułem że nie mogę się ruszać. Po całej sali rozległ się syczący przedłużony głos.

-Co robi Jinchurki w takim miejscu? Czyżby liść cię wygnał, uciekłeś w poszukiwaniu mocy a może uciekłeś sam bo miałeś dość bycia innym tak jak ja?
-ki-m jesteś? Pokarz się!-odparłem
-ja? Jestem wężowym mędrcem, poszukiwaczem nieśmiertelności. -powiedział wyłaniając się z cienia.
-nie daj się zwieść. Próbuje tobą manipulować. Wykorzystaj to by on ci pomógł w jakiś sposób.

 Wykorzystaj to by on ci pomógł w jakiś sposób

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jego wygląd i mnie zachwycił i mnie zszokował. Jego skóra była niemalże idealnie blada, oczy żółte a ich obwódki fioletowe. Jego długie włosy opadały częściowo na twarz a reszta była skierowana prosto ku dołowi.
-a więc czemu tu jesteś?
-wszystkiego po trochu mędrcze.
-Moje imię to Orochimaru. Jak rozumiem uciekasz przed liściem. Mogę zapewnić ci schronienie i szkolenie w zamian za służbę. Odkryję cały twój potencjał jeśli będziesz wykonywał moje rozkazy i polecenia bez wahania.
-zgódź się. O to chodziło. Masz zabezpieczenie przed liściem. Kiedyś od niego odejdziesz ale na razie nie ma lepszego wyjścia.
-Hai Orochimaru-sama. 
-podobasz mi się chłopcze. Szybko podejmujesz decyzje i masz zdrowy rozsądek. Jak ci na imię? mówiąc to oblizał się szeroko. Śliski typ.
-Nie ma sensu kłamać. Kiedyś się dowie. Posłuż się nazwiskiem Ojca.
-Naruto Namikadze.

Orochimaru uśmiechnął się lubieżnie. 
-wstań Chłopcze. Ćwiczymy dopiero 5 godzin. Skorzystaj z mocy ukrytej w tobie by choćby mnie drasnąć! 
Klęcząc zamknąłem oczy. Poczułem jak kamienna podłoga znika a zamiast niej pojawia się woda. Otworzyłem oczy. Stałem przed gigantyczną złotą klatką w której leżał ogromny lis o wielu ogonach. 
-gdzie ja jestem? 
-w swoim umyśle.
-więc to ty jesteś tajemniczym głosem? Dziękuję za pomoc te parę razy.
-skup się na wężu. Dam ci trochę mojej czakry żeby cię wzmocnić. Ostrożnie czakra bestii jest ostra.
-bestii? Nie wydajesz się groźny.

W tym momencie  z powrotem poczułem pod nogami suchą kamienną podłogę. Poczułem jak czakra Lisa rozprzestrzenia się po moim ciele. Orochimaru-sensei patrzył na mnie ze swoim groźnym uśmiechem a ja czułem jak czerwona czakra tworzy wokół mnie cienką ale wytrzymałą powłokę. Odbiłem się od ziemi ruszając w stronę mędrca. Zrobił unik lecz w tym momencie jeden ogon ukształtowany z pomarańczowo czerwonej czakry odepchnął mnie od ziemi w jego stronę. Zamachnąłem się ręką z kunaiem i poczułem jak coś przecinam. Spojrzałem na twarz Orochimaru-senseia i zobaczyłem cienkie nacięcie z którego przez sekundę poleciała krew a potem zniknęło.
-W nagrodę kilka godzin szkolenia teoretycznego.
Powiedział i odszedł w głąb ciemnego korytarza. Powłoka zaczęła znikać a ja wyczerpany ruszyłem za nim. 

Każe mi mordować nie winnych.  Nie wiem co zrobić.

???

AICI

Naruto- Widmo PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz