VI

255 17 6
                                    

Minęły 3 dni od czasu ostatnich wydarzeń. 

Michelle zajęła się szczerze nauką, spędzając czas w bibliotece lub w pokoju wspólnym, nad książkami czy zwojami pergaminów.

Wszyscy uczniowie, jak i również brunetka, wyczekiwali weekendu, w szczególności, w piątkowy poranek.

W Pokoju Wspólnym Slytherinu wszyscy plotkowali o nadchodzącym sprawdzianie kandydatów do drużyny Quidditcha. Uczniowie Domu Węża chcieli pokonać w tym roku Gryfonów i w końcu utrzeć nosa McGonagall. 

Kandydaci już w czwartek po południu, trenowali na boisku, aby lepiej wypaść.

Młoda Black również trenowała, jednak  w piątek rano, tuż po śniadaniu. Z racji tego że i ona i Blaise, który z nią ćwiczył, nie chodzili na opiekę przed magicznymi stworzeniami, mieli wolną jedną godzinę.

Towarzyszyli im Pansy, Daphne, Theo oraz Draco, który również dołączył do treningu.

Brunetka radziła sobie doskonale na miotle i dosyć szybko odbijała kafle do pętli. 

Wszyscy byli pod wrażeniem a Zabini wręcz załamany faktem że Mich może go pokonać.

- Ogarnij się!-wrzasnęła na niego szarooka, gdy wracali z treningu i ruszali na pierwsze zajęcia- Są dwa miejsca wolne. Będziemy razem w drużynie!

- No właśnie. Nie dramatyzuj!-Nott poklepał go po plecach- Jesteśmy najlepsi, czaisz?! Najlepsi! Skopiemy tyłki jebanym Gryfonom!

- Weasley wciąż puszcza gole, oczy ma pełne łez!-zaczęła śpiewać na cały głos Parkinson, na co reszta zaczęła się śmiać.- Kapelusz zjadły mu mole!  On naszym królem jest!

- Wymyśliłaś to na poczekaniu, czy co?-zaciekawiła się rozbawiona Greengrass.

- Te głupki, Crabbe i Goyle to wymyślili.-odparł Malfoy- Nie wiem ile im to zajęło z ich powolnym mózgiem ale jakoś to zrobili. 

- Hazza nie byłby zadowolony, Dray-stwierdziła Michelle, zwracając się do kuzyna.

- Niby tak, ale komu mam kibicować? Gryfonom raczej nie.-rzekł blondyn.

Reszta lekcji zleciała im w miarę szybko. Nauczyciele zadawali im oczywiście jak najwięcej pracy domowej na weekend. Tylko Snape wykazał się rozsądkiem i z racji na sprawdziany kandydatów do drużyny, zrobił im wolne.

Na lekcji OPCM z gryfonami, nie obyło się od kilku zbędnych komentarzy ze strony Harry'ego.

Jak wszyscy inni Gryfoni się powstrzymywali, tak on nie bardzo. 

Uczniowie Domu Węża spoglądali na niego z niedowierzaniem, zastanawiając się, czemu Tiara nie przydzieliła okularnika do Slytherinu, bo przecież widać że ma nieźle cięty języczek.

Tuż po eliksirach wszyscy udali się na kolację do Wielkiej Sali.

- No i proszę, teraz tylko odrobić lekcję a potem w końcu spokój!-rzekł Zabini zadowolony.

- A jutro chyba jakieś chlanko, prawda diable?-spytał się Montague czarnoskórego.

- Oczywiście, trzeba uczcić wybór nowych członków do drużyny przecież!

Młoda Black dostrzegła jak Potter puszcza jej porozumiewawcze spojrzenie i wychodzi z sali.

- Ja pierdole-mruknęła niezadowolona brunetka- Prawie zapomniałam, muszę iść do Umbridge!

- Powodzenia-mruknęła jej Bullstrode na pożegnanie.

Szarooka wstała z miejsca i ruszyła do gabinetu nauczycielki OPCM.

Nie wierze że istniejesz!💀💀💀HP FANFICTION 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz