IV

256 14 4
                                    

Młoda Black obudziła się o 7, gdy Pansy wyjmowała ze swojego kufra, ubrania, starając się być cicho.

Niestety jej to nie wyszło.

- Sory, nie chciałam cię budzić.-rzekła brunetka, w końcu wyciągając odpowiednie ciuchy z kufra.

- W porządku. Czemu tak wcześniej wstałaś?-spytała Michelle, podnosząc się z łóżka.

- Nie mogłam zasnąć, więc chciałam już być przyszykowana na pierwszy dzień.

Szarooka pokiwała głową i zajrzała do swojego kufra. Wyjęła z niego szaty wraz z czarnymi długimi spodniami.

Wzięła szybki 10 minutowy prysznic i ubrana oraz uczesana, wyszła z łazienki.

Reszta dziewczyn już się obudziła i czekała na swoją kolej, aby iść pod prysznic.

- Hej, jak tam samopoczucie?-spytała Bullstrode.

- Może być, nawet się wyspałam.-odparła Mich.

- To najważniejsze!-stwierdziła Daphne.- Dobra, teraz moja kolej. 15 minut i już wychodzę!

- Tylko się pośpiesz!-krzyknęła na nią Davis.- Nie chcę się spóźnić na śniadanie!

- Nie martw się jest dopiero 10 po 7, zdążysz!-zapewniła ją Parkinson.

Minęło około 40 minut, aż w końcu wszystkie ślizgonki były gotowe i mogły wyjść z dormitorium.

W Pokoju Wspólnym, było już wielu uczniów, którzy powoli wychodzili na śniadanie.

Na jednej z kanap w rogu pomieszczenia siedział Blaise wraz z Nottem, Montague'm i Malfoy'em.

- Hej Mich!-zawołał do niej Theo.- To prawda, że chcesz dołączyć do drużyny w tym roku?

- A chcę.-odparła pewnie szarooka.

- I widzisz, mówiłem wam ! A nie chcieliście mi wierzyć!-rzucił Graham.

- Nieźle, kuzyneczko.-stwierdził Draco.- Wkraczasz na odpowiedni poziom, w końcu może mi dorównasz.

- Taa-mruknęła dziewczyna.

Ja ci już dawno dorównuję!

- Ja też kandyduję!-zawołał Zabini, wstając z miejsca i podchodząc do dziewczyn.

- Będziesz pchał Malfoy'a w ramiona Hazzy, czy co?-zaśmiała się Black.

- Poniekąd tak.-odparł czarnoskóry.- Ale trenowałem przez całe wakacje, więc sądzę że się uda!

- Ja też trenowałem.-powiedział dumnie blondyn.- I sądzę że w tym roku, zdobędziemy Puchar Quidditcha!

- Oby.-bąknął Montague.

- Idziecie na te śniadanie, czy będziemy tak stać jak debile?!-spytała wkurzona Millicenta.

Ślizgoni wstali z kanapy i ruszyli wraz z dziewczynami w kierunku Wielkiej Sali.

W środku, gromadziło się co raz więcej uczniów z różnych domów, którzy zaczynali już spożywać śniadanie.

Uczniowie Domu Węża usiedli przy swoim stole i zaczęli pałaszować, wymieniając krótkie uwagi.

Po dłuższej chwili do Sali, wleciało wiele sów dostarczając listy, paczki czy gazety.

Michelle otrzymała jedynie codziennego Proroka oraz list od Remusa, który bardzo ją zaskoczył, bo przecież nigdy nie wysyłał jej listu, tak po prostu bez powodu.

Co się takiego stało?

W momencie gdy młoda Black rozdzierała kopertę, przy niej, pojawiła się jej sowa włochatka, Pajmijka.

Nie wierze że istniejesz!💀💀💀HP FANFICTION 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz