Rzuciliśmy wiadra z wodą i ruszyliśmy biegiem przed siebie. Strasznie się bałam, co takiego się tam stało. Nie wiedziałam, co lub kogo zastaniemy w chatce.
-Stop!-krzyknął nagle Mike.
-Kurwa, Mike! To nie jest czas na twoje przemyślenia.-wkurzył się Alex.
-Nie uważasz, że to niemądre biec tak na oślep? Nie wiemy co tam się stało, powinniśmy się raczej zakraść od tyłu.-odparł Mike, łapiąc oddech po szybkim biegu. Alex wbił wzrok w ziemię i coś odburknął. Znaczyło to chyba, że się zgadza.
Ruszyliśmy za Mike'iem okrężną drogą. Po kilku minutach byliśmy już przy domku. Mike wskazał nam gestem, żebyśmy się zatrzymali.
-Proponuję, żeby dwie osoby podkradły się z tyłu i sprawdziły, jak wygląda sytuacja.
-Pójdę z tobą.-odparł Alex, który był widocznie zirytowany tym, że Mike przejął chwilowo władzę.
-Okej, w takim razie wy zostańcie tutaj, ukryjcie się w tych zaroślach.-oznajmił nam Mike i ruszył z Alexem w stronę domku.Obserwowaliśmy Alexa i Mike'a z ukrycia. Postanowiliśmy na wszelki schować się w zaroślach. Bardzo się bałam, co zastaną na miejscu. Nie chciałam myśleć o najgorszym. Postanowiłam, że przeczekam to w ciszy. Zresztą David i Emma wyglądali na wystarczająco wystraszonych, więc nie chciałam tego pogarszać rozmową.
Po wiekach nerwowego czekania zjawił się Mike. Nie podszedł, tylko zawołał nas gestem dłoni. Podnieśliśmy się natychmiast i truchtem dobiegliśmy do Mike'a.
-I jak?-spytał niepewnie David.
-Po prostu chodźcie. Nie jest dobrze.-odparł cicho Mike. Skierowaliśmy się w stronę tylnej części domku. Pod ścianą czekał już na nas Alex blady jak ściana.
-Nie ma ich.-stwierdził sucho, blednąc jeszcze bardziej.
-Wchodziliście do środka?-spytałam. Alex pokręcił głową.
-Popatrzyliśmy tylko przez okno. Zdecydowanie zostali uprowadzeni przez żołnierzy. Wygląda na to, że nasi próbowali się bronić, ale skończyło się to źle.-włączył się Mike.-Są ofiary.
Spojrzeliśmy na Mike'a. Ofiary? Jeśli to prawda, to jest naprawdę źle.
-Może po prostu wejdziemy i sprawdzimy, kto zginął? Czemu nie zrobiliście tego wcześniej?-spytał David.
-Nieważne.-Alex chwiejnie podniósł się na nogi.-Chodźmy do środka.
Obeszliśmy chatkę dookoła. Teraz już nie wyglądała na tak przytulną , jak na początku. Wydawała się niebezpieczna i budziła strach.
Alex nacisnął klamkę od drzwi wejściowych. Zaskrzypiały, gdy je otworzył. Ze strachem zerknęliśmy do środka. Na ziemi przy kominku leżało ciało mężczyzny w małej kałuży krwi. Na szczęście leżał na brzuchu, więc nie widziałam jego twarzy. Zastanawiałam się kiedyś, jak wygląda twarz człowieka po śmierci, ale w tej chwili chyba nie chciałam się tego dowiedzieć.
-Kto to?-spytała Emma drżącym głosem.
-Nie jestem pewien, będziemy musieli go odwrócić.-odparł Alex i podszedł do trupa.-Pomóżcie.
David i Mike niechętnie pomogli mu w tej nieciekawej czynności. Skojarzyłam tego mężczyznę, ale nie wiedziałam, jak ma na imię. Skupiłam się bardziej na wyrazie jego twarzy. Mimo, że była nieruchoma, to pokazywała wiele emocji. Ból, rozpacz, ale także pewien rodzaj spokoju. Nie potrafię tego bardziej opisać.
-To Patrick z grupy mamy. Dostał cios nożem w brzuch.-oznajmił Alex. Dopiero wtedy spostrzegłam jego obrażenia. Z jego rany na brzuchu sączyła się strużka krwi.
-Co z nim zrobimy?-Emma wyszła z kąta i ze strachem spoglądała na Patricka.
-Zakopmy go. Nie zasłużył na to, żeby go tu zostawić. Ja, Mike i David zaniesiemy go za dom, a wy-zwrócił się do mnie i do Emmy-znajdźcie coś, czym można kopać. Co do pozostałych, to wygląda na to, że zostali uprowadzeni. Boję się, jaki czeka ich los. Gdy skończymy, zastanowimy się, jak im pomóc.Po kilku chwilach wyszli, zostawiając nas same w tym mrocznym domku. Zaczęłyśmy szukać w wielkiej skrzyni łopaty lub czegoś, co nadawałoby się do kopania. Nagle usłyszałam dziwne chrobotanie.
-Słyszałaś to?-spytałam cicho. Emma skinęła potwierdzająco głową.
-To chyba z drugiego pomieszczenia.-odpowiedziała. Wstałam cicho i skierowałam się w stronę źródła tego dźwięku.
W drugim pokoju znajdowała się drewniana szafa i łóżko pokryte grubą warstwą kurzu.
-Sprawdźmy szafę.-szepnęła mi do ucha Emma. Podeszłyśmy i szybkim szarpnięciem otworzyłyśmy ją na oścież.
-Agnes?!-krzyknęłam zaskoczona. W szafie była ukryta Agnes, staruszka, z którą się zaprzyjaźniłam. Spróbowałyśmy pomóc jej wyjść, ale szybko potrząsnęła głową.
-Zostawcie mnie, jak się ruszam, to boli.-oznajmiła cicho.
-Co cię boli?-spytałam. Agnes odchyliła swoją kurtkę ukazując wielką czerwoną plamę na swetrze na klatce piersiowej. Serce zabiło mi szybciej, a Emma jęknęła.
-Jak to się stało?-spytała, tak samo zdenerwowana, jak ja.
-Wszystko stało się bardzo szybko. Wbiegło tu z dwudziestu żołnierzy i zaczęła się jatka. Wygląda na to, że śledzili nas od dłuższego czasu. Zaczeli strzelać na oślep i wtedy dostałam. Postanowiłam, że się tu schowam, tak będzie lepiej. I tak nie dalibyśmy sobie z nimi rady. Byli silniejsi, lepiej uzbrojeni. Po kilku minutach zrobiło się już cicho, zabrali ich.
-Wiesz gdzie ich zabrali?-spytałam szybko.
-Mówili coś o głównej kwaterze. Tyle usłyszałam. A wy lepiej uciekajcie, mogą jeszcze tu wrócić!-odparła Agnes, krzusząc się.
-Nie zostawimy cię.-odparłam ze łzami w oczach.-Nie tutaj, nie teraz.
-Nie dam rady, kochana. Ale trzymam za was kciuki-odparła i rozkaszlała się, co chwilę wykaszlując krew.
-Zawołam chłopaków.-odparła przerażona Emma i wyszła z pokoju.
-Agnes, proszę. Przez te dni byłaś dla mnie, jak rodzina, ty jedyna mnie rozumiałaś.-pozwoliłam łzom płynąć po policzkach.-Proszę, walcz.
-Lily, kochanie, nie płacz.-Agnes podniosła z wielkim wysliłkiem rękę i otarła moje łzy.-Poradzisz sobie. Jesteś silna i odważna.
-Ale..
-Cii..Dasz radę. Naprawdę. Pamiętaj, że musicie uratować resztę.
-Agnes, proszę...
-Uwierz w siebie, poradzisz sobie w tym okrutnym świecie. A teraz spokojnie, przestań płakać. Naprawdę cieszę się, że cię poznałam...-wyszeptała i zamilkła.
-Agnes?-zdziwiłam się, że nagle przestała mówić. Podniosłam wzrok. Agnes miała zamknięte oczy, a jej ręce opadły wzdłuż ciała. Wiedziałam, co nastąpiło. Zaczęłam drżeć i osunęłam się na podłogę. Nie zwróciłam uwagi na osoby wpadające do pokoju i ręce, które podniosły mnie do góry. Chciałam się szarpać, ale moje ciało mi na to nie pozwoliło. Nie zwracałam uwagi też na słowa, które mnie pocieszały. Czułam się strasznie, jak wtedy, gdy straciłam mamę i gdy dowiedziałam się o śmierci taty. Miałam wrażenie, że zaraz eksploduję od środką. Zamiast tego, osunęłam się w ciemność.
CZYTASZ
Nie oglądaj się za siebie
RandomJak wojna zmieni życie siedemnastoletniej dziewczyny? Okładka wykonana przez @8DreamsCatcher8