♪
Pięknie ulotna woń mocno kwaśnych winogron, unosiła się nad naszymi zdyszanymi ciałami. Tak mało było trzeba, by serce próbowało wyskoczyć z piersi, a oddech głośno wypełniał chłodne pomieszczenie zwane kuchnią. Przewrócona zielonoszklana butelka wina, wolno napełniała kafelki swoją cieczą, tworząc jedną wielką, alkoholową kałużę, o przyjemnie mocnym zapachu gorzkich i jakże cierpkich winogron, dorastających podczas letnich podmuchów wiatru. Płyn sięga do mych stóp, sprawiając, że wzdłuż kręgosłupa, przechodzą złośliwe ciarki. Ale nawet to nie jest w stanie zagłuszyć stanu w którym się znajduję. Jestem szczęśliwy, cholernie podniecony, spragniony jak nigdy, rozpalony do czerwoności. Drżenie zamienia się posąg, gdy starszy kładzie dwa, długie palce na jednym z nabrzmiałych sutków. Niewinnie spoglądam w jego pełne żądzy oczy, by dostrzec, że pragnie tego tak bardzo, jak ja. Testując go, obracam się powoli, by pójść dalej. Dumnie kroczę w stronę sypialni, czując za sobą ten zniecierpliwiony, prawie bezszelestny krok. Przekraczam próg ukochanej sypialni z dużym łóżkiem, i przepięknym złotym baldachimem. Staję pod chudą ramą łóżka, i obracam się w jego stronę, by dostrzec, że z podniecenia zaczyna się rozbierać.
— Też cholernie nie mogę się doczekać... — Prawie jęczę zniecierpliwiony, i szybko podchodzę do niego by pomóc i zacząć rozpinać gruby, brązowy, skórzany pasek.
— Jimin misiu, szybciej. — Mruknął, gdy zbyt długo rozpracowywałem jego szatański pasek.
Ostatecznie pozbawiłem go dolnej części odzieży, by ukazać przed sobą, ciało boskiego stwórcy, który obdarował go idealnie wyrzeźbioną, chudą klatką piersiową. Ramiona, które wyglądało jak u lekkoatlety, z widocznymi kośćmi, które w tak piękny sposób się odznaczały. Nienaganny tył pleców, uwydatniający idealną pozycję naprężonych łopatek. Jasnoróżowe sutki, zachęcające by zrobić na nich nie jedną malinkę. Ręce z widocznymi żyłami, i dłonie, zadbane jakby nigdy nie wykonywał ciężkiej pracy. Smukłe, kościste, a co najpiękniejsze długie palce. Palce pianisty, którym nigdy nie był, chociaż tak często mówiłem mu żeby spróbował. Perfekcyjne, delikatnie wypukłe pośladki, które aż prosiły się by zadrżeć. Cudownie okrągłe, młode jądra. Długi, gładko ogolony, duży penis, który drgnął lekko gdy mój wzrok, spoczął na nim na moment. To tej części ciała Mina, nie mogłem doczekać się najbardziej. Pragnąłem by wbijał go najmocniej jak potrafi. Bym czuł każde, małe drganie. Bym czuł, że jesteśmy połączeni w jedność. I te nogi... Jak u najlepszego modela pod słońcem. Min Yoongi, mój mąż był idealny. Arcymistrzowski. Absolutnie nikt, nie był w stanie mu dorównać.
— Przywitaj mnie kochanie. Mówił kładąc ciężką dłoń na jasnych, delikatnych włosach, które zaczął przyjemnie gładzić. — Klęknij. — Rozkazał spoglądając w dół.
Bez najmniejszego wahania, zgiąłem nogi w kolanach i zniżyłem się przed nim, by penis był na wprost mej twarzy. Oczyma, w których zebrały się kropelki zbytniej euforii, spojrzałem na niego z dołu, by dostrzec ani cienia wyrazu na twarzy. Jego mroczne, czarne spojrzenie było zagadką. Straszną tajemnicą, której nie chciałem znać. Personą na wskroś przenikającą do mej duszy. Chłodem mrożącym me ciało aż do szpiku kości. Było oschło – rozkoszne. Nie mogące doczekać się aż ujrzy swojego nabrzmiałego fiuta w moich pełnych ustach.
CZYTASZ
♪ CON DOLORE ♪ ✓ || Yoonmin Fanfiction
FanfictionOpowieść o ranach, które nie sposób jest zagoić. Smutna historia tęsknoty. Gorzka powieść niemocy życia bez drugiej osoby. Książka o życiu w wyimaginowanym świecie, w którym rzeczywistość myli się z wyobrażeniami. Opowiadanie o głęboko siedzącej ch...