Rozdział 5

27 0 0
                                    

Nie pamiętam o której wróciłam na mieszkanie. Gdy tylko przekroczyłam próg od razu skierowałam się w stronę pokoju.

Słyszałam wołanie Stacy, prosiła żebym z nią porozmawiała. Ja natomiast nie miałam ochoty i zamknęłam się w swoim pokoju. Pół nocy leżałam na łóżku i myślałam o tym wszystkim, co chwilę łzy spływały mi po policzkach. Obiecałam sobie kiedyś, że nie będę się zadawać z osobą, która nie potrafi poszanować drugiego człowieka. W końcu zasnęłam wykończona.

Obudziłam się około 9, na szczęście nie miałam dziś żadnych zajęć na uczelni. Wyszłam zrobić sobie śniadanie. Zrobiłam sobie tosty i usiadłam na kanapie. Chwilę później przyszła Stacy i mocno mnie przytuliła. Tego w tym momencie potrzebowałam.

- Wiem, że coś się wydarzyło, nigdy nie widziałam cię w takim stanie. - zaczęła, ja nadal milczałam. - proszę powiedz mi bejb co się dzieje, spróbuję ci pomóc, a jak nie to na pewno ci ulży po takiej rozmowie.

W końcu zaczęłam jej opowiadać o wszystkim co się wydarzyło na uczelni, w parku, później sobotni wieczór jak cudownie go spędziłam.

Stacy siedziała i trzymała mnie za rękę, widziałam, że się mną przejmuje. Kiedy skończyłam opowiadać jej o wczorajszym wieczorze, po policzkach zaczęło płynąć morze łez. Stacy mnie mocno przytuliła.

- Kochana dlaczego mi od razu nie powiedziałaś? - zapytała.

- Nie chciałam cię obarczać tym wszystkim, wystarczyło, że ja w tym siedzę.

- Oj nie przesadzaj, a powiedz mi czy chcesz kontynuować tę znajomość?

- Nie wiem sama co robić, rozum mi nie każe się w to pakować. - odpowiedziałam.

- Ale serce podpowiada, żeby iść dalej. - dokończyła. - ja tylko bym chciała, żebyś była szczęśliwa, więc zrób to co uważasz za słuszne i zgodne z tobą, a teraz może zrobimy sobie domowe spa? Wiem że ci to zawsze poprawia humor.

- Jak ty mnie znasz sioro. - odpowiedziałam z uśmiechem i łzami w oczach.

Stacy załączyła muzykę i przyniosła kilka maseczek, kremów i nie wiadomo co jeszcze. I tak spędziłyśmy poniedziałek.

***

Nadszedł drugi semestr. Przez kilka najbliższych tygodni nic się nie działo. Mój codzienny plan wyglądał tak zajęcia, zajęcia, zajęcia, powrót do domu, nauka. Nic ciekawego.

Nadszedł piątek, zajęcia skończyłam o 18. Wychodząc z nich spojrzałam na telefon. Widniało tam nieodebrane połączenie od księcia. Postanowiłam oddzwonić. Po drugim sygnale usłyszałam głos.

- Nie spodziewałem się, że oddzwonisz.

- Ja też, nie wiem co się stało. - odpowiedziałam.

- Mimo wszystko cieszę się, że z tobą rozmawiam i mam pewną propozycję. Może pójdziemy razem gdzieś do teatru?

Nie wiedziałam co powiedzieć w końcu odezwałam się.

- Możemy się wybrać, dawno nie byłam w takim miejscu.

- Wspaniale, bądź gotowa o 21, przyjadę po ciebie, dobrze?

- To już dzisiaj? - odparłam zaskoczona.

- No tak, chyba że nie chcesz dziś, to odpuszczę .

- Wiesz co nie ma takiej potrzeby, zdążę się ogarnąć.

- Cudownie, do zobaczenia!

- Do zobaczenia.

Co ja najlepszego narobiłam, miałam go unikać, no trudno, to będzie ostatni raz - przyrzekłam sobie w duchu i pobiegłam szybko na mieszkanie się ogarnąć.

You Are My Whole World, BabyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz