2.3 ZOO cz.1 -Ninja

156 3 2
                                    

Acacia zaczęła pracę całkiem niedawno, bo niespełna tydzień temu. Potrzebowała pieniędzy, poza tym jej matka była chora i potrzebowała leków, na które zwyczajnie nie było ją stać, dlatego zdecydowała się jej pomóc. Praca była dobrze płatna, ba, nigdy nie dostała lepszej oferty, w końcu nie każdy ma okazję zarobić 1000 dolarów za jeden tydzień, wiedziała jednak, że będzie to praca ciężka, wyczerpująca psychicznie i fizycznie, ciągle pod presją, on jednak się tego nie bała, miała cel, który musiała osiągnać i nie zamierzała odpuszczać. Naciskał ją czas, który pędził nieubłaganie.

Świat się zmienił nie do poznania. Wszędzie grasowały potwory. Wilkołaki, wampiry, wieźdżmy, diabliki, syreny, potwory zmiennoksztłatne... To wszystko czaiło się w swoich naturalnych klimatach, przybywając ze swojej krainy w poszukiwaniu ,,bezpiecznego", jak nazywali miejsca. Niestety, to one właśnie zaburzyły ten spokój, powodując wymieranie wielu ludzi. Wtedy właśnie zacżęto łapać te zwierzęta do zoo na każdym kontynęcie i kraju, powodując ich łapanie na masową skalę. Obecnie w lasach, bagnach, morzach, jeziorach, tajgach czy dżunglach można znaleźć niewiele stworzeń żyjących na wolności, a nawet jeśli znało się ich położenie, to zabierano ich potomstwo do zwierzogrodów, ucząc ich od małego życia w niewoli.

Acacia osobiście nie lubiła tych kreatur. Uważała je za wstrętne, szkodliwe, zabójcze, niebezpieczne, wulgarne i bezprecedensowe. Nic, na co by się im zdały, mimo to znalazły jakieś zastosowanie w przyrodzie. Cieszyła się, że dzięki tej skutecznej metodzie umierało mniej ludzi i zwierząt, przy okazji zapewniając tym pierwszym rozrywkę. Nic, co mogło by pójść nie tak.

Za niedługo miała spotkać się ze swoim świeżo upieczonym szefem, by omówić swoje obowiązki oraz przejść się jednocześnie po obiekcie, by zorientować się w położeniu klatkach i wejściach służbowych, czekała więc zaraz przy wejściu, znajdując się na terenie obiektu.

Właściciel, właściwie szef/ dyrektor całego zoo był wysokim, lekko umięśnionym sztynem, o zielonych, zabójczych oczach i zadartym nosem z namalowym, szyderczym uśmiechem. Od człowieka biła aura opryskiliwości ale też i serdeczności, co lekko zdezorientowało Acacię.

-Witaj Acacio Brown.-przywitał się, podchodząc do niej, uśmiechając się swoim uśmiechem, wyciągając do niej rękę.-Jestem Edward Bartaroner, kierownik całego obiektu.-przedstawił s, dodając wszystkim już znaną wiadomość, kktóra była tylko formalnością.

-Witam.-uśmiechnęła się, także podając mu rękę, lekko ją potrząsając.-Miło mi pana poznać.-wtrąciła, puszczając jego rękę.

-Mi również, mam nadzieję, że dobrze będzie nam się razem pracowało, Pani oferta wydawała się bardzo interesująca, mimo, że nie ma Pani za wiele doświadczenia i kwlifikacji, mamy jednak nadzieję, że szybko nauczy się Pani korzystać z tego miejsca.-powiedział szybko potokiem słów, ruszając wolno od bramy, kierując się na północ, do głównej siedziby potworów. Jak widać, od razu przechodził do rzeczy, nie cackając się w bawełnę.-Nie ukrywam, że od razu chciałbym przejśc do konkretów i pokazać Pani miejsce, gdzie głównie będzie pannienka przebywać, resztą obiketu zajmiemy się później.-wyjaśnił, idąc prosto do dużego, czarnego budynku, o lekko przeszkolnym dachu i dużych oraz grubych drzwi z żelaza. No tak, wampiry, syreny, wiedźmy i wilkołaki nie znosiły tego stopu metalu, wręcz uciekały od niego na kilometr.

Weszli do środka. Było w niej ciemno, chłodno i groźnie. Do okoła znajdowały się klatki, w których mieszkały istoty, obecnie śpiące lub schowane w swoich zwierzęcych lub innych postaciach, sprawiając, że stawali się niewidoczni dla ludzi. Acacia lekko się wzdrygnęła na widok niektórych z nich, ale widząc grube szyby i siatkę stworzoną z żelaza uspokoiła się, wiedząc, że nic jej nie grozi.

Jednostrzałowce~NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz