8

135 14 6
                                    

Właśnie wchodzę do wioski deszczu. Ponuro tu. Delikatnie poprawiłem maskę i tłumiąc ból ruszyłem w stronę najwyższej wierzy w okolicy.

Dostałem się na górę. Na balkonie czekały na mnie 3 osoby. Konan, mężczyzna o pomarańczowych włosach oraz mężczyzna w pomarańczowej masce.
-Witamy cię Owari Kage albo jak kto woli Uchiha. -przemówił mężczyzna z dziwnymi włosami.
-dlaczego chcesz dołączyć do Akatsuki?-kontynuował.
Spojrzałem na mężczyznę w pomarańczowej masce. Madara mi o nim powiedział. To również jego uczeń.
-niech wypełni się twój plan Duchu Klanu Uchiha. Niech księżyc błyszczy jasno.
To było hasło które podał mi Zetsu. Miało dać znać drugiemu "Madarze" że wiem o planie.
Mężczyzna w masce skinął głową.
-to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Przyjmujemy go. Będzie lepszy od Itachiego który albo nie żyje albo zniknął.
Pozostałych dwóch członków Akatsuki skinęło głowami.
-zostaniesz przydzielony do pary z Kisame. Będzie na ciebie oczekiwał w wiosce Szkła za 2 dni. Ponowię pytanie. Skąd masz pierścień.
-Został mi podrzucony. Gdy zorientowałem się w sytuacji zachowałem go.

Opuściłem wioskę deszczu. Doczłapałem się do pobliskiej jaskini i upadłem na ziemię. Ból stał się jeszcze potężniejszy.
-Itachi... co się dzieje?..
Zadałem sobie to pytanie pod nosem a po dwóch godzinach wstałem i zacząłem powolnie zmierzać w stronę wioski szkła.
-Kurama idziemy już godzinę. Nie daję rady. Poprowadź moje ciało błagam. Kurama.
Poczułem jak osuwam się w ciemność.
Obudziłem się w środku nocy.
-młody ciesz się że nikt nas nie napadł.
-dlaczego?
-twój ból przechodził na klony. Był tak silny że od razu się rozpadały. Byłeś bez straży gdy spałeś.
-cholera...
Podniosłem się i wyszedłem z jaskini. Byliśmy na niskiej górze. Stałem w świetle zachodzącego słońca. Ściągnąłem maskę. Moja twarz po raz pierwszy od dawna ujrzała światło dzienne.
Nagle zwymiotowałem. Wydzielina była szaro, biało-czarna. Seria wymiotów powtórzyła się. Do wydzieliny doszła jeszcze krew i ból klatki piersiowej i pleców.
-Kura..ma ... Itachi...
Znów ciemność. Obudziłem się na kolejnej górce. W zasięgu wzroku miałem wioskę szkła.
-ile spałem?
-14 godzin. Weź się w garść Naruto. Musisz spotkać się z Kisame.
Maskę miałem na twarzy. Wszedłem do wioski niepewnym krokiem rozglądając się. Nagle z centrum doleciał wybuch. Ruszyłem w tamtą stronę. Gdy dotarłem na miejsce na bojlerze z wodą na dachu stał mężczyzna w płaszczu w czerwone chmury z mieczem na plecach. To musi być to.
-Owari! Szybko. Musimy zmieść to miejsce z powierzchni ziemi albo uciec!
Wskoczyłem do niego. Na dole zobaczyłem drużynę z Konohy. Moją drużynę.
-Co tu robi Konoha?
-Nie wiem.- odparłem.
-jakieś pomysły?
-ja obsługuję się najwięcej ogniem i wiatrem a ty wodą. Możemy wymieszać ogień i wodę. Powstanie ogromna ilość pary wodnej i dymu którą rozdmucham. Przy okazji będziemy mogli ich zmylić bo pomyślą że walczymy.
Odskoczyliśmy od siebie w powietrze po czym złożyliśmy po kilka pieczęci. W stronę Kisame poleciał ogromny strumień ognia. Powiedział bym że był trochę mniejszy od Kuramy. On zrobił to samo z wodą. Dwie gigantyczne fale dwóch żywiołów zderzyły się powodując powstanie ogromnej ilości pary. Rzuciłem kunai nad obydwie fale po czym przeniosłem się do niego . Będą w powietrzu rzuciłem kolejny w stronę Kisame równocześnie składając dwie pieczęcie. W stronę pary poleciało kilka fal wiatru. Mgła rozdmuchała się na całą wioskę. W tym momencie przeniosłem się do mojego bojowego partnera i łapiąc go za rękę przeniosłem nas na górkę poza wioską. Zaczęliśmy uciekać w stronę wschodnią. Po przekroczeniu 2 rzek i przebyciu 10 kilometrów zatrzymaliśmy. Zakaszlałem i poczułem jak krew wylatuje mi z ust na wewnętrzną stronę maski. Odwróciłem się od Kisame i wylałem tą krew która nie wylała się sama po czym wytarłem i poprawiłem maskę.
-też jesteś chory?
Głos Kisame zaszokował mnie tak jak by go tu nie było. Głos był głęboki i poważny.
-co masz na myśli przez "też"?
-Itachi też był. To chyba klątwa klanu Uchiha. Jakieś fatum. Zawsze musi was coś dopaść.
-twoim partnerem był Itachi?
-tak. Co o nim wiesz? Gdzie jest?
On się o niego... martwi? Serce mnie zakuło.
-nie wiem ale znałem go. Opowiesz mi o nim trochę? Musiałeś znać go lepiej.
-może. Dalej nie odpowiedziałeś mi na pytanie. Jesteś chory?
-tak i sądząc po objawach to coś poważnego, może śmiertelnego. Ale muszę wytrwać. Mam cel. Mam osobę dla której muszę wytrwać. Dla niej muszę żyć.
Kisame drgnął. Powiedziałem coś nie tak? Po chwil się odezwał. Byłem w jeszcze większym szoku.
-Itachi powiedział to samo dzień przed tym jak zniknął. Dosłownie powtórzyłeś jego słowa.

???

AICI

Naruto- Widmo PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz