Obudziłam się bardzo wcześnie. Przynajmniej tak sądziłam, bo już dawno straciłam rachubę czasu. Chciałam usiąść, ale ręka Mike'a nadal mnie obejmowała i nie pozwalała na zmianę pozycji. Delikatnie ją uniosłam i opuściłam na ziemię. Mike niespokojnie się poruszył, ale na szczęście dalej pogrążony był w śnie. Rozejrzałam się po naszym małym i ciasnym obozie. Wszyscy oprócz mnie i Marion jeszcze spali. Od razu spostrzegłam, że rozmawia z kimś przez telefon. Pojawiła się we mnie iskierka nadziei, bo możliwe, że dodzwoniła się do Colina lub Bena. Obserwowałam ją przez chwilę, próbując wywnioskować z kim i o czym rozmawia. Wyczuła mój wzrok, bo odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła. Kilka chwil później skończyła rozmowę i przywołała mnie gestem do siebie.
-Jesteś pierwszą osobą, której przekazuję dobre wieści.-powiedziała Marion, gdy do niej podeszłam.-Colin i jego grupa znaleźli tymczasowe schronienie. Narazie nie dotarli tam żołnierze, więc jest bezpiecznie. Poza tym miejsce znajduje się w dolinie i jest ukryte za drzewami.
-To wspaniale!-ucieszyłam się.-To kiedy ruszamy?
-Gdy wszyscy się obudzą.-odparła.-Musimy się jednak spieszyć, bo Colin twierdzi, że lada moment może zacząć padać śnieg. Pewnie zauważyłaś, jak jest dziś zimno.
-Faktycznie.-odparłam i dopiero teraz poczułam chłód. Wstrząsnęły mną dreszcze.-Daleko jest to schronienie?
-Nie umiem dokładnie stwierdzić, ale Colin przekazał mi instrukcje, jak iść. Niestety droga będzie niebezpieczna, bo na pewnym etapie podróży będziemy znajdować się blisko miasta.
-Czy to nie jest zbyt niebezpieczne?
-To najkrótsza droga. Musimy tam dojść zanim zacznie padać śnieg, więc musieliśmy wybrać tą trasę. No, to może idź się jeszcze położyć, bo czeka nas długa droga.-oznajmiła Marion.Kilka godzin później, gdy wszyscy już się obudzili, Marion przekazała reszcie informacje o nowym schronieniu. Po jakimś czasie byliśmy gotowi do drogi. Kierowaliśmy się na zachód. Poruszaliśmy się bardzo ostrożnie i cicho, a na wszelki wypadek kilka osób trzymało broń, którą rozdała Marion. Ja na szczęście nie zostałam do tego wybrana i byłam bardzo z tego zadowolona, bo raczej nie byłabym w stanie jej użyć.
Przez cały dzień szłam obok Agnes. Byłam bardzo zadowolona z jej towarzystwa, bo czułam, że mnie rozumie. Nie rozmawiałyśmy za wiele, ale jej obecność mi wystarczała. Po południu dołączył do nas Mike. Agnes szepnęła, że nie będzie nam przeszkadzać i wycofała się. -Jak tam?-spytał cicho.
-Jak zwykle. Widzę, że zostałeś szczęściarzem i dostałeś broń.-uśmiechnęłam się kpiąco.
-Mhm.-odparł.
-Coś nie tak?-pomyślałam, że może ma podobne odczucia jak ja, co do używania broni.
-Chodzi o...ciebie.-powiedział i spojrzał na mnie.
-O mnie? Co ze mną nie tak?
-Od rana mnie unikasz, a już kilka razy próbowałem do ciebie zagadać.
-Mike, ja...po prostu muszę się oswoić z tą całą panującą sytuacją. Nadal do mnje nie dociera, że zaczęła się wojna i mój tata zginął.
-Ja wiem, przepraszam...Po prostu...lubię cię i chciałbym cię bardziej poznać, a ty jesteś cały czas zamknię ta w sobie.
-Uch, to ja przepraszam. Też bym chciała cię lepiej poznać. Musisz mi wszystko opowiedzieć, gdy już dotrzemy do schronienia!-zaśmiałam się, a Mike wreszcie lekko się uśmiechnął.Marion zdecydowała, że będziemy iść też w nocy, żeby jak najszybciej dotrzeć do schronienia. Po północy usłyszeliśmy w oddali żołnierzy. Na szczęście szliśmy przez wysokie trawy i mogliśmy się ukryć. Nadal pamiętam, jak strasznie się wtedy bałam, że nas zobaczą. Poczułam ulgę dopiero wtedy, gdy ruszyliśmy dalej, bo żołnierze poszli dalej.
Gdy zaczynało świtać, byliśmy coraz bliżej miasta.
-Będziemy musieli naprawdę uważać.-oznajmiła cicho Marion odwracając się do nas.-Nie będziemy wchodzić do centrum miasta, tylko przejdziemy bokiem. To jest plus, bo w mieście jest podobno teraz bardzo niebezpiecznie. Wszędzie roi się od żołnierzy. Podobno szukają schronów i kilka udało im się już znaleźć. Tych, którzy się w nich ukrywają albo od razu zabijają, albo zamykają w więzieniu. Muszą panować tam straszne warunki. Nie wiem co jest gorsze...No dobrze, chodźmy dalej!
Ruszyliśmy za Marion okrężną drogą. Popatrzyłam w stronę miasta. Z daleka unosił się dym. Widocznie żołnierze podpalili jakiś budynek. Byłam przerażona tym widokiem. Czułam się strasznie na myśl o niewinnych ludziach przetrzymywanych w celach. Przecież oni niczemu nie zawinili!Dalsza podróż minęła bez większych niespodzianek. Kilka razy padaliśmy na ziemię, albo gdzieś się chowaliśmy, bo wydawało nam się, że coś słyszeliśmy. Na szczęście w większości przypadków była to tylko nasza wyobraźnia. Pod koniec drugiego dnia wędrówki dotarliśmy do schronienia. Była to drewniana chatka schowana w dolinie, wśród drzew. Nie wyglądała na bardzo solidną, ale to lepsze niż nic. Przynajmniej mieliśmy gdzie się schować przed zimnem.
Kiedy weszliśmy do środka, zobaczyłam Colina i trzy osoby z jego grupy.
-A gdzie pozostała dwójka?-spytał Alex.-I co z Benem?
-Zanim tu dotarliśmy, kilka razy spotkaliśmy żołnierzy. Możesz się domyślić, co się stało z dwójką moich ludzi.-odparł posępnie Colin.-A z Benem nie udało nam się skontaktować.
-Jest jeszcze nadzieja.-wtrąciła się Marion.-Zostały wam jeszcze jakieś zapasy?
-Zostały same resztki. Nie sądze żeby tyle osób mogło się dziś najeść. Ale przynajmniej w pobliżu mamy strumień, więc mamy co pić.
-Moja grupa może pojść po wodę.-zaproponował Alex wskazując na wiadra stojące pod małym oknem.-Jest jeszcze jasno, spokojnie znajdziemy strumień i wrócimy.
-Dobrze.-zgodził się Colin.-Gdy wyjdziecie, idźcie na prawo, a pp jakimś czasie ujrzycie strumień. Tylko weźcie broń na wszeli wypadek.Po chwili nasza piątka wyszła na zewnątrz i skierowała się w prawo. Broń dostał Alex, Mike i David. Dojście do strumienia zajęło nam około 20 minut. Chcieliśmy szybko napełnić wiadra i wrócić do środka, bo ściemiało się i zaczynało być naprawdę zimno.
-Widzicie to?-zawołała nagle Emma. Z miejsca, gdzie stała chatka unosił się dym.
-Pewnie zapalili w kominku.-odparł Alex.
-Czy to nie byłoby zbyt niebezpieczne?-spytał Mike.
I nagle usłyszeliśmy coś, co zmroziło nam krew w żyłach. Krzyki dochodzące od strony chatki.
![](https://img.wattpad.com/cover/36670832-288-k613002.jpg)
CZYTASZ
Nie oglądaj się za siebie
RandomJak wojna zmieni życie siedemnastoletniej dziewczyny? Okładka wykonana przez @8DreamsCatcher8