KONTYNUACJA AKTU PIERWSZEGO

109 5 5
                                    

♪

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Słodka para, długo unosząca się w powietrzu, miło obejmowała moje czerwone policzki. Czekolada pachniała bosko. Tak dobrze, że byłem pewien iż będę zaglądać tam częściej. Czułem się błogo. Jakbym leżał pod puchatym kocem, powoli tuląc się do snu.

— Widzę że napój nieco cię ożywił. Wyglądasz bardziej żywo synku, cieszę się. — Mówiła czule.

— Pani czekolada jest magiczna. — Zaśmiałem się, ze smutkiem kończąc nadal ciepłą ciecz.

— Proszę mów mi po imieniu. Jestem...

— Nie śmiał bym. — Wypaliłem szybko. Szacunek dla starszych był dla mnie świętością.

— Mów mi Ayako. To nic takiego, pozwalam ci. — Oznajmiła udając złą. — Lepiej powiedz mi co sprawiło, że postanowiłeś wejść właśnie tutaj? Na tej ulicy aż roi się o tysiąckroć lepszych kawiarni, które są nowocześniejsze a właściciele to nie stara kobieta po sześćdziesiątce.

— Nikt nie ma tak pięknych kwiatów. — Przyznałem szczerze, posyłając jej miły uśmiech.

— Kwiaty to moja pasja. Czytam o nich dużo. Mam ogromny ogród pokryty tymi cudownymi roślinami, stąd te różne rodzaje. — Rozejrzała się wokół pomieszczenia. — A te lilie na zewnątrz były białe jak śnieg. Lubię eksperymentować. Pofarbowałam je na szalone kolory. — Zaśmiała się poważnie.

— Są piękne.

— Aish, nie musisz być tak miły synku. — Mówiła, niespodziewanie przechodząc na drugą stronę lady, popychając nogami niskie, drewniane drzwiczki.

Dyskretnie przeszła za mną, po czym stanęła obok, bym mógł dostrzec jak bardzo blizna jest wyraźna, a oczy miała z duszą utraconej młodości. Trzymała w ręku bukiet fioletowych kwiatów.

— To hiacynt. — Oznajmiła zadowolona, gładząc małe, pojedyncze płatki kwiatków. — Mój ulubiony... — Wyciągnęła ku mnie dłoń w którym trzymała bukiet. — Proszę, weź.

— Dziękuję ale...

— Jimin nie słucham cię. — Położyła bukiet obok filiżanki, i wróciła na swoje miejsce, w żarcie zatykając palcami uszy. Rozbawiła mnie. Zaśmiałem się po raz pierwszy odkąd minęły dwa lata. — Ten niezwykły kwiat symbolizuje przejście przez smutek, by zaraz po tym przebaczyć i zapomnieć. — Jej oczy rozbłysły, kiedy głęboko na mnie spojrzała.

— Cudownie pachną, naprawdę dziękuję. Postawię je w domu. Mąż na pewno się ucieszy. — Uśmiechnąłem się pogodnie.

— Musisz bardzo go kochać. Widzę to w twoich źrenicach. Kiedy o nim mówisz twoje oczy szklą się. — Stwierdziła siadając na swoim krześle z oparciem.

— Kocham go nad życie. Yoongi jest jak druga część mnie. Razem stanowimy jedność. — Oznajmiłem, bawiąc się filiżanką.

— Yoongi, piękne imię. Po jakim czasie stwierdziłeś, że to ten jedyny?

♪ CON DOLORE ♪ ✓ || Yoonmin FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz