11

85 6 1
                                    


Prywatne cierpienie, publiczne zauroczenie to moje zakończenie

Pov; Gwen

Minął kolejny miesiąc, chyba jeden z najgorszych w moim życiu. Każdy oprócz mnie był szczęśliwy, nawet zasrany Blaise. A podobno miał mieć złamane serce. Dafne miała spokój od siostry. Astoria przechodziła dobry miesiąc. Harry promieniał ze szczęścia, od miesiąca żadnej wizji od Voldemorta. Co prawda dostał zadanie od dropsa by wydobyć jakieś wspomnienie czy coś. Jednak wyglądało jakby niczym się nie przejmował. Możliwe, że udawał gdy byłam w pobliżu.

Zwyczajnie to takie okropne uczucie gdy każdy jest szczęśliwy oprócz ciebie a większość nie rozumie czemu akurat ty jesteś smutny. No dobra może nie każdy był szczęśliwy bo Hermiona cały czas była zła i przybita. Ale kogo ona obchodzi? Nie mnie.

Najgorszy był jednak Draco nie unikał mnie ani nie nienawidził, nie obrażał i nie wyżywał. On mnie ignorował. Udawał, że pomiędzy nami nigdy nic ważnego nie było. I to było najgorsze bo cholernie bolało. To łamało moje serce za każdym razem gdy tak jak zwykle witał się ze mną w Wielkiej Sali i siadał w pobliżu aby być częścią rozmów naszej paczki. Mi zostało tylko zaakceptować to wszystko. Te wszystkie durne uśmiechy i słowa pocieszenia.

Przez listopad powoli się staczam. Każdego dnia mam coraz mniej siły by wstać z łóżka. Moją jedyną motywacją są przyjaciele. Nie chce i nie mogę ich zawieść. Niestety każdego dnia wyglądam coraz gorzej. Mój niegdyś nieskazitelnie czysty mundurek jest brudny i pomięty. A krawat wisi niechlujnie na szyi o ile w ogóle tam jest. Nie zbyt potrafię go wiązać więc nie chce mi się z nim męczyć. Włosy kiedyś miały idealne fale. Teraz bliżej im do szopy Grenger. Każdy widzi mój upadek. Księżniczka Slytherinu, dziewczyna wybrańca, najlepsza uczennica, Gwen Regina Black jest na samym dnie. Blaise wspiera mnie jak umie. Czyli pije ze mną i bardzo często pali. Harry też mnie wspiera tyle, że on nie wie co mi jest. Myśli, że po tym co się dowiedziałam, przeszłam załamanie nerwowe. Jest w tym trochę prawdy gdyby nie informacja o tym, że Lord Voldemort chce mnie w swoich szeregach pewnie nie zerwałam bym relacji z Draco.

Draco, pieprzony Draco Malfoy. Wygrał, tym razem to on lepiej zniósł rozstanie a ja przepadłam dla niego.

Z tych myśli które leciały przez moją głowę za szybko i zbyt intensywnie. Wyrwał mnie Harry. Znowu spędzaliśmy czas w bibliotece z jego przyjaciółką. Już mi to nie przeszkadza i tak myślami nie jestem obecna. Udawałam, że coś czytam. Tak naprawdę miałam wlepiony wzrok w litery a nawet nie wiem jaka książka leży na stole.

-Skarbie zastanawiałaś się już nad świętami?-Spytał mnie chyba dwudziesty raz tym tygodniu.

-Tak, spędzam je sama w domu rodzimym a w wigilie pojadę do Weasley'ów. -Odparłam zmęczona.

-Dlaczego nie chcesz tam zostać całe święta, przecież oni traktują nas jak rodzinę.-Wtrącił Harry.

-Molly traktuje ciebie jak syna, nie mnie. -Mnie jak córkę traktowała Narcyza. Teraz mnie pewnie nienawidzi. -Ja już nie mam nikogo na tym świecie-Dodałam patrząc w ziemie.

-Masz mnie. Bardzo cię kocham.-Pogłaskał mnie po policzku.

-Ja ciebie też-Miesiąc temu bym tego nie wykrztusiła, ale teraz? Wszystko mi jedno. Pogodziłam się z myślą, iż Harry będzie moim chłopakiem przez długie lata. Moje wszystkie wartości umierają, ja umieram. A może już umarłam? Nie wiem. Posłałam mu leki uśmiech

-I tak chce wrócić do siebie. -Odłożyłam książkę i poprawiłam się na krześle.

-Jutro jest wycieczka chcesz skoczyć do trzech mioteł?-Na te słowa Hermiona wstała zirytowana. Harry zignorował to i dalej oczekiwał mojej odpowiedzi.

Black loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz