2.9 Litlle, beautiful sea - Jay & Kai

149 9 56
                                    

Jay był zły. Odkąd tylko zobaczył chmurę unoszącej się pary z nad jego miejsca, był zdenerwowany. Właściwie to wściekły. Wkurwiony. Fakt, ostatnio był bardziej złośliwy, szybko się denerwował i dawał wszystkim popalić w kość, a każda, najdrobniejsza rzecz potrafiła wytrącić go z równowagi, ale to było JEGO morze. Jego małe, śliczne morze.

Specjalnie znalazł to miejsce i specjalnie przychodził TUTAJ, bo było to miejsce oddalone od głównych tras ruchu. Mało kto tu zaglądał, co dawało mu prywatność. Nikt tu też nie mieszkał. Miejsce było odosobnione. Zero turystów. Zero mieszkańców. Zero samochodów. Tylko on, otaczająca go natura i jego małe, śliczne morze. Jak się okazało, już nie jego. I to zakłócenie jego prywatności mu się nie podobało.

~Człowiek nie może mieć już kawałka morza dla siebie-przeszło mu przez myśl.

Plaża była chroniona przez klif. Właściwie, leżała na jego samym dole. Jay'owi to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej go do zachęciło. Szukał jak najbardziej niekorzystnego miejsca. Tam, gdzie nikomu nie chciałoby się iść. I trafił na takie.

Ktoś mądry wykuł w skale schody. Były jednak one na tyle niebezpieczne, strome i liczne, że większość rezygnowała z podróży po nich. Kasztanowłosemu to nie przeszkadzało. Nieraz słyszał od swoich przyjaciół, jak obawiają się, czy nie zeskoczyłby z niższych schodów, prawda była jednak taka, że gdyby Jay chciałby to zrobić, zrobiłby to dawno. Odwiedzał to miejsce tysiące razy bez wiedzy ninja. Dawno i na spokojnie zdążył by się zabić.

Wyszedł z założenia, że większość by zrezygnowała. I miał rację, po bo rusz słyszał, jak ludzie podjeżdżają, czy to samochodem, czy rowerami, ale widząc przedstawiony im piękny krajobraz, ale niekorzystny pod względem ich celu, rezygnowali i jechali dalej. Tym razem trafił jednak na kogoś, kto najwyraźniej nie był "WSZYSCY", a symbiotem "JA".

~Najwyraźniej delikatnie poproszę go, by sobie poszedł-pomyślał.-Albo poczekam aż sobie pójdzie-pomyślał impulsywnie, a potem się zreflektować. Od kiedy TO się stało, nie był sobą. Widział sam na sobie, jak jego charakter się zmienia. Na gorsze.

Biaława, kolorem przypominającą rozcięczoną kredę do tablicy w wodzie, para, a właściwie jej chmury znów uniosły się do góry. Były to gęste chmury i dość duże i chociaż znajdowały się od chłopaka równoległe, oddalone od niego jakieś 3 kilometry w linii prostej, to i tak go sięgnęły. W nozdrzach poczuł rześki zapach, przesycony minerałami, powietrzem, wodą i solą. Znał ten zapach. Aż za dobrze.

~Żeby tak bezprawnie bezszcześcić mi moje małe, śliczne morze-oburzył się w myślach. No do cholery jasnej, na Ziemi było tyle mórz, same Ninjago otoczone było z każdej strony oceanem, zawierała setki jezior i rzek, przebierania było w brud, każda dusza by znalazła coś dla siebie, a ludzie musieli wybrać akurat JEGO morze!? Czy on naprawdę, do cholery, wymagał wiele? On chciał mieć tylko kawałek małego, ślicznego morza. Czy to dużo? Nie wymagał dużo. Chciał tylko kawałek wody. Nic więcej.

Przyspieszył, nerwowo trącając żwir, znajdujący się dookoła. Robił przy tym tyle kurzu, że z trzy ciężarówki by tym załadował, ale nie przejmował się tym, że będzie brudny. Doskonale wiedział, że i tak wejdzie do morza. Tylko wygarnie temu imbecylowi, który zakłócił spokój jego małego, ślicznego morza. Jak ktoś śmiał krzywdzić i zakłócać jego spokój?

To było jedyne miejsce. JEDYNE. Czy zabrał wiele? Nie. Czy niszczył to miejsce? Nie. Zakłócał spokój? Nie. Torturował kogoś? Nie. Więc czemu, pytał się, ktoś nie chciał dać mu spokoju!? Dlaczego nie mógł zostawić jego i jego małe, śliczne morze w spokoju? Dlaczego ktoś zabierał mu wodę? Dlaczego ktoś zabierał mu Nyę?

Jednostrzałowce~NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz