4

153 17 1
                                    

Dym który zastąpił tlen.


Pov: Gwen

Siedziałam właśnie w wielkiej sali jedząc śniadanie. Byłam bardzo podekscytowana dzisiejszym  spotkaniem z Draco. Ciekawiło mnie co wymyślił. Na pewno coś oryginalnego zawsze było z nim wspaniałe i magicznie. Z drugiej strony gnębiło mnie sumienie. Przecież wiem, że powinnam być wierna Haremu. To uczucie rozdarcia na pół pomiędzy nimi mnie dobija.

-Ziemia do Gwen-Głos Blais'a sprawił, że wróciłam niechętnie do żywych. -O czym myślisz?-O twoim przyjacielu.

-O lekcjach-Draco siedzący na przeciwko nas, prychnął. Dupek

-A wy? Dalej się nienawidzicie?- spytała Pansy, wskazując na mnie i Blondyna.

-Rozmawialiśmy i zdecydowaliśmy, że ślizgoni powinni trzymać się razem.-Odparłam patrząc w oczy Draco. Te piękne oczy anioła. Szkoda, że ma je sam diabeł.

-Księżniczka i książę Slytherinu wracają do gry-Oznajmiła Daphne z udawaną powagą. Tylko to i wszystko inne już nie miało znaczenia. Gdy patrzę prosto w jego oczy czuje spokój a wszystko inne przestaje się liczyć.

-Jako przyjaciele-Sprostował Draco na co delikatnie się uśmiechnęłam a on odwrócił wzrok.

-E tam i tak mamy powód do imprezy za dwa dni, są urodziny Gwen.-Oznajmiła Daphne. 10 września data co rocznej urodzinowej imprezy. Organizowanej przez naszą paczkę, inaczej moje urodziny. 10.09.1979r wtedy na świat przyszła Gwen Rebeka Black. A kilka miesięcy wcześniej ze świata odszedł Regulus Black.

-Ja jestem za-Odparł Blaise.

-Ty zawsze jesteś. O ile będą ładni chłopcy to ja również za- Zaśmiała się Pansy.

-Księżniczki nie może zabraknąć-Wszyscy zaczęliśmy się głośno śmiać na mój żart.

-Mam wybór?-Spytał Draco i podniósł ręce w geście obronnym.

-Nie masz-Odparliśmy chórem a on lekko się uśmiechnął. Kochałam ten uśmiech nie przesadzony, szczery mój. Ten uśmiech był tylko mój.

Gdy skończyłam jeść wstałam od stołu i pokierowałam się w stronę Gryfonów.

-Cześć Harry-Przytuliłam go od tyłu.

-Cześć skarbie, co to za radość u was w domu?-Jasne, Harry musi wiedzieć wszystko.

-Planowaliśmy moją urodzinową imprezę.

-Nie wiedziałem, że masz urodziny we wrześniu.

-Dziesiątego września, nie planuj mi nic ja obchodzę urodziny tylko po to by Blaise miał powód na imprezę. Nie lubię.

- Tak jasne, zmieniając temat przyjdziesz dziś po lekcjach na klasyfikacje do drużyny?- Kurde będę musiała przełożyć spotkanie a nie mam na to najmniejszej ochoty.

-Tak, ale teraz już muszę iść-Zauważyłam jak Draco wychodzi z wielkiej sali dlatego również udałam się do wyjścia. Chciałam z nim pogadać.

-Malfoy-W miejscach publicznych chyba powinna trzymać pozory.

-Black?-Wydawał się zirytowany, ale jego oczy pokazywały radość. Tylko ja potrafię odczytać prawdę w jego oczach.

-Palarnia-Szepnął mi na ucho i odszedł. Miejsce które zaproponował znajdowało się na drugim piętrze w starej opuszczonej łazience jęczącej Marty.

____________________________

Gdy przyszłam do łazienki, Draco już tam był.

-Cześć mała-Pierwsze co zrobił to mocno mnie pocałował. Czułam motyle w brzuchu, każdy jego pocałunek wywołuje u mnie magiczne uczucia.

Black loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz