Rozdział 5

99 10 12
                                    

Lilith, kiedy się wścieknie jest jak tajfun, huragan albo The Rock jako Hobbs w szybkich i wściekłych. Nie do zatrzymania. Kali najwyraźniej doprowadziła ją do takiego szału,że aż bałem się przechodzić przez portal do niebieskoskórej śmierci.

Kiedy moja stopa stanęła na posadzce w domu Kali nie natrafiła na chlupot krwi. Nie było też ciemno. Jedyne co było wszędzie to ślady zakrwawionych dłoni na ścianach i tłuczone szkło. Tłumione krzyki dobiegały z końca korytarza.

Nie skradałem się, bo nie było sensu. Szkło zdradzało każdy mój krok. Poza tym Lil potrafiła wyczuć z daleka, że się zbliżam. Wszedłem do pomieszczenia, gdzie przywiązana kablami, pochodzącymi najprawdopodobniej od telewizora,który teraz leżał zniszczony na podłodze, Kali miotała się i płakała, kiedy Lilith rozgrzewała ostre jak brzytwa igły nad świecą i powoli wbijała je pani śmierci pod paznokcie. Wzdrygnąłem się. To było nawet jak dla mnie obrzydliwe. Gorsze od tego chyba są tylko kanapki z masłem i Nutellą.

–Lil skarbie, długo ci to jeszcze zajmie,  bo wiesz ona potem może się zemścić na mojej ślicznej osobie – odparłem pokazując na swoją idealną twarz. Lilith prychnęła tylko.

–Zbliżysz się jeszcze raz do Lucka, a wrócę do Ciebie i kolejno jeden po drugim wyrwę twoje zęby, a potem paznokcie, jasne? –zagroziła, a zapłakana niebieskoskóra Kali skinęła z przerażeniem głową. –Ja nie żartuje. Nigdy! rozumiesz?!Jeśli odważysz się jeszcze raz wykorzystywać którekolwiek z moich przyjaciół to zrobię ci takie danse macabre, że ci się wszystkiego do końca świata odechce, dotarło?– zapytała ciągnąć Kali za włosy.

–Dotarło napewno, chodź, Asmodeusz robi właśnie pizzę– odparłem, chcąc zabrać ją od Kali nim postanowi jednak pozbawić ją życia. Nie uśmiechała mi się opcja szukania nowej kostuchy.

–Asmodeusz gotuje?– zapytała zaskoczona i w końcu zwróciła na mnie odrobinę więcej swojej uwagi. –Pogodziliście się?– zapytała, a ja skinąłem głową. –Na to wygląda, idziemy? – zapytałem podając jej swoje ramię jak za dawnych lat. Ujęła mnie pod bok i ruszyliśmy do portalu.

Asmodeusz obrzucił nas krótkim spojrzeniem, kiedy zjawiliśmy się razem z Lilith w jego kuchni. Był całkowicie pochłonięty pracą.

– Mamo, ale jak chcesz zjeść z nami to może chociaż idź umyj ręce– odparł wskazując na krew na jej dłoniach. Ślady jej palców odbiły się na mojej koszuli.

Lilith westchnęła zauważając dopiero w jakim jest nieładzie.
– Wrócę za pięć minut– odparła i wyszła przez portal.

–Kogo tak sprała?– zapytał, kiedy jego matka wyszła.

– Kali– odparłem siadając przy wyspie kuchennej. Asmodeusz nalał mi whyski i prychnął.

– No ta niebieska dziwka nigdy się nie nauczy, że mojej mamy lepiej nie wkurzać. Co tym razem jej zrobiła?

– Właściwie to zrobiła mnie...– odparłem odwracając wzrok i wpatrując się w szklankę z bursztynową cieszą.

– Jak to tobie?– ton głosu Asmodeusza wyraźnie wskazywał na zdenerwowanie.

–Możemy o tym nie rozmawiać?– zapytałem, bo to jak Kali znów mnie podeszła było strasznie żenujące.

Wtedy do salonu weszła Lilith. Zdążyła nie tylko umyć ręce, ale zmieniła również fryzurę ubranie i biżuterię. Ba. Nawet buty zmieniła. Chyba powiedzenie, że kobieta zmienną jest wzięło się od niej. No gdyby tak szybko potrafiły się szykować wszystkie kobiety to wielu mężczyzn miało by mniej zjedzonych nerwów.

– To co jemy? Czy jeszcze nie gotowe?– Zapytała, a Asmodeusz wskazał w stronę stołu.

– Właśnie będę wyciągał pizzę z piekarnika– odparł, więc sięgnąłem po butelkę z winem, by nalać każdemu z nas po kieliszku.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 01, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Między niebem, a piekłem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz