Rozdział 1

47 0 0
                                    

- Cześć tato wróciłam!- wykrzyknęłam z radości - co prawda mam świra na na punkcie tych studiów, ale dobrze Cię znowu zobaczyć.

- No widzisz jak pielęgniarstwo Cię wkręciło, a tak bardzo nie chciałaś tam iść. - rzekł z uśmiechem mój tata.

Od razu zabrałam się za przygotowywanie obiadu. Kiedy zjedliśmy obiad, zadzwonił mój telefon. Okazało się, że to moja przyjaciółka Stacy.

- Em wiesz czego się dowiedziałam?

- Stacy spokojnie czym jesteś taka podjarana haha?

- Opadnie ci kopara, w poniedziałek nasz uniwerek ma odwiedzić sam książę Rosevilet! Czujesz to! On jest taki przystojny, chyba zaraz zemdleje...

- A to ten co ostatnio był na okładce tego twojego czasopisma? Wygląda na gbura i nie jest wcale taki ładny. - to była prawda nigdy za nim nie przepadałam, zawsze jak się wypowiadał miałam ochotę go zabić, przez te jego głupie uśmieszki i totalnie nielogiczne odpowiedzi.

- Nie mów że nie przyjdziesz. - ciągnęła Stacy

- Muszę przyjść bo mam zaliczenie z fizjo ehhh...

- HAHA czyli będziesz musiała go zobaczyć.

- No cóż jakoś to wytrzymam. - przewróciłam oczami

- To do zobaczenia współlokatorko.

- Cześć cześć współlokatorko.

Ta to jest wiecznie zakochana - stwierdziłam i od razu poszłam do taty opowiedzieć mu o rozmowie i o tym jak mija mi pierwszy semestr studiów.

Tata od czasu do czasu wzdychał, uśmiechał się, a na końcu zaczął szlochać.

- Gdyby tylko twoja mama mogła cię zobaczyć.

- Tato nie płacz, ona tam z góry na mnie patrzy.

- I na pewno jest z ciebie dumna. - dodał

Moja mama - Mary Whitestone zmarła kilka lat temu, ale tata - James wciąż za nią tęsknił. Bardzo się kochali pomimo tego że byłam nieduża pamiętam jak okazywali sobie miłość, jednak jeden wypadek zamienił całe nasze życie. Mama jechała z koleżanką do pracy i już nie wróciła.

Tak minął weekend. W niedzielę wieczorem byłam już w mieszkaniu w Cornway i dalej powtarzałam materiał. Stacy ciągle chodziła po całym mieszkaniu, dalej była podekscytowana i zachwycona jutrzejszym pobytem księcia Williama na naszym Uniwersytecie Medycznym w Cornway.

- Stacy błagam cię, potrzebuję chwilę ciszy, muszę to zdać jutro.

- No wiem wiem, dobra już będę cicho. Ciągle zastanawiam się czy będę miała okazję z nim porozmawiać.

- Wątpię, przecież to książę będzie miał mnóstwo ochroniarzy.

- Ty to zawsze potrafisz podnieść człowieka na duchu Em.

- Dobra koniec tego idę do siebie się pouczyć. - tak minęła mi reszta wieczoru.

***

You Are My Whole World, BabyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz