Pov.Seth.
- Kim jesteś? - zawołałem.
Paprot ochraniał swoim ciałem Kendrę.
- Waszym największym koszmarem. - Powiedziała postać wstając. Po głosie rozpoznałem, że to dziewczyna. Oczywiście jej sylwetka rzucała się w oczy i nikt nie pomyliłby jej z mężczyzną. Miała za szerokie biodra i biust.
Oprócz tego nosiła czarny strój z kapturem, przez co nie mogłem jej rozpoznać. Albo jego.
- Mimo, że wasza dziewczynka już ucierpiała zapuszczacie się w las. Nie mądrzy chłopcy. - Zaśmiała się. - Wasz las płonie. Nie wystarczy wam kłopotów? Nie? W porządku!
Wyciągnęła z kieszeni dwa balony. Rzuciła jednym w naszą stronę. Wzbiłem się w powietrze zanim balon rozbił się w miejscu gdzie stałem. Pył, który znajdował się w balonie rozpylił się w powietrzu.
Kendra i Paprot na szczęście w porę uciekli.
- Tylko tyle potrafisz? - zawołałem. - Kim jesteś i co tu robisz?
- Potrafię o wiele więcej, nie martw się. - Zachichotała. - Przyszłam po zemstę.
Mówiąc to skoczyła z gałęzi na ziemie. Zanim uderzyła w ziemię zmieniła się w czarnego jak noc kruka. Wzbiła się w powietrze i zanim zdążyłem pomyśleć o pościgu za nią, już jej nie widziałem.
Pov.Warren.
Stałem na werandzie obserwując las. Gdzieś tam był ktoś to otruł moją kuzynkę. Gdzieś tam był Seth.
Jednak Stan wyraził się jasno. Nie mogliśmy iść do lasu, przez czyhające tam niebezpieczeństwo.
Przetarłem dłonią twarz. Przysłuchiwałem się kłótni Vanessy i mojego brata o tym jak powinno się doić Viole.
W pewnym momencie zauważyłem Hugona biegnącego w stronę domu. Na jego ramieniu siedział przemoczony Seth, a na otwartej dłoni Paprot przytulający moją kuzynkę.
- Cicho bądźcie! - Krzyknąłem w stronę Van i Dale'a. Seth coś krzyczał ale nie byłem w stanie usłyszeć co.
- Dlaczego Seth każe nam wołać Kraba? - zdziwiłem się.
Vanessa westchnęła zrezygnowana w moją stronę.
- Seth mówi żeby wołać Stana, a nie Kraba.
- Aha.
- Ja lecę po Stana, a wy idźcie zobaczyć czy wszystko z nimi w porządku. - Powiedział szybko Dale.
Kiwnąłem głową i pobiegłem w stronę Hugona.
- Seth, Kendra, Paprot! Boże jak nas nastraszyliście! - Wkurzyłem się na nich. Dopiero teraz zobaczyłem że są cali mokrzy. - Dlaczego jesteście mokrzy?
- Długa historia. - Mruknął coś Paprot.
Stan, Ruth, Marla i Scott wybiegli z domu w naszą stronę. Scott wydawał się nieźle sfrustrowany.
- Moja córcia, mój syn. - Scott przytulił mokrego Setha, a potem Kendrę. - Co ci odbiło żeby uciekać z domu? - Spojrzał na Paprota. - Przeczuwam że to jego sprawka.
Paprot zarumienił się i otworzył usta, ale dziadek mu przerwał.
- Dosyć. W tym momencie wszyscy idziemy do mojego gabinetu. - Powiedział.
CZYTASZ
Baśniobór; Droga przez Legendy
FanfictionZawiera spoilery do SS5! Po wojnie ze smokami Sorensonowie liczą na ciszę i spokój... Nic bardziej mylnego. W lesie pojawia się tajemnicza postać, która truje Kendrę. Okazuje się że trucizna zabije Kendrę w czasie ok. 3 miesięcy. Seth, Paprot oraz...