„I need you, I need you, I need you right now
Yeah, I need you right now
So don't let me, don't let me, don't let me down
I think I'm losing my mind now"Weekend minął zaskakująco szybko, co wcale nie było mi na rękę w kontekście zaliczeń. Nie mogłam co prawda powiedzieć, że w ogóle nie przykładałam się do nauki, ale co mi było po tym, że nawet nauczyłam się tam czegoś, skoro i tak moje myśli nieustannie były gdzieś w innym uniwersum. Podczas kolejnej godziny wkuwania na temat kompetencji rządu w sferze bezpieczeństwa narodowego, z zaskoczeniem ujrzałam na ekranie telefonu powiadomienie. Wiadomość. Na chwilę zamarłam. Ale tylko na moment. Napisał do mnie. Po trzech dniach. Ciekawe, co takiego musiało się wydarzyć, że w końcu odsunął dumę na bok i zdecydował się przerwać to milczenie... Cóż, nie miałam po pierwsze ani ochoty, ani siły, żeby od razu przeczytać treść tej wiadomości, dlatego postanowiłam, że odczytam dopiero wtedy, kiedy skończę przyswajać sobie treść kolejnego wykładu. I niech też nie pomyśli sobie, że odpiszę mu natychmiast; że niby tak bardzo czekałam na jakikolwiek kontakt od niego. No, może podświadomie cały czas chciałam, żeby w końcu się do mnie odezwał, ale absolutnie nie dam po sobie tego poznać. Tutaj ewidentnie on powinien przeprosić, a nie na odwrót. Ale w głębi duszy bardzo ucieszyłam się, że napisał. Nie wiedziałam jeszcze, co konkretnie, ale sam ten fakt bardzo mnie pocieszył. Także miałam nadzieję, że może w końcu zrozumiał, o co mi cały czas chodziło i przejrzał na oczy. Oby, oby...
Dobra, już nie wytrzymam dłużej! Wzięłam telefon do ręki, odetchnęłam kilkukrotnie i kliknęłam w ikonkę wiadomości. O kurde.„Hej, pewnie nadal jesteś na mnie zła za to, co wydarzyło się parę dni temu i wcale nie liczę na to, że szybko się ze mną pogodzisz. Wybacz, że odzywam się dopiero teraz, ale w końcu dotarło do mnie, że masz rację. Strasznie Cię przepraszam, że Ci nie wierzyłem i przyznam, że nawet uznałem, że jesteś o mnie obsesyjnie zazdrosna, ale wydarzenia ostatnich dni jasno dały mi do zrozumienia, że okropnie się pomyliłem co do Natalii... Proszę Cię, porozmawiajmy na spokojnie, muszę Ci wszystko opowiedzieć. Jak nie odpiszesz, to zrozumiem, ale wiesz, tęsknię za Tobą. Bardzo"
Przeczytałam to chyba ze trzy razy. A więc tak, pewnie ostatnio przy okazji jakiejś sytuacji przekonał się na własnej skórze, do czego ta idiotka jest zdolna. Lecz nie potrafiłam mu w tej chwili współczuć z tego powodu. To, że teraz nagle poszedł po rozum do głowy, wcale nie znaczyło, że tak szybko zapomnę, jak mnie wkurzył, uraził i zranił jednocześnie. O tych przepłakanych z jego powodu godzinach nawet nie wspomnę. Równocześnie miałam ochotę od razu mu odpisać. Naprawdę, potem bardzo się na siebie za to wkurzyłam, że tak łatwo przeszła mi złość na niego. Znaczy, powiedzmy, że przeszła. Odpisałam jednak następująco:
„O proszę, wreszcie przejrzałeś na oczy? Szkoda tylko, że tak długo Ci to zajęło..."
Jak najszybciej odłożyłam telefon gdzieś ma bok, ale niemal od razu usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Ciekawość wzięła górę i odczytałam ją natychmiast z powiadomienia na ekranie blokady.
„Tak, zawaliłem i masz 100 procent słuszności, że jesteś na mnie zła. Jednak cieszę się ogromnie, że w ogóle mi odpisałaś"
„To, że nadal jestem wściekła nie oznacza, że miałabym odcinać się od ciebie całkowicie. A nieodpisywanie to domena głupich nastolatek. Ja nie jestem taka. Przecież wiesz"
„Czyli jest szansa, że mi wybaczysz?"
„Być może, ale nie myśl sobie, że tak od razu o wszystkim zapomnę..."
„Nawet na to nie liczę, jednak to co napisałaś, trochę mnie pocieszyło"
„Daj spokój. Kiedy wracasz?"
„Tak jak planowaliśmy, pojutrze około południa mamy być w Polsce"
„Czyli samolot będziecie mieć na to nasze lotnisko?"
„Zgadza się"
„Cóż, nie wierzę, że to piszę, ale stęskniłam się bardzo za tobą, mimo wszystko"
„Ja za tobą też i chciałbym jak najszybciej cię zobaczyć"
„Spokojnie, i tak musimy się spotkać na żywo i wyjaśnić parę kwestii... doskonale wiesz, jakich"
„Wiem"
Potem jeszcze zapytał mnie zdawkowo, jak się czuję, wymieniliśmy ledwie parę wiadomości. Nie miał czasu ze mną pisać, bo twierdził, że cały czas mają tam coś do roboty. Czy w to uwierzyłam? Sama do końca nie wiem, ale w sumie nawet cieszyłam się, że nie będę musiała odpisywać na jego wiadomości. Po pierwsze, byłam zmęczona, po drugie czułam, że nasza konwersacja przebiega tym razem bardzo sztucznie i jest niejako wymuszona, no a po trzecie nadal byłam na niego zła. Dlatego wyłączyłam internet w telefonie i postanowiłam na rozluźnienie poczytać sobie jedną ze stosu książek, które leżały na półce i pokrywały się kurzem, czekając na to, aż w końcu znajdę czas na ich lekturę. Jednak nie poczytałam długo, bo po kilku stronach zmęczenie wzięło górę i zaraz zasnęłam. Obudziłam się dopiero gdzieś około pierwszej w nocy. Jeny, co się ze mną dzieje?! Spałam sobie w najlepsze, a 3/4 materiału zostało mi jeszcze do wkucia... Nie no, jak tak dalej pójdzie, to chyba nie zdam tego semestru. Miałam już naprawdę dość tego, co ostatnio się w moim życiu działo. Nie dość, że „kryzys" w związku, to jeszcze problemy z zaliczeniami. Za dużo, jak na mnie. Lecz automatycznie gdy tak myślałam, w mojej głowie pojawiała się myśl, że przecież Konrad tak samo może tę całą sprawę przeżywać. A biorąc pod uwagę, za ile rzeczy był odpowiedzialny w robocie, zdawałam sobie sprawę, że powinnam w końcu przestać dramatyzować. Jedyne, czego teraz chciałam, to się z nim zobaczyć. Tylko tyle i aż tyle. Ale to mogłam zrobić najwcześniej pojutrze. Wiedziałam, że ten czas będzie mi się niebotycznie dłużył. Musiałam się jakoś trzymać, nie miałam innego wyjścia. Dlatego mimo tej cholernej 1:30 w nocy, otworzyłam na laptopie plik z zagadnieniami do egzaminu i powiedzmy, że z powrotem zaczęłam się uczyć. Byle przetrwać. Liczyłam na to, że niedługo moje życie znowu się ustabilizuje i będzie tak jak dawniej. Czyli dobrze. Tak, w końcu będzie dobrze. Musi być.
„It's in my head, darling, I hope
That you'll be here when I need you the most"
CZYTASZ
Do następnego lata
RomancePociąg ze stacji miłość odjeżdża przeważnie w kierunku tylko sobie znanym... Kontynuacja książki „Gdy skończy się wrzesień"