Rozdział 1

7 0 0
                                    

Piękna malownicza wieś, niedaleko miasto w którym można zrobić większe zakupy raz w miesiącu. Większość powie, że mieszkanie na wsi to porażka. Dla tzw. miastowych, wieś kojarzy się tylko z kurami, świniami i wieczną pracą w polu. Może i było tak ale kilkadziesiąt lat temu. Teraz wieś można powoli zacząć porównywać do małego miasta. Powstają tam małe supermarkety, bary, pizzerie a nawet od czasu do czasu zdarza się jakaś impreza gdzie można potańczyć i dobrze się wyszaleć. Ale jednak to nadal wieś. Gdzie nie wyjdzie, to te same znajome twarze, te same pytania. Jeśli już pojawi się ktoś nowy to od razy każdy wie o nim wszystko. Co je, ile wydaje na zakupy, jakie ma poglądy polityczne i religijne. Wiadomo, że część informacji jest przekazana pocztą pantoflową, przez co większość tego co mówią ludzie to kompletna bzdura. Ale nikt się tym nie przejmuje, bo tak właśnie jest na wsi. Co trzeci dom mieszka jakaś tam rodzina, piąta woda po kisielu jak to się mówi, ale to jednak rodzina. Na każdą uroczystość czy święta i tak trzeba się żarliwie zapraszać, a spotkaniu opowiadać oczywiście o tym że stara Malinowska wydziedziczyła najstarszą córkę tylko za to że postanowiła wyjechać na studia do stolicy i już tam zostać stałe, bo dostała pracę w szpitalu jako pielęgniarka. Ot co, normalne życie na wsi. Może się wydawać, że tam każdy pod każdym dołki kopie a tym bardziej pod sąsiadem bo jak to tak pozwolić takiej kanalii ( jak to wydaje się tym nie obeznanym) żyć lepiej niż tobie. Niektórym wydaje się, że tam sąsiedzi toczą z sobą wieczną wojnę niczym Kargul i Pawlak w Samych Swoich, ale to bzdura. Wiadomo, czasem trafi się sprzeczka ale z czasem wszystko mija i życie toczy się dalej. Niekiedy gorsze sytuacje zdarzają się w rodzinach i wtedy właśnie sąsiedzi wychodzą do was z pomocną dłonią.

Basia Wianowska właśnie z takiej wioski pochodzi. Starała się żyć ze wszystkimi w zgodzie, ale nigdy nie interesowało jej co się dzieje u innych w domu. Można by powiedzieć że była taką trochę dziwną dziewczyną. Miała ładny jednorodzinny rom, rodzeństwo oraz kochających rodziców. Każdy z nich był inny, ale zawsze się dogadywali. Jak w każdej rodzinie zdarzały się sprzeczki, ale po każdej burzy wychodzi zawsze słońce. Ale Basia miała  swój własny świat. Z jednej strony miała ogromne marzenia a z drugiej wolała siedzieć i się nie wychylać. Uwielbiała czytać i zamykać się w pokoju wyobrażając sobie życie w innym świecie ale również nie chciała nigdzie wyjeżdżać. Miała różnie skrajne marzenia  i nie wiedziała co ma robić w życiu. Chciała podróżować i zwiedzać każdy zakątek świata ale chciała zostać u siebie na wsi. Przez wiele lat nie miała pomysłu na swoje życie. Ale wszystko zmieniło się jednego dnia. 

Na rozpoczęcie wiosny rodzice postanowili zrobić ognisko dla najbliższych. Czyli zeszła się praktycznie cała wieś. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie pewien przypadek. Mama poprosiła ją aby poszła do kuchni i przyniosła chleb bo została końcówka i gdyby nie to co usłyszała, pewnie dalej siedziałaby w domu i wzdychała za marzeniami aby chwile później wracać do codzienności. Baśka nigdy nie podsłuchiwała ale tego wieczora coś kazało jej zostać tam dłużej niż jest to konieczne. Wyciągała właśnie chleb z szafki kiedy usłyszała jak ktoś wchodzi do domu. Chciała jak najszybciej wyjść i okazać szacunek dla nich ale coś ją powstrzymywało.

-Nie mogę zrozumieć dlaczego Katarzynka pozwala żeby cała wieś śmiała z niej. Przecież musi w końcu zareagować. - Usłyszała głos swojej babci, mamy swojej mamy. Zamurowało ją, bo pierwsze co słyszała teraz od niej że ktoś śmieje się  z mamy.

-Mamo, nic na to nie poradzisz. To jest jej sprawa, sama tak powiedziała. Mówiłam jej żeby zrobiła porządek z tą dziewuchą, ale ona twierdzi że Baśka ma swój własny rozum. - W głosie, jak się okazało ciotki Jolki, było tyle złośliwości i pogardy, że każdy kto ją poznał nie uwierzyłby w to. Siostra mamy, ciocia Jola zawsze była wesoła i pozytywna, dla każdego miała dobre słowo. A teraz coś takiego.

-Jolu, kochanie przecież każdy wie, że ta dziewczyna nic nie osiągnie w życiu. Kasia i Mariusz zgadzają się na to wszystko, bo świętej pamięci mój mąż przepisał na nią ten dom, a oni nie mają gdzie pójść. Są uzależnieni od decyzji Baśki, dzięki Bogu że ona nie wie o tym testamencie.- Babcia westchnęła głośno i usiadła na kanapie. Zawsze była osobą która decydowała o wszystkim i nic nie mogło się wydarzyć bez jej zgody. Ale wydawało się, że to wszystko z troski o swoich najbliższych. Teraz dopiero wyszło na jaw co tak naprawde miała na myśli babcia z tą swoją kontrolą nad jej życiem. 

Po cichu, tak żeby obie panie nie zorientowały się że ona wszystko usłyszała , Basia wyszła i zaniosła chleb o którym prawie zapomniała. Nie mogła znaleźć sobie miejsca wśród osób, które przez tyle lat ją praktycznie oszukiwały. Wzięła od mamy sweter i pod pretekstem spaceru poszła nad staw żeby wszystko przemyśleć. Po dotarciu, znalazła swoją ulubioną ławkę i zamyśleniem spojrzała na wodę. Zastanawiała się z czego tak naprawde się wszytcy śmieją. Nigdy nie odstawała od rówieśników, dobrze się uczyła i nigdy nie sprawiała żadnych kłopotów. Może chodzi o wygląd? Ale też nie to. Może nie była jakoś zjawiskowo piękna, ale brzydka też nie. Taka zwyczajna dziewczyna. Figury nie miała zaniedbanej, bo cały czas było coś do zrobienia wokół domu, a bracia woleli spędzać czas z kolegami i kolejnymi dziewczynami niż pomóc tacie przy szykowaniu drzewa na opał na zimę, więc to ona za nich robiła. Może chodzi o jej zamiłowanie do książek, ale według niej to jest dużo bardziej przydatne niż wałęsanie się po nocach ojca samochodem po okolicznych wioskach. Nie mogła zrozumieć o co im chodziło. 

-Tutaj jesteś!- Za sobą usłyszała głos starszego brata, tego bardziej poważnego jak czasami o nich myślała. Zawsze bardziej z nim potrafiła się dogadać niż z jego młodszą kopią. Jedno trzeba było im przyznać, całe rodzeństwo miało niesamowity kolor włosów, co wzbudzało zachwyt każdego. Chłopaki naturalnie wykorzystywali to w zdobywaniu dziewczyn, ale z czasem zaczęło im to średnio wychodzić. - Mama zaczęła się martwić i prosiła żebym cię poszukał, więc pomyślałem że moja mała marzycielka może być właśnie nad stawem.

-Niech zgadnę, następna dziewczyna dała ci kosza jak zaczęła słuchać o kolorze twoich włosów?- Zapytała z delikatną drwiną w głosie dziewczyna. W momencie na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech na widok obrażonej miny jej brata. Po chwili oboje chichotali. - Oj Bartuś, ile razy ci mówiłam żebyś przestał podrywać na włosy? Nie słuchałeś mnie to teraz masz.

- Jakaś ty genialna, może mnie oświecisz jak mam znaleźć tą jedyna skoro nasz dziwny kolor zawsze przyciąga uwagę.

-Bądź po prostu sobą i przestań w końcu zgrywać łobuza i udawać kogoś kim nie jesteś. Po co ci ktoś kto będzie widział w tobie tylko wyimaginowany obraz, który sam stworzyłeś. - Z zainteresowaniem spojrzała na niebo na którym pojawiało się coraz więcej gwiazd, nie zwracając uwagi na dziwne spojrzenie od brata. Już kilka lat temu przestała przejmować się takimi zachowaniami u innych. Zawsze dziwnie na nią spoglądali kiedy mówiła każdemu prawdę i to co w rzeczywistości myśli. Może właśnie dlatego ludzie wyśmiewają jej matke, miała zapytac o to Bartka, ale w momencie się opamiętała. Byłaby niezła awantura gdyby wydało się że podsłuchała rozmowę.

-Dobra mądralo, wracamy bo mama będzie się jeszcze bardziej martwić i każe całej wsi nasz szukać. 

Z delikatnym uśmiechem spojrzała po raz ostatni na tafle wody na której odbijały się gwiazdy i w tym momencie postanowiła całkowicie zmienić swoje życie. Tym bardziej, że teraz było to dosyć łatwe. W końcu skończyła 18 lat i ma niedługo maturę, więc to jest dobry początek. 

**************************

WItam was wszytskich ponownie z czymś nowym. Nigdy nie pisałam opowiadań które nie maja w sobie ani grama fantastyki więc to jest tak jakby mój debiut. Mam nadzieje, że wam sie spodoba

Rodzina jest najważniejsza Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz