-Myślałam, że będziemy tu bezpieczni co najmniej kilka tygodni.-Marion wyglądała na zdenerwowaną.-W sumie mogłam się domyślić, że prędzej czy później ktoś odkryje to miejsce. Jest tu sporo drzew i wysokie trawy idealne na kryjówkę.
-Ben, jak myślisz, ile mamy czasu na opuszczenie schronu?-spytał Colin mężczyznę, który poinformował nas o niebezpieczeństwie.
-Wieczorem powinno nas tu już nie być.-odpowiedział Ben.-Pójdę obserwować sytuację.
Po wyjściu Bena atmosfera zrobiła się nerwowa.
-Co teraz z nami będzie?-spytała czarnowłosa kobieta siedząca sąsiednim stole.
-Przede wszystkim musimy zachować spokój i pomyśleć.-odpowiedział Colin.-Spotkajmy się tutaj za pół godziny, wtedy przedstawię wam cały plan. Teraz możecie iść i spakować swoje najpotrzebniejsze rzeczy.
Po słowach Colina wszyscy wstali i udali się do pomieszczeń służących jako pokoje. Weszłam do siebie i usiadłam na materacu. Obok niego leżał mój czarny plecak. Sięgnęłam do niego i wyciągnęłam fotografię rodziców. Byli tacy młodzi i szczęśliwi na zdjęciu. Tata obejmował mamę, która szeroko się uśniechała. Wiele osób mówiło mi, że odziedziczyłam po niej ten uśmiech i radość z życia. Ale to już przeszłość. Od śmierci mamy nie miałam powodów do radości. Główną przyczyną była moja macocha. Nagle zapragnęłam wrócić do czasów, gdy miałam dziesięć, jedenaście lat. Wtedy wszystko było naiwnie piękne idealne. Miałam rodziców, którzy mnie kochali. A teraz zostałam sama.Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonu wzywającego na spotkanie i omówienie planu Colina. Przed wyjściem spojrzałam jeszcze w małe lustro wiszące w pomieszczeniu. Moje brązowe włosy były w wielkim nieładzie, a piwne oczy straciły swój dawny blask. W tym momencie już mnie to zupełnie nie obchodziło.
Wyszłam na korytarz i skierowałam się w stronę okrągłego pomieszczenia. Większość osób siedziała już na miejscach i wpatrywała się w Colina.
-No dobrze, widzę, że już wszyscy są, więc zacznę już opowiadać wam o moim planie. Jesteśmy dość sporą grupą, więc nie możemy przemieszczać się wszyscy naraz. Postanowiłem, że podzielimy się na cztery grupy po sześć osób. Podział przedstawię wam za chwilę, tylko skończę mówić o dalszym postępowaniu.-opowiadał Colin.-Nie będziemy stąd wychodzić w tym samym czasie, tylko w odstępie godziny lub dwóch. Po wyjściu ze schronu każda grupa musi się zająć sobą. Nie jestem w stanie powiedzieć, jaka konkretnie panuje sytuacja na zewnątrz, ale musicie przygotować się na najgorsze. Wychodzimy przecież na niebezpieczny teren wojny. Grupa, która pójdzie ze mną będzie miała za zadanie znalezienie innego schronienia. Dopóki go nie znajdziemy to będziemy musieli jakoś sobie radzić sami. A teraz grupy. Pierwszą grupą dowodzę ja, drugą Marion, trzecią Alex, a czwartą Ben.
Cierpliwie słuchałam Colina, który przydzielał wszystkich do grup i czekałam na swoją kolej.
-A Lily pójdzie do grupy Alexa.-usłyszałam nagle. O nie. Tylko nie on. Liczyłam na to, że będę w grupie Marion, do której została przydzielona Agnes. No, ale niestety miałam pecha. Wstałam z ławki i podeszłam do mojej grupy. Oprócz mnie i Alexa.
-To jest David, Emma, Sean i Mike.-Alex przedstawił mi resztę grupy. Wyglądało na to, że jestem najmłodsza. David i Sean byli napewno po trzydziestce, a Emma i Mike wyglądali na studentów.
-Ben ze swoją grupą wyjdzie za dziesięć minut.-zaczął mówić Colin.- Następnie pójdzie grupa Alexa, potem Marion. Ja z moją grupą wyruszymy na końcu. Wszyscy zrozumieli?Minęło półtorej godziny od wyjścia grupy Bena, gdy Colin oznajmił nam, że możemy się zbierać. Poczekaliśmy, aż Alex pożegna się z rodzicami i skierowaliśmy się do wyjścia.
![](https://img.wattpad.com/cover/36670832-288-k613002.jpg)
CZYTASZ
Nie oglądaj się za siebie
SonstigesJak wojna zmieni życie siedemnastoletniej dziewczyny? Okładka wykonana przez @8DreamsCatcher8