。☆~Rozmowa~*.✧

215 15 3
                                    

Od kąt był incydent z rana bałam się poruszać na zewnątrz, bo wiem, że odjechał, ale nie mogę poradzić po prostu się boję i boję się co może zrobić mojej mamie będzie miała piekło na ziemi i to może ją zabić babcia miała rację przed śmiercią tata zabija mamę.

Siedziałam w pracowni już jakiś czas nie wiem już jak długo, ale otworzyły się drzwi w nich stała pani Marta ze smutnym spojrzeniem i podeszła do mnie oraz usiadła obok mnie na podłodze
- słyszałam co się stało wiesz, że możesz zemną pogadać jeśli potrzeba - spojrzałam jej w oczy
- czemu to robisz technicznie mówiąc jestem obcą osobą dla ciebie
- wiesz co tak szczerze mówiąc nie uważam cię za obcą osobę, tylko za córkę ostatnio miałam wrażenie, że staliśmy się bliższe sobie jeśli pozwolisz mi tak mówić
- dziękuje c-czy byś mogła mnie przytulić?
- oczywiście moje drogie dziecko - przytuliła mnie czule to było miłe ciepłe odczucie które sprawią że czuje się bezpieczna tego potrzebowałam.

Adam wszedł do środka z dwoma talerzami z jedzeniem usiadł obok nas i zaczęliśmy się śmiać, gadać mogłam na sekundę zapomnieć o rzeczy, które mnie czekają będę musiała zadzwonić do sióstr oraz powiedziałam Adamowi i Marcie, że się trochę obawiam wychodzić z zamka sama i czy by mogli mnie odprowadzić do pokoju inni nie mieli nic przeciwko tylko musiałam trochę zaczekać, bo dzisiaj mają pełne ręce roboty co dało mi do myślenia oni wzięli sobie specjalnie czas dla mnie, by mnie pocieszyć jacy oni są kochani przez ten czas sobie chodziłam po zamku.

Szłam sobie pustym korytarzem podziwiając wcześniejsze portrety, jakie są niesamowite i nie dowierzając, że aż dwie moich obrazów będą w tym zamku wisieć wow sama myśl sprawia, że dostaje gęsią skórę gdy tak szłam zahaczyłam o coś i upadłam na twarz  gdy spojrzałam, o co byłam dość zaskoczona kot tu?! Co on lub ona tu robi może się zgubiła? Rozejrzałam się, ale nikogo nie było, ale kot tylko na mnie spojrzał niezadowolony
— wybacz kocie nie zauważyłam cię
— a teraz wyglądał na jeszcze bardziej niezadowolonego nisz wcześniej jego lub jej  spojrzenie wyglądało, że by chciał powiedzieć głupia dziecko pacz na drogę.

Szybko stałam na dwie równe nogi  kot uczynił to samo (Autor. znaczy na wszystkie cztery łapy) kot poszedł w głąb korytarza nie wiem czemu, ale zaczęłam iść za nim, bo czemu nie szłam tak przez wiele korytarzy, ale nareszcie zatrzymał się przed jednymi drzwiami zaczął je drapać nagle drzwi otworzyły się w nich stał młody służący Madame Soliman w złotych krótkich włosach
— witam cię mały przyjacielu Madame Soliman wszędzie cię szukała o i masz z sobą gościa
— patrzył się we mnie i zaprosił mnie do środka gestem ręki - j-ja chyba nie powinnam
— próbowałam  mu wytłumaczyć, że jestem tu przepadkiem, ale on mnie nie słuchał
— bzdura wejdź do środka
— kot bez zastanawiania się w szedł do środka pomieszczenia nie miałam możliwość i również weszłam do środka Madame Soliman siedziała w krześle inwalidzki przed oknem kot   skoczył na kolana
— o Lucyferze nareszcie jesteś tu i przyprowadziłeś (T.i) dziękuje ci za to kocie
— obróciła się w moją stronę
— no widzisz (T.i) chciałam z tobą porozmawiać o tym co się wydarzyło dziś, nie wyobrażam sobie jak ciężko ci teraz jest
— skierowałam swój wzrok na podłogę - wolała by nie ale ...
- wtedy we mnie uderzył pomysł jak się nauczę się magii to będę w stanie obronić mamę i bliski oraz będę silniejsza od taty no nie do końca byłam przekonana rano, ale teraz zależy od tego życie moich bliskich muszę to zrobić za szelką cenę
— możemy porozmawiać o propozycji z rana jednak nie będziesz musiała czekać na odpowiedź zgadzam się, by móc obronić bliskich inaczej mówiąc Madame Soliman będę zaszczycona, by móc się uczyć od Pani
— ona tylko na mnie spojrzała
— czy jesteś tego pewna?
- tak — jeśli taka jest twoja wola
— odwróciła wzrok z powrotem na okno głaszcząc kota
— a wiesz skąd wzięło się imie Lucyfer lub co może oznaczać? - patrzyłam się na nią ze zdziwieniem skąd wzięło się to pytanie lub czym ma to związek zemną — nie wiem
— ona uśmiechnęła się pod nosem
— Lucyfer z łacińskiego oznacza nieść światło taka mała ciekawostka dla ciebie, ale chyba ktoś cię szuka nie powinnaś tej osobie kazać czekać Lucyfer cię zaprowadzi
- d-dziękuje bardzo
— kot zeskoczył z kolan swojej pani i zaczął iść nie czekając na mnie
— do widzenia
— i szybko popędziłam za kotem.

Kot zaprowadził mnie tam, gdzie się pierwszy raz spotkaliśmy tam szedł Adam, wow skąd wiedziała, że on tu jest on zauważył, że idę
— widziałem, że cię tu znajdę
— jego wzrok powetował na kota, który skamieniał na widok Adama
LUCYFER~∘˚˳° (つ⸝⸝⸝✧ω✧⸝⸝⸝)つ
— kot już miał uciec, ale Adam już go wziął na ręce oczy mu się zaświeciły Lucyfer wyglądał jak by widział ducha i spojrzał na mnie błagalnie bym go uratowała akurat w tej sekundzie dostawał jeszcze buziaki i słodkie przezwiska
kto jest moim Lucyferkiem ty jesteś (◍♡∀♡◍)❤ - no muszę go uratować może mnie bardziej polubi
— Adam szukałeś mnie, by mnie odprowadzić tak?
- ach tak po to przyszedłem!
- wzięłam z jego rąk kota i wypuściłam go on pobiegł tam, gdzie pieprz rośnie i poszliśmy do wyjścia zamku a tam czekała pani Marta i mnie odprowadzili mnie do mieszkania życzyliśmy sobie na zajem dobrego wieczora. 

__________________________________________heja wszyscy miłych walentynek wam życzę o((*^▽^*))o

yandere Prince x reader \  Kto to jest ? ~\[zaczęto](◍•ᴗ•◍)❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz