ROZDZIAŁ 6

41 1 0
                                    

„You're some kind of heaven
That's all that I need
I found it in you
Too good to be true..."

Od zawsze wiedziałam, że za dużo rozmyślam. Zarówno o sprawach poważnych, jak i też o pierdołach typu: czy mogłam napisać ten egzamin lepiej...? Ale teraz zaczęłam jakoś bardziej uznawać to za wadę niż zaletę. I chyba miałam w tym trochę racji. Wczorajsza rozmowa z Konradem, którą przecież odbyliśmy tylko i wyłącznie przeze mnie, nie mogła ani na moment opuścić mojego umysłu. To niedorzeczne, że miałam mu za złe to, że kiedyś kochał inną kobietę. Ale w gruncie rzeczy tak było. Co prawda po tym wyznaniu w żaden sposób nie uległo zmianie moje uczucie do niego, a nawet powiedziałabym, że jeszcze się wzmogło, ale teraz było jakoś tak inaczej. Albo ja to wszystko wyolbrzymiłam. Sama już nie wiedziałam, jak mam się w tej sytuacji zachować. Widocznie moja psychika była za słaba, żeby po prostu żyć z tą wiedzą jak gdyby nigdy nic. Ale dobra, ta dziewczyna to przeszłość. Sam wczoraj dał mi to wyraźnie do zrozumienia i wiedziałam, że nie kłamał. Tymczasem na horyzoncie pojawił się problem z inną - była nią Natalia. Kto może wiedzieć, do jakich kroków może posunąć się zazdrosna koleżanka z pracy? Znając już mniej więcej jej charakter, byłam pewna, że jeśli rzeczywiście zależało jej na względach Konrada, ona tak łatwo nie odpuści. Cholera jasna. Swoje szczęście już nie pierwszy raz musiałam przypłacać ciągłym poczuciem przebywania w samym środku pola bitwy. Musiałam więc być silna. Tylko tyle i aż tyle. Nie dam nikomu wmówić mi, że nie zasługuję na uczucie, jakim darzy mnie mój ukochany. Bo wiem, jak bardzo mnie kocha. I jak bardzo ja go kocham.

Promienie słońca wpadające do hotelowego pokoju zadziałały lepiej niż jakikolwiek budzik. Chociaż wiedziałam, że jest jeszcze bardzo wcześnie, jakoś nie mogłam dłużej spać. O ile sen był dla mnie pewną odskocznią, chociaż chwilową, od rzeczywistości, tak teraz znowu w mojej głowie pojawił się rollercoaster myśli i domniemanych scenariuszy różnych sytuacji. No nie, tak nie może być! Czemu sama sobie dokuczam? Przetarłam zaspane oczy i postanowiłam mimo wszystko wstać. Odwróciłam głowę w drugą stronę i spojrzałam na Konrada. Jeszcze spał i nie miałam sumienia go budzić, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że to on zawsze wstawał pierwszy. Przyglądałam mu się tak przez dłuższą chwilę. Naprawdę wyglądał w tym momencie uroczo. Mimowolnie uśmiechnęłam się sama do siebie. Po cichu udałam się do łazienki, żeby się ogarnąć. Gdy z niej wyszłam, mój chłopak właśnie się obudził.
- No hej, piękna, wyglądasz dziś naprawdę zjawiskowo - przywitał się ze mną tymi słowami, mimo że jego wzrok był nadal zaspany. Usiadłam po drugiej stronie łóżka, poprawiając włosy i rzuciłam tylko:
- Bardzo się cieszę, że od rana dopisuje ci tak dobry humor, jednak może pora odwiedzić okulistę - wypowiadając te ostatnie słowa spojrzałam na niego spode łba.
- Nie rozumiem, czemu nie umiesz przyjmować jakichkolwiek komplementów - stwierdził tylko fakt, bo rzeczywiście tak było. Ale jak mogło być inaczej, skoro może o tym nie wiedział, lecz tak naprawdę dopiero od niego otrzymywałam tyle miłych słów na mój temat. Po prostu jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłam. Zresztą, nie uważałam, żebym dziś wyglądała jakoś lepiej niż poprzedniego dnia.
- Nie umiem i zapewne nigdy się nie nauczę - odpowiedziałam.
- To źle, taka dziewczyna jak ty powinna znać swoją wartość - przerwał, ale zaraz zmienionym głosem dodał - i chociaż raz na jakiś czas przyjąć komplement od swojego faceta.
- Niech ci będzie - roześmiałam się, bo nie potrafiłam inaczej zareagować na ten jego ton - postaram się uwierzyć, że mówisz prawdę za każdym razem, gdy mówisz o mnie coś miłego - westchnęłam, bo sama chyba nie wierzyłam w to, co właśnie powiedziałam.
- Cudownie! - nie wiem nawet kiedy znalazł się obok mnie i dał buziaka w policzek - A teraz zbieramy się, jemy śniadanie i potem... Zresztą, sama zobaczysz - dodał i zaraz był już gotowy do wyjścia.

W życiu nie spodziewałabym się, że podczas naszego pobytu tutaj Konrad załatwi dla nas tyle atrakcji. Pomijając już odwiedzanie przeróżnych zabytków i najpopularniejszych atrakcji turystycznych, w następnym dniu po zakończonych spotkaniach projektowych wymyślił sobie, że... zabiera mnie na nurkowanie! Początkowo byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tego pomysłu i wcale nie byłoby przesadą powiedzieć, że byłam wręcz przerażona, bo przecież nigdy w życiu nie próbowałam takiej formy rozrywki. Jednak po jego zapewnieniach, że nic mi się nie stanie, że przy nim będę bezpieczna i sobie poradzę, w końcu się zgodziłam. I koniec końców, rzeczywiście okazało się to frajdą i niezapomnianym przeżyciem. Nazajutrz z kolei podziwialiśmy wybrzeże z pokładu wycieczkowego jachtu, kolejnego dnia oglądaliśmy jakieś coroczne widowisko na głównym placu miasta, które było powiązane z regionalną kulturą i teatrem. I tak codziennie coś innego, coś fascynującego i ciekawego. A ostatniego dnia naszego pobytu w Grecji mój ukochany zafundował mi ogromną niespodziankę w postaci lotu nad miastem i okolicznymi terenami na pokładzie prywatnego turystycznego samolotu. I to chyba było najpiękniejsze ze wszystkiego. Chociaż wszystko było zarąbiste. Ani przez chwilę tego wyjazdu nie mogłam narzekać na nudę. Było przecudownie i aż nie chciało się tego kończyć... Jednak trzeba było wrócić do rzeczywistości. Aż zaczęłam się zastanawiać, czy po tych wszystkich przygodach tutaj będę potrafiła z powrotem kontynuować zwyczajne życie studentki, tym bardziej, że coraz bliżej było do egzaminów na koniec semestru. Ale mniejsza z tym, już od jakiegoś czasu zaczęłam żyć w myśl przekonania, że „jakoś to będzie". Wierzyłam, że i tym razem to się sprawdzi.

Do następnego lataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz